Punktem wyjścia dla tych rozważań jest już czwarte weto prezydenta Andrzeja Dudy. Stare powiedzenie mówi do trzech razy sztuka, a trzeci raz lepiej nie próbować. Tu mieliśmy do czynienia aż z czterema razami. Co to oznacza? Według mnie jest to czytelny sygnał, że w swoich stosunkach z największym ugrupowaniem parlamentarnym – Prawem i Sprawiedliwością Głowa Państwa przekroczyła już przysłowiowy Rubikon.
Nie wydaje mi się, żeby był już możliwy powrót do tzw. status quo ante bellum, czyli do „przedwojennego stanu rzeczy”. Oczywiście wyraz „wojna” w tym przypadku oznacza tylko i wyłącznie czystą metaforę. Wiele wskazuje na to, że duży pałac konsekwentnie realizuje strategię uniezależniania się, innymi słowy „wybijania się na niepodległość” wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ponieważ realizm polityczny stanowi podstawę trafnej analizy, a także przewidywania przyszłości, osobiście staram się już pogodzić z tą sytuacją. Nie twierdzę, że mi się podoba. Ale skoro nie ma się tego co lubi, spróbujmy dostrzec jakieś pozytywy w tym co się ma. A to, że się ma wydaje się niestety pewne. I jeszcze jedno. Nie ma co się obrażać. Polityka podobnie jak biznes po prostu nie powinna znać takiego słowa. Pozostają więc tylko dwa wyjścia. Pokój lub wojna. O tym drugim zapomnijmy. Wojowanie mieczem niesie za sobą to ryzyko, że od niego również można polec.
Pozostają negocjacje – dogadywanie się. Jednak istnieją warunki brzegowe. Tu wszystko zależy od Prezydenta RP. Jak daleko się posunie w swojej nowej polityce uniezależniania się? Moim zdaniem na 4 weta trzy były dla obozu reform wyjątkowo szkodliwe. Przede wszystkim wizerunkowo. Rozumiem, że to była cena jaką duży pałac zdecydował się zapłacić realizując swoją strategię. Na szcęście w odpowiedzi główni rozgrywający po stronie Prawa i Sprawiedliwości zachowali zimną krew, wykazując się dojrzałością polityczną. Pierwszy zrobił to Jarosław Kaczyński deklarując na antenie Radia Maryja szacunek dla decyzji, a co za tym idzie urzędu Prezydenta RP, zapowiadając oczekiwanie na projekty ustaw reformujących sądownictwo autorstwa zespołu Głowy Państwa.
Drugim był minister Antoni Macierewicz, który w ogóle nie skomentował odwołania przez duży pałac ceremonii wręczenia awansów generalskich oraz admiralskich, stwierdzając, że prezydent jest wg Konstytucji Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP i tyle. Jednym słowem ruch należy teraz do Prezydenta RP. To od kształtu ustaw o KRS i SN (nie można wyrwać jej zębów) oraz ustalenia w negocjacjach właściwych także, a może nawet przede wszystkim, z punktu widzenia MON kandydatur na dowódców zależy pokojowe współistnienie dwóch głównych ośrodków władzy, a co za tym idzie powodzenie reform. Dlatego wszelkie dogadywania się z radykalną opozycją nie mają sensu ponieważ nie jest możliwy żaden konsensus. Co najwyżej można prowadzić jakąś grę pozorów, mając na względzie dbałość o wizerunek. Na potwierdzenie tych słów scharakteryzujmy krótko przeciwników obozu „dobrej zmiany”
-
Dzieli się on na dwie grupy. Polityków skupionych w partiach PO, .N i PSL wspieranych przez drobniejsze ugrupowania pozaparlamentarne jak SLD i inne, których nazw nie ma sensu wymieniać. Drugą natomiast część stanowi tzw. zaplecze intelektualne. Specjalnie używam frazy „tak zwane” ponieważ często ci ludzie niewiele mają wspólnego z ogólnie rozumianą umiejętnością analitycznego myślenia.
-
Reprezentacja polityczna jest pozbawiona przywództwa. Liderzy poszczególnych ugrupowań są: bez charyzmy, z powodu braku programu nastawieni tylko na tępą negację obozu reform, ciągle zmieniający zdanie (Grzegorz Schetyna) lub kompletnie niepoważni, mający problemy ze sformułowaniem przekazu (Ryszard Petru) oraz histerycznie rozwrzeszczani walący z byle powodu pięścią w sejmową mównicę (Kamila Gasiuk-Pichowicz) bądź autentycznie mający problemy ze zdrowiem psychicznym (Stefan Niesiołowski). Realizowanie przez ten zestaw projektu „ulica i zagranica” nadało im imię Targowicy. W dodatku organizowanie zadymiarsko-bojówkarskich awantur przez małą grupę działaczy Obywateli „SB” też nie dodaje im splendoru, ponieważ Polacy w swej masie niecierpią bezsensownego rozrabiactwa oraz agresywnej atmosfery sporu.
-
Zaplecze intelektualne radykalno-histerycznej opozycji reprezentuje postawę rozgoryczenia utratą wpływów i pozycji połączoną z objawami neurozy. Do tego ciągle nie pozbyło się pychy. Świadczą o tym wypowiedzi przedstawicieli tego towarzystwa. Wynika z nich tylko pogarda dla własnego narodu, który, ich zdaniem, wbrew wszystkiemu popiera partie rządzącą. Pamiętajmy, że na PiS w wyborach głosowała większość zwykłych ludzi.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Punktem wyjścia dla tych rozważań jest już czwarte weto prezydenta Andrzeja Dudy. Stare powiedzenie mówi do trzech razy sztuka, a trzeci raz lepiej nie próbować. Tu mieliśmy do czynienia aż z czterema razami. Co to oznacza? Według mnie jest to czytelny sygnał, że w swoich stosunkach z największym ugrupowaniem parlamentarnym – Prawem i Sprawiedliwością Głowa Państwa przekroczyła już przysłowiowy Rubikon.
Nie wydaje mi się, żeby był już możliwy powrót do tzw. status quo ante bellum, czyli do „przedwojennego stanu rzeczy”. Oczywiście wyraz „wojna” w tym przypadku oznacza tylko i wyłącznie czystą metaforę. Wiele wskazuje na to, że duży pałac konsekwentnie realizuje strategię uniezależniania się, innymi słowy „wybijania się na niepodległość” wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ponieważ realizm polityczny stanowi podstawę trafnej analizy, a także przewidywania przyszłości, osobiście staram się już pogodzić z tą sytuacją. Nie twierdzę, że mi się podoba. Ale skoro nie ma się tego co lubi, spróbujmy dostrzec jakieś pozytywy w tym co się ma. A to, że się ma wydaje się niestety pewne. I jeszcze jedno. Nie ma co się obrażać. Polityka podobnie jak biznes po prostu nie powinna znać takiego słowa. Pozostają więc tylko dwa wyjścia. Pokój lub wojna. O tym drugim zapomnijmy. Wojowanie mieczem niesie za sobą to ryzyko, że od niego również można polec.
Pozostają negocjacje – dogadywanie się. Jednak istnieją warunki brzegowe. Tu wszystko zależy od Prezydenta RP. Jak daleko się posunie w swojej nowej polityce uniezależniania się? Moim zdaniem na 4 weta trzy były dla obozu reform wyjątkowo szkodliwe. Przede wszystkim wizerunkowo. Rozumiem, że to była cena jaką duży pałac zdecydował się zapłacić realizując swoją strategię. Na szcęście w odpowiedzi główni rozgrywający po stronie Prawa i Sprawiedliwości zachowali zimną krew, wykazując się dojrzałością polityczną. Pierwszy zrobił to Jarosław Kaczyński deklarując na antenie Radia Maryja szacunek dla decyzji, a co za tym idzie urzędu Prezydenta RP, zapowiadając oczekiwanie na projekty ustaw reformujących sądownictwo autorstwa zespołu Głowy Państwa.
Drugim był minister Antoni Macierewicz, który w ogóle nie skomentował odwołania przez duży pałac ceremonii wręczenia awansów generalskich oraz admiralskich, stwierdzając, że prezydent jest wg Konstytucji Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP i tyle. Jednym słowem ruch należy teraz do Prezydenta RP. To od kształtu ustaw o KRS i SN (nie można wyrwać jej zębów) oraz ustalenia w negocjacjach właściwych także, a może nawet przede wszystkim, z punktu widzenia MON kandydatur na dowódców zależy pokojowe współistnienie dwóch głównych ośrodków władzy, a co za tym idzie powodzenie reform. Dlatego wszelkie dogadywania się z radykalną opozycją nie mają sensu ponieważ nie jest możliwy żaden konsensus. Co najwyżej można prowadzić jakąś grę pozorów, mając na względzie dbałość o wizerunek. Na potwierdzenie tych słów scharakteryzujmy krótko przeciwników obozu „dobrej zmiany”
-
Dzieli się on na dwie grupy. Polityków skupionych w partiach PO, .N i PSL wspieranych przez drobniejsze ugrupowania pozaparlamentarne jak SLD i inne, których nazw nie ma sensu wymieniać. Drugą natomiast część stanowi tzw. zaplecze intelektualne. Specjalnie używam frazy „tak zwane” ponieważ często ci ludzie niewiele mają wspólnego z ogólnie rozumianą umiejętnością analitycznego myślenia.
-
Reprezentacja polityczna jest pozbawiona przywództwa. Liderzy poszczególnych ugrupowań są: bez charyzmy, z powodu braku programu nastawieni tylko na tępą negację obozu reform, ciągle zmieniający zdanie (Grzegorz Schetyna) lub kompletnie niepoważni, mający problemy ze sformułowaniem przekazu (Ryszard Petru) oraz histerycznie rozwrzeszczani walący z byle powodu pięścią w sejmową mównicę (Kamila Gasiuk-Pichowicz) bądź autentycznie mający problemy ze zdrowiem psychicznym (Stefan Niesiołowski). Realizowanie przez ten zestaw projektu „ulica i zagranica” nadało im imię Targowicy. W dodatku organizowanie zadymiarsko-bojówkarskich awantur przez małą grupę działaczy Obywateli „SB” też nie dodaje im splendoru, ponieważ Polacy w swej masie niecierpią bezsensownego rozrabiactwa oraz agresywnej atmosfery sporu.
-
Zaplecze intelektualne radykalno-histerycznej opozycji reprezentuje postawę rozgoryczenia utratą wpływów i pozycji połączoną z objawami neurozy. Do tego ciągle nie pozbyło się pychy. Świadczą o tym wypowiedzi przedstawicieli tego towarzystwa. Wynika z nich tylko pogarda dla własnego narodu, który, ich zdaniem, wbrew wszystkiemu popiera partie rządzącą. Pamiętajmy, że na PiS w wyborach głosowała większość zwykłych ludzi.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352651-kosci-zostaly-rzucone-czyli-co-dalej-w-relacjach-pis-prezydent-rp-glowa-panstwa-przekroczyla-juz-przyslowiowy-rubikon
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.