Myślałem, że na przyjmowaniu nazw typu „obywatelska” czy „nowoczesna” bezczelność kmieci wybranych do parlamentu się skończy. Jaka jest owa „obywatelska” to się już przekonaliśmy dzięki odgłosom z warszawskiej restauracji z Sowi-zdrzałem w nazwie i roli głównej.
Na czym polega nowoczesność niemal co dzień przekonuje nas tępa jak obuch siekiery posłanka dwojga nazwisk. Która, podobnie jak jej szef, ma spore kłopoty z polszczyzną, będącą dla niej najwyraźniej wyzwaniem.
Aż tu nagle ci sami, którzy latają z żalami do obcych ambasad w środku nocy intonują hymn. Takiego kretynizmu jeszcze w TV nie było. Gdyby śpiewali „Odę do radości” to bym jeszcze rozumiał. Ale hymn? Oni?
Przypomina mi to sytuację z początku lat osiemdziesiątych. Wówczas na toruńskiej starówce, pod Collegium Maius milicja złapała menela okradającego auta. Między innymi obrobił mojego malucha. Ów nakryty na gorącym uczynku złodziej nagle się wyprostował i zaczął wyć na cały głos „Jeszcze Polska nie zginęła…”. Milicjanci osłupieli, przechodnie też. Pewnie wielu pomyślało, że to ktoś z podziemnej opozycji. Parę metrów dalej toczył się właśnie proces o zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki.
Tak było i teraz. Podwójny zdrajca Szczerba (zdradził katolicki Zakon Rycerzy Kolumba, z którego go za to usunięto, a drugi raz zdradził zobowiązania wynikające z poselskiego ślubowania) ma takie samo prawo do hymnu jak żaba do podków. Jego ojciec, znakomity pięściarz i olimpijczyk, słuchał Mazurka Dąbrowskiego w zupełnie innych okolicznościach. Stojąc na podium.
Przypominający świstaka Petru ogłosił, że „nas jest więcej niż ich”. Nie bardzo rozumiem. Kogo „nas”? Przypadków nieuleczalnych? Durniów? A może tryków w surdutach? Petru nie ujawnił kogo miał na myśli. Ale to rozumiem. Bo gość nie ma myśli.
Odwoływanie się do tłumów, jako potencjalnej siły jest sporą pułapką. Gdy patrzę w lustro, to widzę, że mam sporą czuprynę. Gęstą, chociaż już mocno siwiejącą. Nie widzę jednocześnie, że z tyłu jestem bezlitośnie łysy. Per analogiam – Polska to nie tylko Warszawa, to nie tylko kibice pod sejmem i emeryci pod Pałacem Prezydenckim. To także Podlasie, Podkarpacie, Galicja… A tam Petru, Budkom i Niesiołowskim bez ochrony jeździć nie radzę i głupot do mikrofonu nie gadać.
Z przerażeniem czytam, że olbrzymia liczba posłów to historycy i socjologowie. Jeśli Schetyna jest historykiem, a Scheuring-Wielgus socjologiem, to ja poproszę o dyplom lekarski abym mógł być takim samym ludowcem jak Kosiniak-Kamysz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349729-takiego-kretynizmu-jeszcze-w-tv-nie-bylo-czyli-na-czym-polega-nowoczesnosc-opozycji