„Sejm obraduje w atmosferze państwa policyjnego. Nazwijmy rzecz po imieniu: to zamach stanu. Nie damy się zastraszyć” - alarmują politycy opozycji, wskazując na obecność policji wokół parlamentu i liczne barierki.
Woleliby zapewne szeroko otwarte drzwi dla coraz agresywniejszych grup typu „Obywatele RP”. A później roniliby krokodyle łzy nad rozlaną krwią, oskarżając oczywiście większość.
Marzenie o „choćby niewielkich represjach” wciąż się nie spełniło. Ale poszukiwanie drogi do eskalacji emocji trwa.
Czy wymiar sprawiedliwości da się zreformować nie rozpoczynając reformy od samej góry? Oczywiście nie.
Czy sędziowie są w stanie sami zmienić swój sposób działania? Także nie. Udowodnili to przez ostatnie niemal trzy dekady. Mają rację ci, którzy mówią, że wymiar sprawiedliwości wyrządził w Polsce morze krzywd.
W tle tych wszystkich słów, które wypowiada opozycja, jest jedno, fundamentalne założenie: wszystko to, co powstało w wyniku okrągłego stołu, jest święte. Jakakolwiek próba zmiany oznacza zamach na demokrację. Każda instytucja i każde rozwiązanie ustrojowe wówczas określone, ma kształt ostateczny.
Ludzie, którzy twierdzą, że są obyci w świecie, że znają doświadczenia innych państw, w przypadku Polski przekonują, że nie ma żadnego manewru. Co było, ma być, bo jest rzekomo namaszczone świętymi olejami Magdalenki.
A przecież trójpodział władzy nie oznacza oddania pełnej władzy nad wymiarem sprawiedliwości sędziom, i to na zawsze. Zwłaszcza w rzeczywistości posttotalitarnej to złe rozwiązanie. I można było jego skutki przewidzieć.
Potrzebujemy wymiaru sprawiedliwości, którego wady zostaną zbalansowane przez siły wobec niego zewnętrzne. Są sytuacje, w których interwencja czynnika politycznego w zamknięty system jest konieczna. Bo system już udowodnił, że sam nie potrafi się balansować.
Posłowie opozycji straszą dziś posłów Prawa i Sprawiedliwości zemstą, a nawet delegalizacją PiS. To oczywiście scenariusz potencjalnie możliwy. Ale też jest jasne, że reforma podejmowana przez partię Jarosława Kaczyńskiego nie ma sensu w perspektywie jednej kadencji.
Ona ma sens tylko wówczas, jeśli IV Rzeczpospolita potrwa dłużej, przynajmniej dwie kadencje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349380-opozycja-wyraznie-wierzy-ze-wszystko-to-co-powstalo-w-wyniku-okraglego-stolu-jest-swiete-i-niezmienialne-a-to-nieprawda