Podczas swej niedawnej wizyty w Kijowie przewodniczący międzynarodowej organizacji Transparenty International ¬– Jose Carlos Ugaz nie ukrywał rozczarowania bezkarnością skorumpowanych polityków i biznesmenów oraz biernością państwa wobec wszechobecnej korupcji. Na jego pochwały zasłużyło jedynie NABU (Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy), ale cóż z tego, skoro praca tego nowo powstałego urzędu nie ma wsparcia ze strony wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza sądów.
Najsłabszym ogniwem w ściganiu korupcji okazują się sędziowie, którzy są niezwykle pobłażliwi wobec tego rodzaju przestępstw. Często odmawiają wszczynania spraw wnoszonych przez prokuraturę, nagminnie zwalniają z aresztu zatrzymanych, przeciągają procesy w nieskończoność. Nic w tym dziwnego, skoro kadra sędziowska w dużej mierze wywodzi się z tego samego nomenklaturowo-oligarchicznego środowiska postkomunistycznego, co rządząca przez ostatnie ćwierć wieku klasa polityczna. Co rusz w ukraińskich mediach pojawiają się doniesienia o skandalicznych decyzjach sędziów, ale na oburzeniu obywateli się kończy. Wszystkie badania socjologiczne pokazują, że sądy są jedną z instytucji, do których mieszkańcy kraju mają najmniej zaufania.
Szef ukraińskiego oddziału Transparenty International Jarosław Jurczyszyn w rozmowie z Deutsche Welle powiedział:
„Im wyższy jest status urzędnika podejrzanego o korupcję, tym większe jest prawdopodobieństwo, że sędziowie zażądają niewielkiej kaucji za jego zwolnienie i w ogóle będą go traktować znacznie łagodniej.”
Minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow oświadczył, że taka postawa sędziów odbiera motywację jego pracownikom do ścigania korupcji. Niezadowolony z pobłażliwości sądów wobec łapówkarstwa na najwyższych szczeblach władzy jest również prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko.
Jose Carlos Ugaz poradził podczas swej wizyty władzom w Kijowie, żeby jak najszybciej „usmażyły wielką rybę”, co zostało odebrane jako zachęta do rychłego skazania za łapówkarstwo któregoś z wyższych urzędników z ekipy Wiktora Janukowycza (uznanego w dorocznym rankingu Transparenty International za najbardziej skorumpowanego polityka na świecie). Najbardziej wymowną odpowiedzią na jego apel były jednak słowa szefa wspomnianego biura antykorupcyjnego NABU – Artema Sytnyka, który z nieskrywanym żalem stwierdził, iż przy obecnych sądach procesy w największych aferach korupcyjnych mogą potrwać nawet 10 lat.
Po rewolucji na Majdanie podejmowano próby systemowego oczyszczenia sądów ze skompromitowanych osób, ale kończyły się one niepowodzeniem głównie z powodu protestu instytucji europejskich (min. Komisji Weneckiej), które traktowały to jako zamach na demokrację i praworządność.
W tej sytuacji Jose Carlos Ugaz, widząc nietykalność sędziów a zarazem ich niezdolność do walki z największą patologią życia społecznego na Ukrainie, zaproponował powołanie nowego organu – Sądu Antykorupcyjnego. Byłaby to instytucja alternatywna wobec istniejących obecnie sądów, które nie dają żadnej gwarancji walki z niejawnym układem powiązań polityczno-biznesowych w kraju.
Reakcje na ten apel były w Kijowie raczej pozytywne, ale już pojawiły się pomysły, aby to środowisko sędziowskie samo wyznaczało kandydatów do Sądu Antykorupcyjnego. Czyżby więc kolejna zmiana, która nie zmieni niczego?
Przypadek Ukrainy pokazuje, że są możliwe sytuacje, w których sędziowie, zamiast stać na straży prawa, stoją na straży bezprawia. Mało tego, są najlepszym gwarantem patologicznego układu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349019-uklad-sedziowski-na-ukrainie-na-strazy-korupcji-i-patologii-spolecznych