Najpierw niemiecki Frankfurter Allgemeine Zeitung, a teraz „Gazeta Wyborcza” urządzają wczoraj i dziś prawdziwy hejt w stosunku do wiceministra obrony narodowej Bartosza Kownackiego.
To ciąg dalszy ataku na cały MON, w tym szczególnie Antoniego Macierewicza. Szczególnym kuriozum są sztandary pod jakimi ta nagonka jest prowadzona: rzekomych powiązań Macierewicza (a teraz i Kownackiego) z Rosją.
Nie ma na to cienia dowodów. Hucznie reklamowana książka na ten temat ministra Macierewicza okazała się takim bełkotem, takim strumieniem wątków w żaden sposób logicznie nie powiązanych, że - zwróćcie państwo uwagę - nikt nie jest w stanie nawet wydrukować jej fragmentu. Nie da się, bo kolejne zdania nie układają się w logiczne rozdziały, a fragmenty w opowieść. Ot, chcieli opluć, to opluli.
Ale teraz tak samo biją fake-newsami w wiceministra Kownackiego. Zarzuty?
Że w 2012 roku był obserwatorem wyborów w Rosji. Był. Jednym z 614. Nigdy tego nie ukrywał.
Że na tym wyjeździe spotkał się z Mateuszem Piskorskim, siedzącym w areszcie (szpiegostwo?) liderem prorosyjskiej partii „Zmiana”. Owszem, widział go tam. Jak tysiące innych obserwatorów w czasie kolejnych rosyjskich wyborów.
Że jako poseł do Parlamentu Europejskiego należał do organizacji o nazwie Sojusz Europejskich Ruchów Narodowych. Należał (2011-2013), bo była afiliowana przy Parlamencie Europejskim, poprosił go o to śp. Ryszard Bender, ale gdy zorientował się, że nie jest to jego świat - wystąpił.
Więcej w oświadczeniu ministra Kownackiego:
Wspomniany w powyższym piśmie Konrad Rękas, były aktywny działacz Samoobrony, jest głównym świadkiem oskarżycielskich artykułów gazety Michnika. Skąd nagle takie zaufanie ludzi Michnika do pana Rękasa? Dziwne.
Artykułów zatytułowanych na pierwszej stronie tak:
Dziwna sprawa. Po pierwsze - jak wynika z wszystkich dostępnych nam informacji - żadnej „moskiewskiej misji” nie było. Była misja obserwacji wyborów, sprawowana w imię demokracji, w gronie kilkuset innych osób. Po drugie, od kiedy to moskiewskie linki są obelgą? Nie były gdy minister Ławrow przyjeżdżał do Warszawy za Sikorskiego jak do przyjaciół, a Sikorski chciał Rosję wprowadzać do NATO, nie były, gdy na gorących jeszcze smoleńskich trumnach próbowano budować pojednanie z Rosją.
W rzeczywistości powód ataku jest zatem inny: zarówno minister Antoni Macierewicz jak i jego współpracownicy odbudowują zdolność polskiej armii do obrony kraju oraz wzmacniają sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. To dlatego są atakowani, a za wyjątkowo perfidne trzeba uznać używanie do tego argumentów o rzekomych związkach z Rosją. Tych GW powinna poszukać wśród swoich politycznych ulubieńców, bo Rosja dużo by dała aby to oni sprawowali nadal nadzór nad państwem polskim i nadal je demontowali, wyprzedawali, korumpowali.
O tym, kto naprawdę na jej rzecz pracował, kto czynił Polskę bezbronną, mówił w niedawnym wywiadzie dla tygodnika „w Sieci” wiceminister Bartosz Kownacki:
Armię zniszczono za czasów Platformy?
Armię systematycznie likwidowano, okrajano, zamieniając ją w grupę urzędników, wypychając po 12 latach służby najbardziej doświadczonych żołnierzy, co my już zmieniliśmy. Wyprzedawano też infrastrukturę wojskową. Do tego fikcyjne procesy modernizacyjne. To, że dziś nie mamy obrony przeciwlotniczej czy odpowiedniego sprzętu pancernego, to zasługa poprzedników. Gdyby Platforma w 2007-ym roku chciała silnej armii, to dziś bylibyśmy w innej sytuacji. Każde oskarżenie ze strony PO pod adresem ministra Macierewicza jest dziś samooskarżeniem tej partii. Dzisiejszy stan armii jej problemy to wypadkowa 8 lat rządów PO.
Platforma zostawiła armię w gorszym stanie niż zastała?
W latach 2005-2007 byłem pracownikiem służby kontrwywiadu wojskowego, i choćby z perspektywy tego doświadczenia widziałem, ile potem zniszczono, i ile nie zrobiono. Przez 8 lat zwijano armię, przyjmowano założenie, zwłaszcza w pierwszej kadencji, że nic Polsce nie grozi. Nie wydawano nawet pieniędzy zapisanych na modernizację.
Potoczna diagnoza mówiła, że Rosjanie w ciągu doby znaleźliby się pod Mińskiem Mazowieckim.
Może zajęłoby to im nieco więcej czasu, ale nie dużo więcej. Polskie możliwości obronne były katastrofalne. Pierwszym etapem musi być więc doprowadzenie do sytuacji, w której będziemy mogli się bronić przez tydzień, dwa tygodnie, tak by dać sojusznikom możliwość zareagowania. I nie może to być obrona w otoczonej Warszawie, ale zdecydowanie dalej od stolicy. Jeśli będziemy w stanie stawić czoła armii rosyjskiej przez kilkanaście dni, to zmniejszymy też prawdopodobieństwo agresji. Bo jeżeli nieprzyjaciel jest w stanie dojść szybko do Warszawy, to może narzucać zmianę władzy, zmianę rządu, warunki pokoju. Jeśli ryzykuje tygodnie starć, duże straty i niewielkie zdobycze terytorialne, to sytuacja jest diametralnie inna.
Rok temu minister Antoni Macierewicz pytał ludzi Platformy:
„Co takiego wam Polska zrobiła, że tak ją pozostawiliście bezbronną?
Dziś wypada zmodyfikować to pytanie i skierować tak do ludzi PO jak i ludzi GW: co wam Polska zrobiła, że z taką wściekłością zwalczacie tych, którzy próbują uczynić ją zdolną do obrony?
No i jeszcze jedno pytanie: Po co nam propagandowy rosyjski Sputnik, mamy przecież FAZ i „Wyborczą”?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348450-co-wam-polska-zrobila-ze-z-taka-wsciekloscia-zwalczacie-tych-ktorzy-probuja-uczynic-ja-zdolna-do-obrony