Agenci wpływu intensywnie u nas działają – przypomniał Jarosław Kaczyński w przemówieniu na Krakowskim Przedmieściu miesiąc temu.
Uwaga lidera PiS została przez wielu komentatorów całkowicie zbagatelizowana, a przez opozycję polityczną wręcz wyśmiana. Niektórzy przeciwnicy PiS uznali sugestię Jarosława Kaczyńskiego za absurdalną. Kpili sobie z jego podejrzeń, dopytując się, czy przypadkiem nie miał na myśli Władysława Frasyniuka. Nie chcę przesądzać, że awantury na Krakowskim Przedmieściu, jakie wywołuje lub stara się wywołać Stowarzyszenie Obywatele RP, są wyłączną zasługą agentury wpływu rosyjskich służb specjalnych. Mogą być jednak przez ten specyficzny i praktycznie nieuchwytny sposób działania wzmacniane. Nasza opozycja, zaślepiona walką z PiS , neguje wszystko co politycy tej partii robią i mówią. A już wystąpienia prezesa partii podczas miesięcznic są z góry dyskwalifikowane.
Nie trzeba być analitykiem polityki Rosji i jej imperialnych ambicji pod przywództwem Putina, aby rozumieć, że Polska jest pierwszym krajem leżącym od Rosji na Zachód, stanowiącym punkt jej największego zainteresowania. Szczególnie, że jesteśmy członkiem NATO i UE i to w najbliższym sąsiedztwie wschodniego mocarstwa o nie ograniczonym apetycie.
Dla Rosji optymalną sytuacją byłoby, gdyby Polska była jej podporządkowana. W obecnej sytuacji to jest niemożliwe. Niemniej Rosja czuje się spokojniej, jeżeli Polska jest słaba militarnie i politycznie. Tak było od wieków, tak jest i dziś. Zaś słabość polityczna to m.in. jej rozchwianie, napięcia wewnętrzne i konflikty. W tej sytuacji opozycja polityczna, która dąży do przejęcia władzy wszelkimi dostępnymi sposobami i robi to właśnie kosztem napięć oraz osłabiania Polski na arenie międzynarodowej na Zachodzie, staje się mimowolnie sprzymierzeńcem tajnej strategii polityki Rosji wobec Polski. Oczywiście, ci którzy jeżdżą na Zachód z donosami, tłumaczą się, że uderzają w PiS nie w Polskę. Podobną rolę służebną wobec Rosji spełniają politycy wtedy, gdy doprowadzają do konfliktów wewnętrznych.
Jest jasne, że pod pozorem zarzutów o osłabianiu Polski, nie proponuję, aby opozycja miała sobie nałożyć krępujące ją pęta na swoje działania bądź czuła się sparaliżowana. Rzecz w tym, że obecna opozycja przestała być formacją, która potrafi i chce funkcjonować w ramach demokratycznych reguł walki politycznej, w przeciwieństwie do PiS, które będąc w opozycji przez osiem lat, w pełni respektowało reguły demokratycznej walki o władzę.
Wracając zatem do głównego tematu, chcę powiedzieć, że byłoby naiwnością sądzić, że Rosja traktuje Polskę jako obszar nietykalny dla swoich tajnych służb. Jako teren zakazany. Raczej jest odwrotnie z powodów, o których wspomniałem wcześniej. Nie będę tu rozwijał zasad pracy agentury wpływu. Jest jednak oczywiste, że nie znamy ich profesji, ani sposobów zakorzenienia w Polsce. Choć czasami mogą być to Polacy, bądź ludzie mający od dziesiątków lat polskie obywatelstwo. Nie zobaczymy też ich nigdy w agresywnym towarzystwie Obywateli RP na Krakowskim Przedmieściu, szarpiących dziennikarza telewizji publicznej Michała Rachonia i częstujących go wyzwiskami i prymitywnymi groźbami. Tak jak w niedawnej przeszłości nie widzieliśmy ich na manifestacjach KOD. Wolą raczej przy lampce wina lub kuflu piwa, obserwować w programach telewizyjnych skutki swoich „przyjacielskich” rozmów z niektórymi uczestnikami, najczęściej liderami, kontrmanifestacji smoleńskich czy innych demonstracji, stawiających sobie za cel walkę o wolność, demokrację i praworządność.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/348342-gleboko-ukryte-inspiracje-padajace-na-podatny-grunt-opozycja-staje-sie-mimowolnie-sprzymierzencem-polityki-rosji-wobec-polski