476 rannych policjantów. To nie bilans jakiejś wielkiej masakry, ani dane z jednego z rejonów świata objętych regularnymi działaniami wojennymi. To poruszające dane podane przez niemiecką policję; związane z zamieszkami w Hamburgu, do których doszło przy okazji szczytu G20. Hamburg powinien poukładać nam hierarchię problemów i pomóc nam na nowo ocenić ich wagę. Proszę bowiem sobie wyobrazić, jaka byłaby reakcja (mediów, opozycji, szeroko rozumianego „świata”), gdyby do podobnych scen i zajść doszło, powiedzmy, we Wrocławiu. Polska zostałaby przedstawiona jako kraj niemal upadły, niezdolny do utrzymania elementarnego porządku.
To jasne, że na skalę zamieszek i awantur w Niemczech wpłynęło wiele czynników. Burdy organizowane przy okazji podobnych szczytów są smutnym znakiem rozpoznawczym tego rodzaju spotkań niezależnie od miejsca. Chuligani plądrujący sklepy, podpalający kolejne samochody i demolujący miasto zapewne przybyli również do Polski, gdyby szczyt miał miejsce w naszym kraju. Jeszcze inny aspekt, który trzeba brać pod uwagę, to dość znaczące wpływy i bezkarność - na ktorą zwraca uwagę niemiecki „Die Welt” - lewicowego ekstremizmu w Niemczech, zwłaszcza niedaleko Hamburga (tu warto wspomnieć choćby St. Pauli).
Wszytko to trzeba mieć z tyłu głowy, ale jednak argument z Hamburga (i innych miast Europy Zachodniej, w których regularnie dochodzi do zamieszek, burd i nocnych atrakcji z płonącymi samochodami) powinien powracać w dyskusji za każdym razem, gdy Polsce i Polakom próbuje się przylepić maskę awanturników, (neo)faszystów czy rasistów tylko czyhających, by uderzyć obcego.
Alarmujące tony komentarzy wiodących mediów w Polsce, które suflują tezę o jakiejś brunatnej fali przetaczającej się przez Polskę mają się nijak do rzeczywistości, jeśli zestawić ją z choćby Hamburgiem właśnie. Incydenty, które mają być fundamentalnymi dowodami o nagłych niepokojących zmianach w naszym kraju, są często naciągane i rozdmuchiwane, a czasem wręcz tworzone na potrzeby tekstu. A nawet jeśli wydarzenia są prawdziwe (bo przecież wandalizm, głupota i zbydlęcenie zdarzają się wszędzie, także nad Wisłą - vide ostatnie przepychanki w Radomiu), to przecież ich skala jest nieporównywalna choćby do skali burd w Hamburgu (choć przecież nie tylko o Hamburg tu chodzi).
Chcę być precyzyjnie zrozumiany: nie chodzi tu o usprawiedliwianie czy jakąś cichą, niedopowiedzianą akceptację dla jakichkolwiek agresywnych działań, tylko dlatego, że ofiarami byli akurat działacze Komitetu Obrony Demokracji. Potępiać trzeba każdy akt przemocy, niezależnie od tego, jaki kolor flag i treść transparentów mają ze sobą agresorzy. Ale byłbym ostrożny przy wyciąganiu jakichś wielkich i dramatycznych wniosków. Często bywa zresztą tak, że to komentatorzy załamujący ręce nad jakąś brunatną falę wpisują się w samospełniające się przepowiednie i pompowanie radykalnych, choć niszowych, marginalnych ruchów. Znajmy w tym wszystkim proporcje.
Na koniec krótka uwaga przed zbliżającą się kolejną miesięcznicą smoleńską. Zachęcanie i pochwały dla osób, które jawnie zapowiadają łamanie prawa, fizyczną blokadę manifestacji, a w dalszej perspektywie jakiegoś rodzaju akty przemocy, daje dużo gorsze skutki niż rzekoma tolerancja dla ekstremizmów „nacjonalistycznych”.
Co ciekawe, kompletnie nie rozumieją tego w głównej partii opozycyjnej. Politycy PO nie chcą realizować koncepcji długiego marszu i odpowiadają na najbardziej prymitywne, emocjonalne oczekiwania części swojego elektoratu. Stąd dziwny flirt elit III RP z Obywatelami RP i przyjazne mrugnięcie okiem do tych, którzy chcą blokować marsze i manifestacje. Nie wiem, kto doradza Grzegorzowi Schetynie i spółce, ale to przeciwskuteczne: nie dość, że psuje życie publiczne, to jeszcze ustawia samą Platformę w roli partii awanturniczej, niewybieralnej. Nie mój to cyrk, ale byłoby dobrze, gdyby ktoś podrzucił Schetynie myśl, że nie tędy droga do sukcesu.
PS. Przy okazji każdego podobnego tekstu trzeba przypominać, że jedyną śmiertelną ofiarą zaostrzenia się nastrojów w Polsce był Marek Rosiak, działacz PiS, zamordowany przez byłego członka Platformy Obywatelskiej. Oby był to ostatni taki przypadek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347974-hamburg-powinien-poukladac-nam-hierarchie-problemow-i-przypomniec-ze-wsparcie-dla-inicjatyw-parabojowkarskich-to-droga-donikad