Portal „Deutsche Welle” opublikował artykuł swojego korespondenta w Brukseli Tomasza Bieleckiego na temat wizyty prezydenta USA Donalda Trumpa w Warszawie, w którym prezentuje on obawy unijnych elit związane z projektem Trójmorza. Są to te same obawy co zwykle, powtarzane już od kilku tygodni we wszystkich liberalno-lewicowych mediach: Trump będzie usiłował dzielić Europę, na tą lepszą (wschodnią) i gorszą (zachodnią), czyli tą, której „nie lubi”.
Nie jestem pewien co do zamiarów autorów pomysłu na ten szczyt. Ale nie wygląda mi to na projekt jednoczenia Europy
—cytuje Bielecki wysokiego rangą urzędnika UE. Następnie usiłuje przekonać czytelników, że nie byłoby to wszystko takie straszne, gdyby Polską nie rządził PiS. Ale rządzi, więc „cała inicjatywa jest skażona przez zaognione stosunki Polski z Brukselą”. No i oczywiście samego Trumpa, co innego, gdy Ameryką rządził Obama, a Polską Tusk, wtedy takie inicjatywy były „czymś zupełnie normalnym”. A tak należy Trójmorze ostro krytykować, okazując przy tym odpowiednią dawkę pogardy, czego panu Bieleckiemu nie udało się uniknąć. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej to dla niego „eurobiedota”.
Promowanie współpracy infrastrukturalnej lub energetycznej w gronie krajów „przyjaciół polityki spójności”, nazywanych ironicznie „eurobiedotą”, było praktykowane w Unii od lat (także w negocjacjach budżetowych)
—zapewnia korespondent „Deutsche Welle”. Muszę przyznać, że pierwszy raz słyszę to określenie, no ale jeżeli tak się mówi w Brukseli i jeszcze do tego ironicznie…
Dalej jest już tylko gorzej, bowiem arogancji wcale nie ubywa. Projekt Trójmorza ma być według Bieleckiego „marzycielskim projektem zbudowania własnego bloku konkurującego z Berlinem i Paryżem”. Nikt tak wprawdzie nie twierdzi, ani Polska ani inne kraje Trójmorza, no ale jeśli pan Bielecki tak usłyszał w Brukseli to tak zapewne musi być.
Korespondent „DW” cytuje kolejnego anonimowego dyplomatę unijnego, który mówi, że „naszym kłopotem jest ryzykowne powiązanie Trumpa z Polską rządzoną przez ludzi Jarosława Kaczyńskiego”. Ów dyplomata jedzie na szczyt Trójmorza w Warszawie, ale ewidentnie z obrzydzeniem.
Trzeba pojechać do Warszawy, ale jednocześnie zdystansować się od ewentualnych trójmorskich pomysłów Polski wychodzących poza energię lub gospodarkę
—cytuje go Bielecki. Cóż, mieliśmy już wszystko w niemieckich mediach: Trójmorze jako międzynarodówkę autokratów („Süddeutsche Zeitung“) a nawet tezę, że Trójmorze zastąpi UE (Deutschlandfunk), więc czemu nie sojusz „eurobiedoty”? Wszystkie możliwe aroganckie głupstwa na ten temat zostały już wypowiedziane i napisane, co może zaszkodzić jedno więcej?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347453-eurobiedota-sie-jednoczy-czyli-co-berlin-i-bruksela-naprawde-mysla-o-trojmorzu-oraz-wizycie-trumpa-w-warszawie