Planowana wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Polsce wzbudziła duże niezadowolenie w europejskim salonie. Szczególnie w Berlinie. Jak na dłoni uwidoczniły się linie ideologicznego podziału w Unii. Ale nie tylko. Nawet Wielka Brytania choć nieoficjalnie, bo przez publikacje prasowe, wyraża swoje niezadowolenie. Jednak trochę z innego powodu. Na ogół to Londyn jako spolegliwy sojusznik Waszyngtonu gościł w swojej pierwszej wizycie głównego reprezentanta Białego Domu. Natomiast pozostali zgrzytają zębami ponieważ nagle dochodzi do fuzji „dwóch braci syjamskich” czyli Kaczyńskiego i Trumpa, jak niezbyt sympatycznie głoszą niektóre tytuły na Zachodzie.
Dopiero po skutecznym przejęciu władzy w Polsce przez partię chrześcijańsko - demokratyczną, szerokie rzesze społeczeństwa nad Wisłą mogą dostrzec do tej pory mniej lub bardziej skrywaną wrogość dwóch obozów. Europejskiej liberalnej demokracji i ich oponentów spod znaku konserwatyzmu. Ta niechęć ze strony demoliberalnej lewicy jest tak wielka, że w kąt poszły dobrze pojęte interesy ogółu – racja stanu, a światło dzienne ujrzało tylko egoistyczne dobro własnej partii. Bowiem jak można inaczej nazwać chory taniec przedstawicieli Platformy Obywatelskiej wokół zaproszenia wydanego przez ambasadę USA na udział w spotkaniu z amerykańskim prezydentem? Odmowa wzięcia udziału w powitaniu gościa ze Stanów Zjednoczonych jest nie tylko żenująco śmiesznym gestem, mającym niewiele wspólnego z protestem, a bardziej ze złym wychowaniem, mówiąc kolokwialnie „słomą wystającą z butów”. Jest jeszcze drugi, ważniejszy aspekt tej wizyty, przy którym spory światopoglądowe schodzą na drugi plan. I on właśnie najbardziej boli zarówno Berlin jak i Moskwę. Chodzi o nowe otwarcie gazowe na kraje Trójmorza poprzez „bramę” w Świnoujściu i chorwacki terminal gazowy na wyspie Krk. Oba o całkowitej przepustowości do ok. 10 mld metrów sześciennych rocznie. Gdy do dostaw amerykańskiego LNG doda się mający powstać rurociąg z Norwegii Baltic Pipe I i w dalszej przyszłości z Danii - Baltic Pipe II, to rosyjsko- niemieckie kleszcze energetyczne założone na Europę Środkowo-Wschodnią trzasną niczym sucha gałąź.
Jedynym zagrożeniem tego strategicznego posunięcia zmieniającego geopolitykę naszego regionu jest siłowa i konfrontacyjna postawa Moskwy. Jednak ją skutecznie neutralizuje obecność wojsk amerykańskich i zdecydowana wola ich użycia, wyrażona w twardej deklaracji przez przywódcę największego mocarstwa świata. Najlepiej tu na miejscu w Warszawie. Nasuwa się następujące pytanie. Czy środowisko Platformy Obywatelskiej stara się zdezawuować przyjazd Donalda Trumpa z powodu chęci demonstracji solidarności z władzami Unii Europejskiej (czyt. Berlina), czy też przyzwyczajone do polityki ciepłej wody w kranie i płynięcia z „głównym nurtem” nie jest w stanie ogarnąć wyobraźnią takiego geostrategicznego posunięcia największego kalibru? Podejrzewam, że w chwiejnym procesie decyzyjności władz Platformy Obywatelskiej oba czynniki nakładają się na siebie z przewagą pierwszego. Co niestety tylko gorzej świadczy o największej sile opozycyjnej w polskim parlamencie.
Jest jeszcze jeden element, który spędza sen z powiek rodzimym i zagranicznym przeciwnikom nowej władzy w Rzeczpospolitej. Chodzi mianowicie o podniesienie morale, a co za tym idzie zdolności samooceny polskiego społeczeństwa. Przez ćwierć wieku III RP zdominowane przez demoliberalne siły środki masowego przekazu oraz tzw. autorytety wychowywały naród według reguł pedagogiki wstydu. Stąd zwykły wyborca i zwolennik opozycji spod znaku PO przyzwyczajony, jak to celnie ujął red. Łukasz Adamski, do plastikowej postpolityki, po prostu boi się prawdziwej czyli czasami twardej rozgrywki o narodowe interesy w wykonaniu obecnych władz. Po wizycie prezydenta Trumpa i wypowiedzeniu przez niego słów o regionalnym mocarstwie jakim stała się Polska wielu spojrzy na świat polityki już z nieco innej perspektywy. Perspektywy większej pewności siebie. Oczywiście do osiągnięcia ostatecznych celów nowej geostrategii daleka droga.
Będziemy potrzebować roztropności, konsekwencji i również szczęścia. Jak na razie tego ostatniego nam nie brakuje. M.in. wybór Donalda Trumpa na prezydenta jest tego dobitnym przykładem. Ale, jak mawiali Rzymianie, audaces fortuna iuvat timidosque repellit, czyli śmiałym los sprzyja, a bojaźliwych odtrąca.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/347325-wizyta-trumpa-smialym-szczescie-sprzyja-a-bojazliwych-odtraca-wielu-spojrzy-na-swiat-polityki-z-innej-perspektywy