Nawet jeśli Donald Tusk był niezadowolony z pracy syna dla OLT Express, nie zrobił nic z punktu widzenia interesu państwa i interesu okradanych przez Amber Gold.
„Wszyscy wszystko wiedzieli” – stwierdził były prezes NBP Marek Belka, wychodząc z przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. A podczas przesłuchania wielokrotnie mówił to samo, tylko nie tak dosadnie. Informacja szefa ABW, gen. Krzysztofa Bondaryka, z 24 maja 2012 r., adresowana do prezydenta, premiera, ministra finansów, ministra infrastruktury, ministra w KPRM zajmującego się służbami oraz szefa KNF tylko potwierdza oczywisty stan faktyczny. Zauważmy, że informacja gen. Bondaryka pojawiła się wtedy, gdy współpracując z OLT Express, spółką córką Amber Gold, syn ówczesnego premiera, Michał Tusk, w pełni rozwijał skrzydła w lotniczej branży. Amber Gold i spółki zależne miały „zaporową” osłonę w wielu sferach, co tylko potwierdza, że był to projekt bardzo sprytnie pomyślany i bardzo sprawnie oraz wszechstronnie chroniony. To nie była żadna amatorszczyzna ani improwizacja, lecz bardzo precyzyjny plan.
Policzmy: po stronie „aktywów” spółka Amber Gold mogła zaliczyć syna premiera, dwóch najważniejszych pomorskich samorządowców PO - prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i marszałka województwa pomorskiego Mieczysława Struka (z zapałem ciągnęli samolot OLT Express) oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsę (pilnował „burłaków” ciągnących samolot OLT Express jako mistrz ceremonii). Różne kręgi ochronne wokół Amber Gold tworzył mecenat tej firmy, m.in. wsparła ona 3 mln zł produkcję filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa”, przekazała 1,5 mln zł gdańskiemu ZOO, przekazała ok. 1 mln zł na odnowienie zabytków w kościele św. Mikołaja w Gdańsku. Ochronę informacyjną miały tworzyć dziesiątki milionów złotych wydawane na reklamę w mediach. Nic konkretnego nie wiemy na razie o parasolu ochronnym tworzonym przez sędziów, prokuratorów, policjantów, funkcjonariuszy tajnych służb, urzędników skarbowych czy celników, ale na każdym kroku widać skutki istnienia takiego parasola. To wszystko tworzyło piętrowy system bezpieczeństwa, czyli de facto bezkarności, a mecenat Amber Gold dotyczący zabytków, sztuki filmowej czy zwierząt wcale nie jest nieważny i przypadkowy. Wielu funkcjonariuszy czy urzędników dostrzegając zaangażowanie Amber Gold w film Wajdy, pomoc dla kościoła św. Mikołaja czy dla gdańskiego ZOO i widząc, iż ta pomoc została przyjęta, musiało myśleć, że przecież od kanciarzy tych pieniędzy by nie brano. Największe spiętrzenie działań ochronnych i największa kumulacja wspomnianych już „aktywów” nastąpiła tuż przed 1 kwietnia 2012 r. i kilka tygodni po tej dacie, czyli w związku z uruchomieniem linii lotniczych. To dowodzi, jak lotniczy segment był ważny w strategii Amber Gold.
W sprawie Amber Gold jesteśmy faszerowani licznymi bajkami i ściemami tworzonymi wedle klasycznych reguł dezinformacji. Przede wszystkim dotyczy to pracy Michała Tuska dla OLT Express. Tymczasem wszystko wskazuje na bardzo przemyślany plan, w którym obecność syna ówczesnego premiera nie jest przypadkowa, a tym bardziej nieważna. W istocie tę obecność można traktować jako swego rodzaju szachowanie samego premiera. Jeśli szefowie służb i inni przedstawiciele państwa wiedzieli, iż Donald Tusk ma informacje o prawdziwym charakterze Amber Gold (a wiedzieli choćby w związku z notatką ABW), a mimo to jego syn współpracował z tą spółką (poprzez OLT Express), u wielu musiał się włączać sygnał ostrzegawczy, że nie warto być przesadnie gorliwym. Tym bardziej że premier wie i nic nie robi ani nie nakłania, żeby coś konkretnego robić. Nie trzeba żadnych poleceń, a nawet sugestii, żeby funkcjonariusze i urzędnicy trzymali się z dala od tego, co dotyczy rodziny premiera. I Donald Tusk musiał sobie z tego zdawać sprawę. Nawet jeśli przyjmiemy za dobrą monetę opowieści Michała Tuska, że jego ojciec był niezadowolony z pracy syna dla OLT Express, z punktu widzenia państwa nie miało to żadnego znaczenia. Co z tego, że był niezadowolony, skoro Amber Gold nadal działał na szkodę tysięcy osób, a jego linie lotnicze poważnie zagrażały narodowemu przewoźnikowi. Nawet jeśli Tusk senior był niezadowolony, nie zrobił kompletnie nic z punktu widzenia interesu państwa oraz interesu ludzi okradanych przez Amber Gold. Czy nie zrobił nic dlatego, że syn współpracował z OLT Express? Może wyjaśnią to prokuratura i sejmowa komisja śledcza. Na razie najważniejsza jest faktyczna bierność ówczesnego szefa rządu.
Najogólniej strategia Amber Gold polegała na przekonaniu każdego, kto by zagrażał interesom i planom tej spółki, że jest ona nietykalna. Może i w działaniach Amber Gold oraz spółek zależnych było coś nie tak, ale nie powinno się tego drążyć, skoro miała po swojej stronie takie „aktywa”, jakie miała. Z tego punktu widzenia kluczowa wydaje się współpraca Michała Tuska oraz bierność jego ojca, ówczesnego premiera Donalda Tuska. Wydaje się, że to było najważniejsze dla stworzenia przekonania o nietykalności Amber Gold w kluczowym momencie rozwoju interesów tej spółki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346983-na-kanwie-notatki-abw-kluczowa-moze-byc-praca-michala-tuska-dla-olt-express-i-biernosc-jego-ojca-premiera