Grzegorz Schetyna nie ma żadnego własnego pomysłu, więc kopiuje to, co robił kilka lat temu Donald Tusk. Wszyscy pamiętamy anty obywatelską wypowiedź Tuska, który apelował, aby nie płacić „haracz” na rzecz mediów publicznych
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
wPolityce.pl: Panie ministrze, wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Polsce zbliża się wielkimi krokami. Bez wątpienia będzie to wydarzenie, na które patrzeć będzie cały świat, zwłaszcza Europa. Tak po ludzku, jest stres?
Andrzej Dera: Oczywiście. Pamiętajmy, że oprócz tego, że do Polski przyjeżdża przecież prezydent Stanów Zjednoczonych, to sama decyzja o wizycie Donalda Trumpa w Polsce zapadła stosunkowo niedawno. Generalnie takie wizyty organizuje się z dużo większym wyprzedzeniem, działamy więc w trybie przyspieszonym. Znam jednak rzetelność polskich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i logistykę, i jestem pewien, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Wizyta prezydenta Trumpa w Polsce bez wątpienia ma szansę stać się wielkim polskim sukcesem.
Wczoraj podczas Rady Krajowej Grzegorz Schetyna apelował, aby z wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych nie robić „ekskluzywnego spotkania środowiska PiS z Donaldem Trumpem”.
Totalna opozycja tak bardzo zagalopowała się w atakowaniu obozu Zjednoczonej Prawicy, że już sama nie wie co mówi. Przypomnę, że zawsze tak było i jest nadal, że to rządzący spotykają się z prezydentem danego kraju, który akurat przybywa z wizytą do Polski. Wynika, to z obowiązujących reguł. Na spotkanie prezydenta Donalda Trumpa z Polakami zaproszenia wysyłał ambasador USA w Polsce i zostały one również skierowane do opozycji. Nie rozumiem więc pretensji Grzegorza Schetyny.
Lider Platformy miał pretensje właśnie do tego, że to ambasador Stanów Zjednoczonych wysyłał te zaproszenia, a nie MSZ. Mówił, że „nie może być tak, żeby to ambasador USA zapraszał całą opozycję” na spotkanie z Donaldem Trumpem. Apelował do Prawa i Sprawiedliwości, aby nie bało się ambasadora Paula W. Jones’a.
Te słowa są o tyle kuriozalne, że wypowiedział je szef komisji spraw zagranicznych. Brakuje wręcz słów, aby te słowa komentować. Wszyscy wiedzą o tym, kto, gdzie i kiedy zaprasza na spotkanie, i jaki charakter ma ta wizyta. Moim zdaniem jest to próba dezawuowania tego, że prezydent Stanów Zjednoczonych przyjeżdża do Polski i to nie przedstawiciele Platformy Obywatelskiej będą gospodarzami tej wizyty. Wydaje się, że przez Grzegorza Schetynę przemawia żal i smutek za utraconą władzą.
Z drugiej strony wszyscy pamiętamy, co o Donaldzie Trumpie w czasie kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych mówili przedstawiciele opozycji totalnej.
Dokładnie. Obóz totalnej opozycji nie ukrywał swojej wrogości wobec Donalda Trumpa. Ówczesny kandydat na prezydenta USA był wręcz wyśmiewany w czasie kampanii wyborczej. Jeżeli ktoś myśli, że takie zachowanie nie odbija się w polityce międzynarodowej, to jest w błędzie. Donald Trump z całą pewnością doskonale zdaje sobie sprawę, co o nim mówili zwolennicy Grzegorza Schetyny. Takich rzeczy się nie robi. Istotą polityki międzynarodowej jest podtrzymywanie dobrych relacji. Zwróćmy uwagę, że nawet jak w czasie kampanii wyborczej ze strony Donalda Trumpa padły jakieś niefortunne słowa, to staraliśmy się od nich dystansować, powstrzymywać od komentarzy, a ze strony totalnej opozycji mieliśmy do czynienia z jawnym wyśmiewaniem się z obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Rozsądny polityk nie robi takich rzeczy na przyszłość, to jest torpedowanie możliwości zbudowania dobrych relacji w przyszłości.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Grzegorz Schetyna nie ma żadnego własnego pomysłu, więc kopiuje to, co robił kilka lat temu Donald Tusk. Wszyscy pamiętamy anty obywatelską wypowiedź Tuska, który apelował, aby nie płacić „haracz” na rzecz mediów publicznych
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
wPolityce.pl: Panie ministrze, wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Polsce zbliża się wielkimi krokami. Bez wątpienia będzie to wydarzenie, na które patrzeć będzie cały świat, zwłaszcza Europa. Tak po ludzku, jest stres?
Andrzej Dera: Oczywiście. Pamiętajmy, że oprócz tego, że do Polski przyjeżdża przecież prezydent Stanów Zjednoczonych, to sama decyzja o wizycie Donalda Trumpa w Polsce zapadła stosunkowo niedawno. Generalnie takie wizyty organizuje się z dużo większym wyprzedzeniem, działamy więc w trybie przyspieszonym. Znam jednak rzetelność polskich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i logistykę, i jestem pewien, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Wizyta prezydenta Trumpa w Polsce bez wątpienia ma szansę stać się wielkim polskim sukcesem.
Wczoraj podczas Rady Krajowej Grzegorz Schetyna apelował, aby z wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych nie robić „ekskluzywnego spotkania środowiska PiS z Donaldem Trumpem”.
Totalna opozycja tak bardzo zagalopowała się w atakowaniu obozu Zjednoczonej Prawicy, że już sama nie wie co mówi. Przypomnę, że zawsze tak było i jest nadal, że to rządzący spotykają się z prezydentem danego kraju, który akurat przybywa z wizytą do Polski. Wynika, to z obowiązujących reguł. Na spotkanie prezydenta Donalda Trumpa z Polakami zaproszenia wysyłał ambasador USA w Polsce i zostały one również skierowane do opozycji. Nie rozumiem więc pretensji Grzegorza Schetyny.
Lider Platformy miał pretensje właśnie do tego, że to ambasador Stanów Zjednoczonych wysyłał te zaproszenia, a nie MSZ. Mówił, że „nie może być tak, żeby to ambasador USA zapraszał całą opozycję” na spotkanie z Donaldem Trumpem. Apelował do Prawa i Sprawiedliwości, aby nie bało się ambasadora Paula W. Jones’a.
Te słowa są o tyle kuriozalne, że wypowiedział je szef komisji spraw zagranicznych. Brakuje wręcz słów, aby te słowa komentować. Wszyscy wiedzą o tym, kto, gdzie i kiedy zaprasza na spotkanie, i jaki charakter ma ta wizyta. Moim zdaniem jest to próba dezawuowania tego, że prezydent Stanów Zjednoczonych przyjeżdża do Polski i to nie przedstawiciele Platformy Obywatelskiej będą gospodarzami tej wizyty. Wydaje się, że przez Grzegorza Schetynę przemawia żal i smutek za utraconą władzą.
Z drugiej strony wszyscy pamiętamy, co o Donaldzie Trumpie w czasie kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych mówili przedstawiciele opozycji totalnej.
Dokładnie. Obóz totalnej opozycji nie ukrywał swojej wrogości wobec Donalda Trumpa. Ówczesny kandydat na prezydenta USA był wręcz wyśmiewany w czasie kampanii wyborczej. Jeżeli ktoś myśli, że takie zachowanie nie odbija się w polityce międzynarodowej, to jest w błędzie. Donald Trump z całą pewnością doskonale zdaje sobie sprawę, co o nim mówili zwolennicy Grzegorza Schetyny. Takich rzeczy się nie robi. Istotą polityki międzynarodowej jest podtrzymywanie dobrych relacji. Zwróćmy uwagę, że nawet jak w czasie kampanii wyborczej ze strony Donalda Trumpa padły jakieś niefortunne słowa, to staraliśmy się od nich dystansować, powstrzymywać od komentarzy, a ze strony totalnej opozycji mieliśmy do czynienia z jawnym wyśmiewaniem się z obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Rozsądny polityk nie robi takich rzeczy na przyszłość, to jest torpedowanie możliwości zbudowania dobrych relacji w przyszłości.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346882-nasz-wywiad-minister-dera-opozycja-zali-sie-na-brak-zaproszenia-na-przemowienie-trumpa-wszyscy-pamietamy-jak-go-wysmiewali