Jeśli będzie tak jak dziś, obecny obóz rządowy ma zwycięstwo wyborcze w kieszeni. Poczucie tego ma też swoje złe strony, bo sprzyja zakochaniu w sobie i arogancji, a to z kolei grozi pułapkami zagrażającymi tej nieuchronności.
Ale na koniec warto zauważyć jeszcze jedno. Wicepremier Morawiecki wyrasta nie tylko na zręcznego księgowego, ale na ideologa zmiany polityki społeczno-ekonomicznej. Rzecznika obrony polskiego interesu. Nawet jeśli nie dotrzyma niektórych inwestycyjnych zapowiedzi (nie wiemy, jak długo potrwa koniunktura), jasno wykłada o co temu rządowi chodzi.
Było zapotrzebowanie na cudotwórcę, na pewien typ przywództwa. Po prostu należało go wymyśleć. Dobrze, że Jarosław Kaczyński na niego postawił. A pojawiało się zwłaszcza na początku sporo zastrzeżeń – że bankster, że reprezentant lobby wrogiego zmianom. Jest sztuką zmieniać rzeczywistość rękami środowisk, które są po części z drugiej strony. PiS nie zawsze ma tę umiejętność, ale tu akurat ją posiadł.
Wbrew prawicowym sekciarzom Kaczyński wie, że radykalizmowi celów powinien towarzyszyć pragmatyzm metod. Że czasem warto się podzielić władzą z kimś innym, i to nawet za cenę ustępstw programowych. Tak samo chciał tego wchodząc kiedyś w koalicję z Samoobroną, jak stawiając na eksponenta świata banków.
To się na razie sprawdza, to funkcjonuje. Żeby było jasne: nie stawiam znaku równości między Lepperem i Mateuszem Morawieckim. Zakładam, że ten drugi jest człowiekiem mocnych przekonań, widać je było nawet w czasach, kiedy kierował bankiem z niepolskim właścicielem. Zarazem go nie idealizuję. W rozgrywkach wewnątrzrządowych, gdzie głównym jego rywalem jest dziś pani premier, a wcześniej byli różni politycy, potrafi być równie brutalny jak oni. Czasem ponosi zresztą porażki, jak w wojnie o PZU. I zarazem bywa miękki wobec różnych lobbies. Nikt nie ucieknie do końca od własnej przeszłości, uwarunkowań, nawyków, powiązań.
Ale jeśli widzicie innego Morawieckiego, to go wskażcie. Jeśli macie pomysł na przebudowę gospodarki bez kogoś takiego, to go opiszcie. Tylko z silnym centrum ekonomicznym, i z kimś kto umie rozmawiać językiem konkretów także z zagranicą, da się wygrać tę bitwę. Uznanie dla prezesa PiS, że to akurat rozumie. Chyba lepiej od wielu swoich zwolenników.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeśli będzie tak jak dziś, obecny obóz rządowy ma zwycięstwo wyborcze w kieszeni. Poczucie tego ma też swoje złe strony, bo sprzyja zakochaniu w sobie i arogancji, a to z kolei grozi pułapkami zagrażającymi tej nieuchronności.
Ale na koniec warto zauważyć jeszcze jedno. Wicepremier Morawiecki wyrasta nie tylko na zręcznego księgowego, ale na ideologa zmiany polityki społeczno-ekonomicznej. Rzecznika obrony polskiego interesu. Nawet jeśli nie dotrzyma niektórych inwestycyjnych zapowiedzi (nie wiemy, jak długo potrwa koniunktura), jasno wykłada o co temu rządowi chodzi.
Było zapotrzebowanie na cudotwórcę, na pewien typ przywództwa. Po prostu należało go wymyśleć. Dobrze, że Jarosław Kaczyński na niego postawił. A pojawiało się zwłaszcza na początku sporo zastrzeżeń – że bankster, że reprezentant lobby wrogiego zmianom. Jest sztuką zmieniać rzeczywistość rękami środowisk, które są po części z drugiej strony. PiS nie zawsze ma tę umiejętność, ale tu akurat ją posiadł.
Wbrew prawicowym sekciarzom Kaczyński wie, że radykalizmowi celów powinien towarzyszyć pragmatyzm metod. Że czasem warto się podzielić władzą z kimś innym, i to nawet za cenę ustępstw programowych. Tak samo chciał tego wchodząc kiedyś w koalicję z Samoobroną, jak stawiając na eksponenta świata banków.
To się na razie sprawdza, to funkcjonuje. Żeby było jasne: nie stawiam znaku równości między Lepperem i Mateuszem Morawieckim. Zakładam, że ten drugi jest człowiekiem mocnych przekonań, widać je było nawet w czasach, kiedy kierował bankiem z niepolskim właścicielem. Zarazem go nie idealizuję. W rozgrywkach wewnątrzrządowych, gdzie głównym jego rywalem jest dziś pani premier, a wcześniej byli różni politycy, potrafi być równie brutalny jak oni. Czasem ponosi zresztą porażki, jak w wojnie o PZU. I zarazem bywa miękki wobec różnych lobbies. Nikt nie ucieknie do końca od własnej przeszłości, uwarunkowań, nawyków, powiązań.
Ale jeśli widzicie innego Morawieckiego, to go wskażcie. Jeśli macie pomysł na przebudowę gospodarki bez kogoś takiego, to go opiszcie. Tylko z silnym centrum ekonomicznym, i z kimś kto umie rozmawiać językiem konkretów także z zagranicą, da się wygrać tę bitwę. Uznanie dla prezesa PiS, że to akurat rozumie. Chyba lepiej od wielu swoich zwolenników.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346878-to-mecz-wygrany-przez-pis-ale-i-przez-wicepremiera-morawieckiego-wewnatrz-pis?strona=2