Salka konferencyjna, w której podejmowano decyzje reprywatyzacyjne, handlarze roszczeniami z bezpośrednim dojściem do urzędników i podejrzane naciski, by pracownicy podejmowali szybkie i niezweryfikowane decyzje reprywatyzacyjne. Bajko potwierdził też, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i CBA były głuche na reprywatyzacyjne przekręty. Szokujący obraz ratusza w zeznaniach Marcina Bajko.
CZYTAJ TAKŻE:Świadek pogrąża Hannę Gronkiewicz-Waltz: „Prezydent miała pełną wiedzę. Mówiła, że nie potrzeba szkół w Śródmieściu”
Dlaczego Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne nie zajmowało się sprawami reprywatyzacyjnymi, mimo że obie instytucje wiedziały już w 2011 roku o patologiach? Z zeznań Marcina Bajko wynika, że obie służby uznały, że nie ma takiej potrzeby.
Czy pamięta pan spotkanie z kims z ABW?**
– pytał Patryk Jaki.
Odpowiem, ze tak.
– odpowiedział Bajko.
Czy ABW reagowała?
– dopytywał Jaki.
Reakcja była taka, że prezydent miasta nie jest organem upoważnionym, ale jest nim premier.
– odpowiedział Bajko, potwierdzając zeznania poniedziałkowego świadka, który ujawnił, że ABW nie zajmowała się reprywatyzacją, mimo że posiadała stosowną wiedzę. Dziś świadek zeznał, że CBA, oprócz korespondencji, także nie kiwnęło palcem w sprawie reprywatyzacji.
Marcin Bajko zeznał dziś też, że nie mógł się doprosić swoich szefów, w tym Hanny Gronkiewicz-Waltz, by interesancie reprywatyzacyjni, w tym handlarze roszczeniami, przestali panoszyć się na korytarzach i w gabinetach ratusza.
Nie mogliśmy się doprosić ograniczenia wchodzenia osób postronnych, komfortu pracy nie ma i jest gorsza jakość pracy.
– przyznał Bajko.
Taką osobą, która była częstym gościem w Biurze Gospodarki Nieruchomościami był właśnie Maciej Marcinkowski, któremu Hanna Gronkiewicz-Waltz oddała słynną działkę przy Twardej i zlikwidowała renomowane gimnazjum.
Był częstym gościem, bo jego interesy nie ograniczały się jedynie do działki przy Twardej. To był dostęp otwarty czego żałuję.
– zeznał Bajko.
Miałem polecenie, by spotykać się z p. Marcinkowskim i rozmawiać o jak najlepszym dla miasta sposobie rozwiązania sprawy.
– dodał.
Świadek stwierdził też, że w ratuszu była specjalna „salka”, w której załatwiano różne sprawy reprywatyzacyjne.
Tam odbywały się spotkania. Ze stronami też.
– przyznał.
Na pytania świadków komisji, dlaczego ratusz nie weryfikował i nie szukał spadkobierców nieruchomości, Bajko wydał się zdziwiony.
Zasadą jest, że to strona ubiega się, żeby wszystkich ustalić(…). Zadaniem Biura Gospodarki Nieruchomościami nie było ustalanie kręgu spadkobierców i poszukiwanie ich, choć zdarzało się, że czasami to robiliśmy.
– przyznał Bajko.
Były szef Biura Gospodarki Nieruchomościami zeznał też, że kontrole w BGN polegały głównie na popędzaniu urzędników, by ci trzymali się terminów, bez względu na konsekwencje.
Kontrola sprawdza terminy, bo to najprostsze do wymierzenia, te terminy są badane.
– przyznał Bajko, twierdząc, że takie podejście utrudniało dokładne sprawdzenie np. spadkobierców danej nieruchomości.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/346432-m-bajko-ujawnia-patologie-w-ratuszu-byla-salka-gdzie-zalatwiano-sprawy-abw-uznala-ze-reprywatyzacja-to-nie-sprawa-prezydent