Czy ujawnione przez tygodnik „wSieci” stenogramy rzucają nowe światło na aferę Amber Gold?
Muszę powiedzieć, że jest tu bardzo wiele istotnych kwestii. Pierwszym aspektem jest obraz państwa polskiego za rządów Donalda Tuska. Jeżeli służby są w stanie założyć Marcinowi P. podsłuch dopiero 27 lipca 2012 roku, a o jego przestępczej działalności wiedzą już oficjalnie na pewno od 24 maja 2012 roku, to świadczy o tym w jakim stanie Donald Tusk trzymał państwo. Jest dla mnie porażające, że Marcin P. od samego początku wie o tym, że służby go podsłuchują i do niego wejdą, a jednak pewne szczątkowe informacje wyrwały mu się przez telefon. Plany dojścia do niego były dużo wcześniej, ale z jakiś względów przetrzymano go i aresztowano dopiero 30 sierpnia 2012 roku. Co robi w międzyczasie? Upłynnia majątek, chowa go, przepisuje mieszkania. Jednoznaczna jest tutaj także rola Michała Tuska. Marcin P. posługiwał się nim jak kartą przetargową, żeby nic mu nie zrobiono.
Wprost o tym mówi: „Dopóki on pracował, to wydaje mi się, że nikt nas nie ruszył”.
Oczywiście. Były daleko posunięte działania związane z tym, żeby doprowadzić polski LOT do upadłości. Widzimy wszyscy na tych nagraniach, że Marcin P. twierdzi nawet, że dostał od prezesa LOT informacje, iż LOT złożył wniosek o upadłość 1 października 2012 r. Na początku dość sceptycznie podchodziłam do takiej wersji wydarzeń, ale ten materiał mnie w tym utwierdził.
Wróćmy do notatki szefa ABW z 24 maja 2012 roku, która trafiła do 6 najważniejszych osób w państwie. Dlaczego służby pozwoliły Marcinowi P. na dwa miesiące bezkarności?
Jeżeli pan generał Bondaryk doszedł do przekonania, że to jest sprawa takiej wagi, iż powiadomi o niej prezydenta i premiera, to wyobrażałabym sobie, że zanim ta notatka powstała Marcin P. miał już dawno podsłuch operacyjny. Tak byłoby w normalnym kraju i pod naszymi rządami. Bo żeby szef ABW mógł sobie wyrobić stanowisko, to wszystkie techniki operacyjne w stosunku do niego powinny być wdrożone od samego początku. A tutaj nie dość, że ich nie było, to jeszcze Marcin P. miał końcówkę maja, cały czerwiec i prawie cały lipiec zanim założono mu podsłuch. I to nie operacyjny tylko procesowy, a to z punktu działania szybkości postępowania ma znaczenie. Gdyby miał podsłuch założony operacyjnie, co najmniej od marca, tak jak ABW się nim zajęła, to jestem przekonana, że doszłoby w Polsce do wielkiego trzęsienia ziemi. Mam bardzo złe zdanie o całej administracji i rządzie Donalda Tuska, natomiast nie jestem w stanie uwierzyć, że mimo wszystko ci ludzie nie wiedzieli o tym, jakie są podstawowe czynności w przypadku takiego postępowania jak tutaj. Obserwacja, podsłuch procesowy, billingi, gdyby to wszystko było, to dzisiaj skończylibyśmy jakąkolwiek rozmowę.
Niestety ich nie było, więc sprawa będzie pewnie jeszcze się ciągnęła. Zbliża się termin przesłuchania małżeństwa P. Co mogą wnieść do sprawy?
Wszystko zależy od małżeństwa P., czy zechcą tutaj składać zeznania i czy będę one polegały na prawdziwie, w jakim zakresie. Jesteśmy przygotowani na wszystkie ewentualności, również na to, że Marcin P. albo odmówi składania zeznań, albo będzie próbował wygłaszać świadczenia. Tak się zachowują oskarżeni na salach sadowych, nie jest to dla mnie żadna nowość. Nie dopuszczę oczywiście do wygłaszania oświadczeń, aczkolwiek może podejmować takie próby.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy ujawnione przez tygodnik „wSieci” stenogramy rzucają nowe światło na aferę Amber Gold?
Muszę powiedzieć, że jest tu bardzo wiele istotnych kwestii. Pierwszym aspektem jest obraz państwa polskiego za rządów Donalda Tuska. Jeżeli służby są w stanie założyć Marcinowi P. podsłuch dopiero 27 lipca 2012 roku, a o jego przestępczej działalności wiedzą już oficjalnie na pewno od 24 maja 2012 roku, to świadczy o tym w jakim stanie Donald Tusk trzymał państwo. Jest dla mnie porażające, że Marcin P. od samego początku wie o tym, że służby go podsłuchują i do niego wejdą, a jednak pewne szczątkowe informacje wyrwały mu się przez telefon. Plany dojścia do niego były dużo wcześniej, ale z jakiś względów przetrzymano go i aresztowano dopiero 30 sierpnia 2012 roku. Co robi w międzyczasie? Upłynnia majątek, chowa go, przepisuje mieszkania. Jednoznaczna jest tutaj także rola Michała Tuska. Marcin P. posługiwał się nim jak kartą przetargową, żeby nic mu nie zrobiono.
Wprost o tym mówi: „Dopóki on pracował, to wydaje mi się, że nikt nas nie ruszył”.
Oczywiście. Były daleko posunięte działania związane z tym, żeby doprowadzić polski LOT do upadłości. Widzimy wszyscy na tych nagraniach, że Marcin P. twierdzi nawet, że dostał od prezesa LOT informacje, iż LOT złożył wniosek o upadłość 1 października 2012 r. Na początku dość sceptycznie podchodziłam do takiej wersji wydarzeń, ale ten materiał mnie w tym utwierdził.
Wróćmy do notatki szefa ABW z 24 maja 2012 roku, która trafiła do 6 najważniejszych osób w państwie. Dlaczego służby pozwoliły Marcinowi P. na dwa miesiące bezkarności?
Jeżeli pan generał Bondaryk doszedł do przekonania, że to jest sprawa takiej wagi, iż powiadomi o niej prezydenta i premiera, to wyobrażałabym sobie, że zanim ta notatka powstała Marcin P. miał już dawno podsłuch operacyjny. Tak byłoby w normalnym kraju i pod naszymi rządami. Bo żeby szef ABW mógł sobie wyrobić stanowisko, to wszystkie techniki operacyjne w stosunku do niego powinny być wdrożone od samego początku. A tutaj nie dość, że ich nie było, to jeszcze Marcin P. miał końcówkę maja, cały czerwiec i prawie cały lipiec zanim założono mu podsłuch. I to nie operacyjny tylko procesowy, a to z punktu działania szybkości postępowania ma znaczenie. Gdyby miał podsłuch założony operacyjnie, co najmniej od marca, tak jak ABW się nim zajęła, to jestem przekonana, że doszłoby w Polsce do wielkiego trzęsienia ziemi. Mam bardzo złe zdanie o całej administracji i rządzie Donalda Tuska, natomiast nie jestem w stanie uwierzyć, że mimo wszystko ci ludzie nie wiedzieli o tym, jakie są podstawowe czynności w przypadku takiego postępowania jak tutaj. Obserwacja, podsłuch procesowy, billingi, gdyby to wszystko było, to dzisiaj skończylibyśmy jakąkolwiek rozmowę.
Niestety ich nie było, więc sprawa będzie pewnie jeszcze się ciągnęła. Zbliża się termin przesłuchania małżeństwa P. Co mogą wnieść do sprawy?
Wszystko zależy od małżeństwa P., czy zechcą tutaj składać zeznania i czy będę one polegały na prawdziwie, w jakim zakresie. Jesteśmy przygotowani na wszystkie ewentualności, również na to, że Marcin P. albo odmówi składania zeznań, albo będzie próbował wygłaszać świadczenia. Tak się zachowują oskarżeni na salach sadowych, nie jest to dla mnie żadna nowość. Nie dopuszczę oczywiście do wygłaszania oświadczeń, aczkolwiek może podejmować takie próby.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345978-nasz-wywiad-wassermann-jezeli-pan-roman-giertych-uwaza-ze-pomowilam-michala-tuska-to-jestem-gotowa-na-proces?strona=2