Można się walić w piersi, że nie udało się objaśnić konieczności. Można myśleć: „miłe są złego początki”, „przyjdą konsekwencje i ludzie zmienią zdanie”. A jeśli nie zmienią? Jeśliby nie pomogły żadne tłumaczenia? Jeżeli demokracja Polakom nie leży?
pisze w drżącym tonie Jacek Żakowski. W końcu wypala zrezygnowany:
Polska nie jest pierwszym krajem, w którym demokracja pada przy masowym poparciu i biernej akceptacji większości dla zamachu stanu. A co, jeżeli demokracja Polaków do siebie nie przekonała? Może spróbowali i się zniechęcili? Może okazała się zanadto skomplikowana, wymagająca, zawodna, niedoskonała i niezrozumiała? Tak było 90 lat temu.
Ten fragment jak w soczewce odbija myślenie „moralnych autorytetów”. „Ludzie światli”, „żywe pomniki” ( to o Wałęsie i Michniku) nie dopuszczają nawet myśli, że może istnieć demokracja poza nimi. „To ja decyduję, kto jest Żydem”- mówił socjalista o narodowej odmianie. Oni chcieli decydować kto jest totalitarystą, moherem, niedorosłym do demokracji. Oni decydowali, kto jest Europejczykiem i postępowcem. Uznali, że część komunistów to demokraci, zaś część obozu Solidarności chce obalić demokrację. Stara śpiewka. Zgrane nuty. Narracja godna zblazowanego klauna w podupadłym cyrku.
Powyborczy szok zamienił się najpierw w agresję. Potem w uliczną siłę. Wściekłe usta zaczynają tworzyć podkowę. Smutek i zrezygnowanie nie będą charakteryzować opozycji w najbliższym czasie. Żakowski prorokuje nastawienie, które będzie dominować za dwa lata, gdy PiS wygra kolejne wybory. Nie ważne czy będzie potrzebować koalicjanta w postaci również rosnącego w siłę Kukiza, czy rządzić będzie samo. Nic nie wskazuje by prawica miała stracić władzę z pomocą kartki wyborczej. A oni grają znaczonymi kartami. Asa w rękawie nie widać. Zostaje więc smutek i płacz, że Polacy nie chcą demokracji.
Nie, Polacy nie chcą waszej demokracji. Demokracji napuszonej własną nieomylnością liberalnej arystokracji, wspomaganej przez kapłanów herezji zwanej poprawność polityczna. Świat nie chce takiego systemu. Sami sobie jesteście winni.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Można się walić w piersi, że nie udało się objaśnić konieczności. Można myśleć: „miłe są złego początki”, „przyjdą konsekwencje i ludzie zmienią zdanie”. A jeśli nie zmienią? Jeśliby nie pomogły żadne tłumaczenia? Jeżeli demokracja Polakom nie leży?
pisze w drżącym tonie Jacek Żakowski. W końcu wypala zrezygnowany:
Polska nie jest pierwszym krajem, w którym demokracja pada przy masowym poparciu i biernej akceptacji większości dla zamachu stanu. A co, jeżeli demokracja Polaków do siebie nie przekonała? Może spróbowali i się zniechęcili? Może okazała się zanadto skomplikowana, wymagająca, zawodna, niedoskonała i niezrozumiała? Tak było 90 lat temu.
Ten fragment jak w soczewce odbija myślenie „moralnych autorytetów”. „Ludzie światli”, „żywe pomniki” ( to o Wałęsie i Michniku) nie dopuszczają nawet myśli, że może istnieć demokracja poza nimi. „To ja decyduję, kto jest Żydem”- mówił socjalista o narodowej odmianie. Oni chcieli decydować kto jest totalitarystą, moherem, niedorosłym do demokracji. Oni decydowali, kto jest Europejczykiem i postępowcem. Uznali, że część komunistów to demokraci, zaś część obozu Solidarności chce obalić demokrację. Stara śpiewka. Zgrane nuty. Narracja godna zblazowanego klauna w podupadłym cyrku.
Powyborczy szok zamienił się najpierw w agresję. Potem w uliczną siłę. Wściekłe usta zaczynają tworzyć podkowę. Smutek i zrezygnowanie nie będą charakteryzować opozycji w najbliższym czasie. Żakowski prorokuje nastawienie, które będzie dominować za dwa lata, gdy PiS wygra kolejne wybory. Nie ważne czy będzie potrzebować koalicjanta w postaci również rosnącego w siłę Kukiza, czy rządzić będzie samo. Nic nie wskazuje by prawica miała stracić władzę z pomocą kartki wyborczej. A oni grają znaczonymi kartami. Asa w rękawie nie widać. Zostaje więc smutek i płacz, że Polacy nie chcą demokracji.
Nie, Polacy nie chcą waszej demokracji. Demokracji napuszonej własną nieomylnością liberalnej arystokracji, wspomaganej przez kapłanów herezji zwanej poprawność polityczna. Świat nie chce takiego systemu. Sami sobie jesteście winni.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345867-a-co-jezeli-polacy-nie-chca-demokracji-znamienny-tekst-w-gw-zlosc-przeobraza-sie-w-zwatpienie?strona=2