Rzadko wypowiadam się przeciwko swojemu biskupowi. Prawdę powiedziawszy – nie zrobiłem tego nigdy. Niestety nadszedł ten pierwszy raz. Kardynał Kazimierz Nycz wzywa do działania w kwestii „korytarzy humanitarnych”, wzywa do przyjmowania uchodźców do 10 tysięcy polskich parafii. Te parafie nie są jednak wydzielonymi obszarami pod zarządem kardynała Nycza, te parafie to Polska. Zbyt wiele sygnałów świadczy o tym, że wołanie o „korytarze” to niestety jedynie kamuflaż prawdziwych intencji. „Korytarza” domagano się już od Polski w 1939 roku. Uprawniona jest obawa, że po „korytarzach” nastąpi otwarcie bram i wkroczenie tych, których nie zapraszaliśmy. Po to, by zmienili nasz dom wedle swoich, nie naszych planów.
Spór „przyjmować czy nie przyjmować” liberałowie i lewica próbują przedstawić jako „solidarność czy brak solidarności”, a potem – jak to uwielbiają robić – zawstydzać Polaków. Robią to dziś razem z chłystkiem na stolcu prezydenta przebrzmiałej potęgi, który poucza nas o wartościach, a zapomniał albo może w ogóle nigdy nie wiedział, że państwo francuskie w latach 1942-44 gorliwie wyłapywało francuskich Żydów oraz Żydów uchodźców i ładowało ich na transporty do niemieckich obozów śmieci Auschwitz, Majdanka, Sobiboru. Do Auschwitz zbudowanego w roku 1940 pierwotnie dla Polaków. Gdzie Niemcy zamordowali 80 tysięcy Polaków, kilkaset tysięcy polskich Żydów, ponad trzysta tysięcy Żydów węgierskich i kilkadziesiąt tysięcy Żydów francuskich, ochoczo przez Francuzów wyłapanych i przysłanych do niemieckich fabryk śmierci przez francuski rząd. Państwową ideologią i praktyką Francji było więc wydawanie Niemcom Żydów na śmierć - wtedy, gdy rząd polski – jako JEDYNY na świecie – ratowanie Żydów przed niemieckim, państwowym „Endlosung der Judenfrage” („ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej”) wpisał w swe cele wojenne, a za wydanie Żyda niemieckim, przemysłowym mordercom karał polskich szmalcowników śmiercią.
Ta dygresja nie jest od rzeczy. Ówczesne niemieckie domaganie się „korytarza” przez polskie terytorium było słabo zakamuflowanym, butnym i bezczelnym domaganiem się złamania woli polskiego państwa i narodu. Było początkiem „naprawiania” Europy przez zbrodniczych szaleńców. Uznali oni, że demografię należy zmienić, jednym dać „Lebensraum” (przestrzeń życiową), innych zepchnąć. Przesiedlać całe narody wedle chorej wizji narodowo-socjalistycznych i międzynarodowo-socjalistycznych uzurpatorów, łamiąc wolę tychże narodów i ich demokratycznych władz. Niestety analogie uprawnione. Dzisiejsze niemieckie i francuskie domaganie się od Polski „korytarza” czy „korytarzy” także jest butnym żądaniem złamania woli polskiego państwa i narodu. Polska bez przechwałek i unijnych funduszy przyjęła milion Ukraińców z państwa, które jest w stanie wojny. Przyjęła tysiące Wietnamczyków i Chińczyków. Bo widzimy, że nie chcą zmieniać Polski wedle swojej cywilizacji.
Elity, które szafują polit-poprawną deklaracją solidarności bez brania za nią odpowiedzialności nie są wiarygodne. Jeśli kardynał Nycz chce dać dobry przykład – niech najpierw stanie na czele komisji, która wyjaśni dlaczego mieszkający w Górze Kalwarii czeczeńscy muzułmanie terroryzują okolicznych Polaków i otwarcie mówią „tam gdzie jesteśmy my, tam jest państwo muzułmańskie”. Niech kardynał Nycz zaproponuje rozwiązanie tej sytuacji, a potem przypilnuje jego realizacji – czy okaże się skuteczne. Jeśli odniesie sukces, jeśli w Górze Kalwarii ustanie imigrancki horror i zalążki „muzułmańskiego państwa”, wtedy niech kardynał zaprosi prześladowaną, syryjską rodzinę – i na czas ich pobytu w Polsce - odda jej swój apartament. Sam niech zamieszka tuż obok i weźmie pełną odpowiedzialność za gości przez cały okres ich pobytu. O to proszę kardynała Nycza, mojego biskupa, za którego mądrość i zdrowie modlę się co tydzień.
Wierzę, że mój biskup w swej szlachetności nie rozumie do czego jest używany. Istotą sprawy jest wolność. Pytanie brzmi – czy uzurpatorzy przyjmujący rolę Wielkich Inżynierów mają prawo mieszać narodami, decydować za nich, narzucać im swoje wizjonerskie pomysły jak na nowo urządzić świat. Przez wieki Francuzi budowali swą potęgę na kolonizowaniu innych narodów, ich duma – Luwr – roi się od kradzionego. Niemcy wielokrotnie próbowali podbijać nowe terytoria i zniewalać sąsiednie narody siłą militarną i masowymi mordami, od kilku dekad wiedzą już, że dziś skuteczniejsza bezwzględna ekspansja gospodarcza, co czynią bardzo skutecznie, mniej lub bardziej otwarcie. Ani Niemcy, ani Francuzi nie wyzbyli się jednak buty i poczucia wyższości „rasy panów”. Tych, co wiedzą lepiej, innym wydają rozkazy, oczekują jedynie milczenia i potakiwania. Za to chwalą, poklepują, dają ordery i dobre posady.
Chcą decydować za Erytrejczyków, że mają zamieszkać w Polsce, podczas, gdy Erytrejczycy wolą w Niemczech. Chcę decydować za Polaków, że mają mieć – jak Szwedzi – w swych miastach strefy muzułmańskie „no-go”, do których nie będzie im wolno wejść, że mają – jak dziś Niemcy – bać się głośno mówić co myślą i opisywać, co widzą.
Tym razem jednak zderzają się z realnym poczuciem zagrożenia milionów Europejczyków. 91% Greków, 80% Włochów, 65% Francuzów, 65% Polaków i nawet 59% Niemców NIE popiera imigracyjnej polityki Komisji Europejskiej. Francuzi, Niemcy, Szwedzi, Holendrzy mają już w swoich krajach wewnętrzne muzułmańskie państwa, które rozrastają się bardzo szybko. To samo chcą narzucić Polakom, Węgrom, Czechom, Słowakom. Bo wiedzą, że zachowanie bezpieczeństwa w tych krajach przeniesie szybką zmianę proporcji cywilizacyjnych. Z trawionych nieustanną wojną domową kalifatów Niemiec, Szwecji, Holandii i Francji miliony ludzi wyemigrują do bezpiecznego, gospodarczego i cywilizacyjnego centrum Europy – do Warszawy, Gdańska, Poznania, Pragi, Bratysławy, Budapesztu. Wraz z nimi inwestycje, produkcja, usługi, kultura. Dobrobyt, siła i nadzieja. O to jest ta wojna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345814-domagaja-sie-od-polski-korytarza-czy-kapitulacji-skojarzenia-niestety-uprawnione