Polacy doświadczają zachowań sędziów, które tez godziły w zasady praworządności. Ale to były sprawy indywidualne, które nie nabierały takiego rozgłosu. Ludzie z takimi, jak sądzę nie aż tak licznymi sędziów dzieli się tymi informacjami z posłami, interweniowali w ministerstwie. Jak do tej pory bezskutecznie, dlatego, że nie ma skutecznych instrumentów prawnych ażeby powstrzymać samowolę takich sędziów jak choćby sędzia Łączewski. Dlatego też jest pilna potrzeba reformy również postępowania dyscyplinarnego względem sędziów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
wPolityce.pl: Na dzisiejszej rozprawie w Sądzie Rejonowym w Warszawie sędzia Wojciech Łączewski odroczył bezterminowo proces wytoczony Trybunałowi Konstytucyjnemu, ponieważ stwierdził, że obecne władze TK - w tym prezes Trybunału Julia Przyłębska - zostały wybrane niezgodnie z prawem. Co pan sądzi o takim zachowaniu?
Stanisław Piotrowicz: Dla pana sędziego Łączewskiego prawo nie ma znaczenia. Stawia się ponad nim, zresztą robi to nie pierwszy raz. To desperackie zachowanie może wskazywać, że być może nie ma nic do stracenia. Sędziowie mają swobodę orzekania w ramach niezawisłości, ale każde prawo, tak jak i wolność mają swoje granice. Czym innym jest niezawisłość, czym innym swawola, czym innym ostentacyjne i rażące łamanie prawa. Myślę, że w tym ostatnim przypadku mamy w tej chwili do czynienia. Pan sędzia w sposób ostentacyjny łamie prawo. Wykracza poza swoje kompetencje, a przecież trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że sędzia jest funkcjonariuszem, a każdy funkcjonariusz i obywatel jest zobowiązany do przestrzegania prawa. Ale w odniesieniu do funkcjonariuszy państwowych, którzy nie dopełniają swoich obowiązków, względnie je przekraczają, istnieje możliwość oceny takich zachowań na gruncie prawno-karnym.
Czy sędzia Łączewski piątkowym wyrokiem ocenił Konstytucję? Czy przysługuje mu takie prawo?
Rzeczą oczywistą jest, że sędzia takich uprawnień nie ma. I pan sędzia Łączewski doskonale sobie z tego zdaje sprawę, bo dotychczas nigdy takich orzeczeń ani on, ani inni sędziowie nie podejmowali. Sędzia Łączewski przekroczył własne kompetencje. Jestem przekonany, że zrobił to świadomie i celowo, licząc na wsparcie środowiska sędziowskiego, które na poprzednich kongresach pokazało jaki jest jego stosunek do demokratycznie wybranych władz państwa.
Wymiar sprawiedliwości pan sędzia Łączewski chce widzieć w kategoriach władzy stojącej ponad wszystkimi władzami. To są właśnie owoce tych kongresów. Na pierwszym z nich dowiedzieliśmy się o świetnym samopoczuciu środowiska sędziowskiego, usłyszeliśmy, że uważa się za nadzwyczajną kastę. A na drugim kongresie dowiedzieliśmy się, że to nie naród jest suwerenem. Skoro nie on jest suwerenem to oczywiście dopełniono, że suwerenem są zasady prawne, a na straży ich przestrzegania stoją sędziowie. W ten oto sposób sędzia uzurpuje sobie władzę, która mu z mocy prawa nie przysługuje.
Czyli sędzia Łączewski wydał polityczny werdykt, a nie prawny?
To nie ulega najmniejszej wątpliwości. Swojego zaangażowania politycznego pan sędzia już dowodził w przeszłości.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Polacy doświadczają zachowań sędziów, które tez godziły w zasady praworządności. Ale to były sprawy indywidualne, które nie nabierały takiego rozgłosu. Ludzie z takimi, jak sądzę nie aż tak licznymi sędziów dzieli się tymi informacjami z posłami, interweniowali w ministerstwie. Jak do tej pory bezskutecznie, dlatego, że nie ma skutecznych instrumentów prawnych ażeby powstrzymać samowolę takich sędziów jak choćby sędzia Łączewski. Dlatego też jest pilna potrzeba reformy również postępowania dyscyplinarnego względem sędziów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
wPolityce.pl: Na dzisiejszej rozprawie w Sądzie Rejonowym w Warszawie sędzia Wojciech Łączewski odroczył bezterminowo proces wytoczony Trybunałowi Konstytucyjnemu, ponieważ stwierdził, że obecne władze TK - w tym prezes Trybunału Julia Przyłębska - zostały wybrane niezgodnie z prawem. Co pan sądzi o takim zachowaniu?
Stanisław Piotrowicz: Dla pana sędziego Łączewskiego prawo nie ma znaczenia. Stawia się ponad nim, zresztą robi to nie pierwszy raz. To desperackie zachowanie może wskazywać, że być może nie ma nic do stracenia. Sędziowie mają swobodę orzekania w ramach niezawisłości, ale każde prawo, tak jak i wolność mają swoje granice. Czym innym jest niezawisłość, czym innym swawola, czym innym ostentacyjne i rażące łamanie prawa. Myślę, że w tym ostatnim przypadku mamy w tej chwili do czynienia. Pan sędzia w sposób ostentacyjny łamie prawo. Wykracza poza swoje kompetencje, a przecież trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że sędzia jest funkcjonariuszem, a każdy funkcjonariusz i obywatel jest zobowiązany do przestrzegania prawa. Ale w odniesieniu do funkcjonariuszy państwowych, którzy nie dopełniają swoich obowiązków, względnie je przekraczają, istnieje możliwość oceny takich zachowań na gruncie prawno-karnym.
Czy sędzia Łączewski piątkowym wyrokiem ocenił Konstytucję? Czy przysługuje mu takie prawo?
Rzeczą oczywistą jest, że sędzia takich uprawnień nie ma. I pan sędzia Łączewski doskonale sobie z tego zdaje sprawę, bo dotychczas nigdy takich orzeczeń ani on, ani inni sędziowie nie podejmowali. Sędzia Łączewski przekroczył własne kompetencje. Jestem przekonany, że zrobił to świadomie i celowo, licząc na wsparcie środowiska sędziowskiego, które na poprzednich kongresach pokazało jaki jest jego stosunek do demokratycznie wybranych władz państwa.
Wymiar sprawiedliwości pan sędzia Łączewski chce widzieć w kategoriach władzy stojącej ponad wszystkimi władzami. To są właśnie owoce tych kongresów. Na pierwszym z nich dowiedzieliśmy się o świetnym samopoczuciu środowiska sędziowskiego, usłyszeliśmy, że uważa się za nadzwyczajną kastę. A na drugim kongresie dowiedzieliśmy się, że to nie naród jest suwerenem. Skoro nie on jest suwerenem to oczywiście dopełniono, że suwerenem są zasady prawne, a na straży ich przestrzegania stoją sędziowie. W ten oto sposób sędzia uzurpuje sobie władzę, która mu z mocy prawa nie przysługuje.
Czyli sędzia Łączewski wydał polityczny werdykt, a nie prawny?
To nie ulega najmniejszej wątpliwości. Swojego zaangażowania politycznego pan sędzia już dowodził w przeszłości.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/345592-nasz-wywiad-piotrowicz-dla-pana-sedziego-laczewskiego-prawo-nie-ma-znaczenia-stawia-sie-ponad-nim-zreszta-robi-to-nie-pierwszy-raz