„Wszystkie kraje UE robiły co w ich mocy, by w praktyce - mimo zadeklarowanej chęci - nie przyjmować imigrantów lub przyjąć ich jak najmniej. Przecież z tych planowanych 160 tys. imigrantów udało się w przeciągu dwóch lat rozlokować zaledwie 20 tys.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Hans-Olaf Henkel, niemiecki przedsiębiorca, menadżer i polityk, były prezes Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu (BDI) oraz poseł do Parlamentu Europejskiego z frakcji Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR).
wPolityce.pl: Komisja Europejska zdecydowała o wszczęciu postępowania wobec Polski, Czech i Węgier, w związku z odmową przyjęcia przez te kraje imigrantów w ramach mechanizmu relokacji. To próba szantażu?
Hans-Olaf Henkel: To przede wszystkim wyraz ogromnej hipokryzji Komisji Europejskiej. Nie pamiętam, by UE wszczęła postępowanie ws. łamania prawa unijnego przeciwko Niemcom, gdy po raz pierwszy – w kwestii euro – naruszyły kryteria z Maastricht, czyli zasadę, że deficyt budżetowy nie powinien przekraczać 3 proc. PKB. Nie przypominam sobie także, by wszystkie inne naruszenia traktatu z Maastricht, choćby zakaz świadczenia pomocy finansowej na rzecz innych państw członkowskich, pociągnęły za sobą jakiekolwiek konsekwencje w postaci postępowań prawnych czy sankcji. A traktat z Maastricht został złamany już co najmniej 100 razy. I co? I nic. A teraz nagle okazuje się, że odmowa przez Polskę, Czechy i Węgry przyjmowania uchodźców jest tak straszliwą zbrodnią, że wymaga natychmiastowego podjęcia kroków prawnych. To zbyt przejrzyste i zupełnie niekonsekwentne.
Jeśli to takie przejrzyste i niekonsekwentne to dlaczego Komisja Europejska zdecydowała się na ten krok?
Na to pytanie łatwo odpowiedzieć. Stało się tak pod naciskiem niemieckiego rządu. Berlin jest tak izolowany w Europie ze swoją polityką uchodźczą, że chce wymusić na sowich partnerach przyjęcie rozwiązań, które są dla niego korzystne. Bo wie, że inaczej się nie da. A dlaczego akurat Polska, Węgry i Czechy? Bo są to kraje, które w sposób otwarty i zdecydowany odmówiły przyjęcia tzw. uchodźców w ramach systemu kwot. W rzeczywistości jednak inne kraje zachowały się dokładnie tak samo. Robiły co w ich mocy, by w praktyce mimo zadeklarowanej chęci nie przyjmować imigrantów lub przyjąć ich jak najmniej. Przecież z tych planowanych 160 tys. imigrantów udało się w przeciągu dwóch lat rozlokować zaledwie 20 tys. Ilu przyjęli Francuzi? Niewielu, a francuski rząd jasno powiedział, że nie popiera polityki uchodźczej Angeli Merkel. Szwecja zamknęła swoje granice, gdy Niemcy je otworzyli. Austriacki rząd tymczasem wprowadził górną granicę dla imigrantów – jest gotów przyjąć 37, 5 tys. rocznie i ani jednego więcej. Nie ma ani jednego państwa w UE, które popierałoby politykę otwartych granic Berlina. Brytyjczycy z tego powodu nawet opuszczają europejską wspólnotę. Dla Merkel procedura wszczęta przez KE przeciwko Polsce, Węgrom i Czechom to możliwość odwrócenia uwagi od izolacji Berlina w tej kwestii.
Niektórzy w Polsce twierdzą, że rząd PiS powinien się ugiąć i przyjąć te 7 tys. uchodźców, które nam przydzielono, że to przecież niezbyt duże obciążenie dla państwa liczącego 38 mln mieszkańców….
Polacy muszą zdecydować: czy chcą się przyłączyć do narzuconej im przez Berlin polityki uchodźczej czy nie. Może należy tym, którzy do tego nawołują przypomnieć, że Niemcy już dawno zmienili swoje nastawienie do imigrantów i zaostrzyli swoją politykę imigracyjną. Nie ma już mowy o przyjmowaniu wszystkich. Czym innym jest umowa z Turcją, jeśli nie sposobem pozbycia się problemu uchodźców, którzy teraz siedzą w obozach w Turcji. Merkel zapłaciła za to wysoką cenę: uzależniła się od widzimisię Erdogana i nie może nawet zbytnio krytykować przypadków łamania praw człowieka przez rząd w Ankarze.
Jakie konsekwencje dla Polski może mieć procedura wszczęta przez Komisję? Istnieje obawa, że przyjdzie nam za to drogo zapłacić…
Moim zdaniem konsekwencje będą żadne. Każdy kraj jest rządzony przez tych ludzi, których jego obywatele wybrali w wyborach, a nie przez Brukselę czy Merkel. Jeśli mogę coś poradzić polskiemu rządowi, to radziłbym mu, by zażądał od KE wszczęcia procedury ws. łamania prawa unijnego wobec Francji, Włoch, Grecji, Niemiec i innych państw za to, że nie przestrzegają Traktatu z Maastricht w kwestii euro. Przecież prawo unijne jest łamane ciągle, a umowy nie są dotrzymywane i nikt nic nie mówi. Należy to wyraźnie podkreślić. Na dodatek Niemcy zrobią wszystko co w ich mocy, by ten mechanizm relokacji uchodźców, obliczony na dwa lata (we wrześniu br. dobiega końca-red.) zamienił się w stały mechanizm, bo leży to w ich krótkotrwałym interesie. Tu też należy stawiać opór. Merkel otworzyła granice nie pytając Polski czy Węgier o zdanie, a teraz próbuje im wciskać uchodźców, którzy dzięki temu dotarli do Europy. Nawet jeśli Polska przyjmie – powiedzmy – 10 tys. uchodźców, w mniej niż rok wylądują oni wszyscy i tak w Niemczech. Taka jest prawda. Bo tamtejszy system socjalny jest o wiele bardziej hojny. Dlatego postawa polskiego rządu jest uczciwa. Nieuczciwe byłoby przyjęcie tych ludzi, wiedząc, że i tak za chwilę uciekną za Odrę.
Czy wszczęcie tej procedury przez KE zaostrzy spór o uchodźców w UE oraz pogłębi i tak już głębokie podziały w europejskiej wspólnocie?
Mamy już tyle kłótni i sporów w UE, w pierwszym rzędzie z powodu euro, który jest za słaby dla Niemiec i za silny dla takich krajów jak Włochy czy Francja, że to niewiele zmieni. Na dodatek w tym wypadku ten spór jest produktywny: ponad połowa Niemców myśli bowiem tak jak czeski, polski i węgierski rząd. Może w końcu dotrze do Berlina, że to on powinien zmienić swoją politykę.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344301-nasz-wywiad-hans-olaf-henkel-to-niemcy-sklonily-ke-do-wszczecia-procedury-przeciwko-polsce-czechom-i-wegrom-ma-to-odwrocic-uwage-od-izolacji-berlina-ws-uchodzcow