W Unii Europejskiej jest różne spojrzenie jeśli chodzi o Nord Stream 2. Dla Polski ta inwestycja ma bardzo silny kontekst polityczny, a dla Europy Zachodniej ma przede wszystkim kontekst biznesowy i handlowy. Biznes przede wszystkim
— stwierdził w rozmowie z Dorotą Łosiewicz w „Kwadransie Politycznym” (TVP1) Leszek Miller, były premier.
Dodał, że jeśli chodzi o kwestie gazu to polityczny kontekst eksponowany przez Polskę zawsze miał miejsce.
Pamiętam końcówkę lat 90. gdzie Rosjanie dopiero myśleli o rurociągu po dnie Bałtyku i najpierw zaproponowali taki łącznik obchodzący Ukrainę w tranzycie gazu z Rosji do Europy Zachodniej. Wówczas władze Polski najbardziej się sprzeciwiły mówiąc, że nie można zostawić sąsiadów w biedzie i uznały, że jeżeli coś pominie Ukrainę, to będzie to złe dla Ukrainy. Byliśmy nawet bardziej proukraińscy niż sama Ukraina. Gdyby wówczas ten łącznik powstał, teraz Nord Stream by nie było
— przyznał Miller.
Zapytany o czym to mówi, jeśli chodzi o pozycję Donalda Tuska przyznał, że oznacza to tyle, że w takich sprawach zawsze będzie przeważał aspekt biznesowy.
Zdanie przewodniczącego RE będzie zapewne wysłuchiwane ale nie bezie powodowało żadnych realnych skutków
— dodał.
Rozmowa dotyczyła również kwestii wszczęcia przez Komisję Europejską postępowania wobec Polski w sprawie nieprzyjmowania imigrantów.
Jestem przeciwny takim mechanizmom mechanizującym kwoty, które określa się w stosunku do różnych krajów. To oznacza bardzo przedmiotowe traktowanie uchodźców. Nikt ich nie pyta gdzie chcieliby mieszkać
— stwierdził Miller.
Dodał, że na miejscu władz Polski podniósł by problem legalności działań Angeli Merkel.
To kanclerz Niemiec działając beż żadnego upoważnienia swego czasu otworzyła wschodnie granice UE. Powiedziała, że trzeba przyjmować uchodźców bez zbędnych procedur co po prostu oznaczało obejście mechanizmów azylowych, które są chociażby zawarte w konwencji dublińskiej. Pani kanclerz zrobiła to samodzielnie i warto zapytać ją w imię jakiego prawa to uczyniła
— zwrócił uwagę były premier.
Odnosząc się do kwestii przyjmowania uchodźców stwierdził, że na miejscu premier Szydło zwróciłby się z tą sprawą do polskich gmin, z pytaniem, ile rodzin mogą przyjąć.
Ale nie w obozach, tylko od razu wśród polskich rodzin, sąsiadów, z nadzieją, że oni się zaaklimatyzują, zechcą się uczyć języka polskiego, poślą dzieci do szkół i podejmą w Polsce pracę
— wyjaśnił Miller.
Kiedy Dorota Łosiewicz zwróciła mu uwagę, że te rodziny, które były wyjechały do Niemiec przyznał, ze taka jest prawda, że większość z nich idzie tam, gdzie socjal jest wyższy.
Wielu z nich jest oczarowanych poziomem socjalu w Europie i wysokością zasiłków i nie będą szukać pierwszego kraju, który może im udzielić azylu, tylko takiego, gdzie otrzymają największy zasiłek
— podkreślił Leszek Miller.
Dodał, że to oczywiste że wśród fali imigrantów i uchodźców jest części bojowników lub byłych bojowników IS.
Dobrze, że Niemcy wreszcie to zauważyli, ale często pada argument, że autorami ostatnich zamachów wcale nie są uchodźcy czy imigranci tylko młodzi ludzie, którzy urodzili się w Europie. I oni dokonują tych zamachów. To brzmi jeszcze gorzej, bo to oznacza, że ci młodzi ludzie w drugim czy trzecim pokoleniu nie zaaklimatyzowali się, nie zasymilowali z kulturą europejską. Prawdopodobnie oni zostali gdzieś wykluczeni na jakimś etapie ich życia i teraz narasta w nich złość. Wystarczy niewyciągnięta dłoń dżihadysty żeby oni mścili się w ten sposób jaki się mszczą
— zwrócił uwagę Leszek Miller.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/344082-leszek-miller-warto-podniesc-problem-legalnosci-dzialan-angeli-merkel-to-ona-dzialajac-bez-zadnego-upowaznienia-otworzyla-granice-ue