Z 10 czerwca 2017 r. zapamiętamy farsowe męczeństwo Grzyba – Frasyniuka oraz wielki zawód Łozińskiego, że policjanci w ogóle go nie zauważyli.
Jan Józef Grzyb albo Jan Kowalski – tak przedstawiał się policjantom Władysław Frasyniuk, gdy pytali go o personalia. Frasyniuk prowadził z policjantami pogawędkę na poziomie tzw. gimbazy, sam jednak był przekonany, że jest bardzo zabawny, sprytny i odważny zarazem. Problemem jest to, że absolutnie nic mu nie groziło, a funkcjonariusze traktowali go z wyjątkową pobłażliwością, dostrzegając człowieka potrzebującego pomocy i opieki. Frasyniuk zaliczył jednak akt wyjątkowego heroizmu: został z ulicy przeniesiony kilkadziesiąt metrów dalej. I to kilkadziesiąt metrów stało się kamieniem węgielnym nowego heroizmu, bo w polskich i zachodnich mediach zaraz napisano o „aresztowaniu” Władysława Frasyniuka, choć przenoszony człowiek upierał się, że jest Janem Józefem Grzybem. O ile Grzyb – Frasyniuk zaznał sławy jako bojownik o wolność i demokrację, choć to, że dobrze się bawiąc dał się przenieść kilkadziesiąt metrów nie wymagało specjalnej odwagi i poświęcenia, o tyle strasznie zawiedziony był nowy szef KOD Krzysztof Łoziński. W Radiu Zet powiedział: „Siadałem w sobotę, blokowałem. Nie doznałem zaszczytu wyniesienia. Robiłem to samo, co Władek, ale się nie przebiłem. Byłem krok za Władkiem. On się przebił, przeszedł pod liną, a ja zostałem oddzielony przez dużą grupę policjantów”. Stała się zatem rzecz straszna: nowy lider KOD nie przeszedł chrztu bojowego, choć zdawał się całym sobą krzyczeć: „Mnie przenieście. Mnie”. Niestety został „oddzielony” i cała sława spłynęła na Grzyba – Frasyniuka.
Mimo że zadymy na Krakowskim Przedmieściu w całości nie wyglądały zabawnie, gdyż niejacy Obywatele RP to towarzystwo wyjątkowo „podjarane” i agresywne, upierałbym się, że to, co zapamiętamy z 10 czerwca 2017 r. to farsowe męczeństwo Grzyba – Frasyniuka oraz wielki zawód Łozińskiego, którego policjanci w ogóle nie zauważyli, popełniając tym samym straszny nietakt. Gdyby Łozińskiego funkcjonariusze przesunęli choć ze dwa metry, już mógłby poczuć się ofiarą i bohaterem, a tak „c… strzelił w bombki, choinki nie będzie”. Pozostanie farsa, w której poza Grzybem-Frasyniukiem i Łozińskim uczestniczyli jeszcze m.in. były zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu Urzędu Ochrony Państwa Piotr Niemczyk oraz w jednym Wanda Wasilewska i Aleksandra Kołłontaj „Gazety Wyborczej” i „Polityki”, czyli Ewa Siedlecka. O ile Łozińskiego, Niemczyka i Siedleckiej policjanci mogli w ogóle nie skojarzyć z kimkolwiek, gdyż dla nich byli „z twarzy podobni zupełnie do nikogo” („Miś”), o tyle Frasyniuka raczej rozpoznali, skoro często uczestniczy on w seansach z cyklu „Dwie Minuty Nienawiści” w orwellowskiej telewizji nadającej po hasłem „cały cyrk, całą dobę”. I musieli być naprawdę zażenowani, że z byłą „legendą” muszą rozmawiać jak z bachorem z przedszkola, który nasikał koleżance w kapcie, uważając to za wyjątkowy wyczyn. I jeszcze twierdził, że to nie on, tylko Janek Józek Grzybek.
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że legenda sięgnęła bruku. Legenda sięgnęła po prostu posikanych kapci w przedszkolu. Frasyniuk zamienił się w Janka Józka Grzybka, nadąsanego dzieciaka, którego nikt nie lubi, bo robi żenujące żarty. I ten dzieciak zagubił się na Krakowskim Przedmieściu bawiąc się w podchody. Policjanci chcieli dzieciakowi pomóc, odprowadzić go do mamusi, ale ten upierał się, że jest kimś innym. Nie stawiałbym Grzybowi – Frasyniukowi żadnych zarzutów, bo to go tylko uwzniośla, wyciąga z gombrowiczowskiej „dziecięcości”. Największą karą dla Grzyba - Frasyniuka będzie potraktowanie go jak Janka Józka Grzybka i odprowadzenie do mamusi, bo – jak śpiewał kiedyś Perfect – „mama da ci possać cycek”. Mało tego, policjanci powinni obiecać zarówno Grzybowi – Frasyniukowi, jak i Łozińskiemu, że specjalnie przeniosą ich w dowolne miejsce i pozwolą to sfilmować najlepszym sprzętem, a potem obu symbolicznie odbiorą z przedszkola i odprowadzą do mamusi. Dziecinadę należy traktować tak, jak na to zasługuje, a nie nadawać jej znaczenie. Jeśli „legenda” koniecznie tego chce, niech będzie Jankiem Józkiem Grzybkiem z przedszkola, znanym z sikania koleżankom w kapcie i plucia do zupy podczas posiłku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343925-bron-boze-stawiac-zarzuty-frasyniukowi-zabrac-go-z-przedszkola-i-odprowadzic-do-mamusi