Upadają legendy dawnej „Solidarności”. Walą się niczym domki z kart. Właśnie do klubu Upadłych Członków byłej „S” im. Józka Piniora dołączył Władysław Frasyniuk. A do towarzystwa „Upadłych” należy nie byle kto. Są tam już m.in. Lech „Bolek” Wałęsa, Stefan „Szczaw i Mirabelki” Niesiołowski, wspomniany Pinior i kilku innych. Są w nim przedstawicielki płci pięknej, jak Henia Krzywonos, która z łamistrajka dzięki mediom III RP i kolesiom z Platformy awansowała na organizatora protestu tramwajarzy.
Do dziś w Gdańsku ludzie pamiętają jak po tamtejszych szynach mknął jedyny czynny podczas strajku tramwaj z Henią za sterami. Samotny biały żagiel na oceanie strajkujących. Wielu, niczym obecny szef KOD-u, są z drugiej ligi i nie ma sensu ich nawet o nich wspominać. Niektórzy członkowie klubu już się wykruszyli, jak były szef regionu szczecińskiego „Solidarności” - Marian Jurczyk, któremu się zeszło z tego łez padołu. Do „elitarnego” klubu pod wezwaniem Józka Piniora można się dostać spełniając wcześniej różne warunki. I tak sam prezes stowarzyszenia, żeby objąć w nim „zaszczytną” funkcję kierownika musiał wcześniej dobrze nakablować na swoich towarzyszy walki, by potem jeszcze przez dziesięciolecia ściemniać, że tak nie było. Ale dzięki wstawiennictwu wdowy po, niestety nie świętej pamięci, szefie bezpieki Czesławie Kiszczaku, drzwi klubu stanęły przed nim otworem. Ba, nawet prezesura. Inni jak Pinior po prostu brali kasę za płatną protekcję i to, powiedzmy szczerze, psią kasę. Wielki bohater tanio się sprzedał. Dlatego jego imieniem nazwano ten klub. Z kolei Stefan Niesiołowski trafił tam trochę z przypadku. Po prostu na stare lata zidiociał i zamiast wycofać się z polityki plecie bzdury gdzie popadnie tocząc pianę, zapluwając się w chorej nienawiści do władzy tylko dlatego, że kiedyś Jarosław Kaczyński pogonił go, druzgocząc w ten sposób pomysł zrobienia kariery w Porozumieniu Centrum.
I wreszcie na Władzio z Wrocławia. Ubrany w marynarkę i śnieżnobiałą koszulę , dał się ciągnąć przez policję po asfalcie niczym zwykły przestępca. „Garniak” się utytłał pod wystąpił na czoło, ale oświadczenie o zbrodniczej naturze reżimu kaczystowskiego trzeba było do kamer wygłosić. Po to to wszystko było. Hucpa z TVN w roli rozprowadzacza bohatera byłej „S” trwa w najlepsze, tylko, że dziś większość się z tego śmieje. Bo jak się tu nie śmiać? Nikt nie broni „Obywatelom III RP” protestować. Byle 100 metrów dalej od demonstracji cyklicznej. Ustawa konstytucyjna? Konstytucyjna. Prawo do wyrażania protestów zachowane. Pozostaje tylko kwestia odległości i tyle. A więc w świetle prawa występy okolicznościowe Władka Frasyniuka i jego nowych znajomych z kręgów „Obywateli III RP” jawią się jako jego pogwałcenie. Tak więc bohater byłej „S” świadomie wziął udział w łamaniu prawa, przeszkadzając innym wyrażać swoje poglądy. To bardzo niedemokratyczne. Dziś widać, że Frasyniuk wraz z towarzyszami z Klubu Upadłych Członków im. Józka Piniora walczył nie o wolną Polskę tylko o Polskę dla siebie, w której otworzył, jako były szoferak, firmę transportową. W imię utraty wpływów, a więc z niskich pobudek, daje się ciągać po warszawskim bruku przez policję niczym bezdomny zatrzymany za spanie na chodniku. Następnie mamy powtórkę z rozrywki, dowodzącą fałszywych intencji uczestnika nielegalnego protestu. TVN, który konsekwentnie od trzech dni milczy na temat swojego bohatera - Kazimierza Sowy ksywa „Ksiądz”, od rana wrzeszczy o „prześladowaniach” Frasyniuka. Znana ze zdrowego osądu sytuacji i wyjątkowo celnych analiz politycznych posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus zwana również „Joanną Schleswig-Holstein” wraz ze swoim mentorem z Madery uruchomili nawet akcję pod hasłem: „Uwolnić Frasyniuka”. W trakcie okazało się, że nie ma kogo uwalniać ponieważ nikt nie został uwięziony. Po dość „dyktatury kobiet”, to kolejny udany występ Nowoczesnej. Władzio Frasyniuk odpowie z wolnej stopy za popychanie policjanta podczas uzasadnionej interwencji oraz za zakłócanie porządku publicznego. W związku z zachowaniem Władysława Frasyniuka zwracam się do niego z apelem, żeby się nie bał. Niedługo w Polsce będzie gościł prezydent największego mocarstwa na świecie - Donald Trump. Niech dzielny Władzio założy na znak protestu wyświechtaną o chodnik marynarę i pójdzie się poskarżyć przed obliczem Cezara o łamanie praw człowieka w Polsce. Może go wysłucha, a jeśli nie, niech popłacze się w rękaw Mutti Angeli. Na pewno go pocieszy poklepując po plecach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/343865-wladyslaw-frasyniuk-czyli-jak-rozmienic-legende-na-drobne