Krystyna Janda, bohaterka takich filmów jak „Człowiek z żelaza” i „Człowiek z marmuru” objawiła się nam w nowej roli, w kabarecie pt. „Człowiek z betonu”. Tego postkomunistycznego.
Gdyby była władna, zabetonowałaby cały naród polski, tylko po to, żeby odzyskać te miliony, które dostawała od rządu Platformy Obywatelskiej, a których nie dostaje od rządu PiS - na prowadzenie swoich prywatnych teatrów. W tym celu wystosowała na Facebooku apel do sieci kablowych i cyfrowych o wyłączenie z ich oferty wszystkich kanałów telewizji publicznej i publicznego radia. Żeby nikt nie mógł ich oglądać ani słuchać. Nawet gdyby to miało uderzyć te platformy po kieszeni.
Apel Jandy nie jest niczym nowym, stosunkowo niedawno politycy PO zapowiedzieli bojkot telewizji publicznej, z czego jednak nie skorzystali, występują w TVP Info, TVP 1 i dwa, bo mają parcie na szkło, a także na powrót do władzy. Najwyraźniej doszli do wniosku, że TVN i Polsat i jakaś Superstacja nie wystarczą. Apel Jandy, która najwyraźniej nie zna konstytucji, w obronie której tuptała w marszach KOD - u nie spotkał się z entuzjazmem establishmentu.
Nawet wrogi PiS-owi aż do samozatracenia portal Lisa naTemat nie daje szansy apelowi Jandy, zwraca nawet uwagę, że „Każdy obywatel ma zagwarantowany dostęp do informacji i mediów publicznych, który zapisany jest w art. 61 konstytucji”. Nie mniej pod apelem Jandy popisało się 21 tys. osób, tyle liczy narodowa mniejszość genderowa, tęczowa i zakodowana. Uprzednio starannie wymóżdżona, służąca za mięso armatnie potkomuny. Założę się, że są to byłe kadry esbeckie i wojskowe w podeszłym wieku. Czyli w wieku Jandy.
Mogłabym wystosować różne apele, od apeli roi się w mainstreamowych mediach Polski, UE, i USA. Lecz apelami nikt się nie naje ani tym bardziej nie zyska poklasku większości społeczeństwa. Natomiast podzielę się z tymi mediami pewnym pomysłem.
Zdejmijcie Jandę ze swoich ekranów i portali, tę głupią babę, która usiłuje uprawiać politykę, szkodząc coraz bardziej własnemu środowisku aktorskiemu i totalnej opozycji. W myśl porzekadła „baba z wozu koniom lżej” czyli Janda z wozu establishmentowi lżej. Już i tak ma on pod górę, zasapany i spocony parska śliną na obecną władzę, bo nie przyzwyczajony do dźwigania odpowiedzialności za kraj i jego obywateli. Teraz to już jest bliski ochwacenia się w obliczu kar, jakie go czekają za łajdactwo i złodziejstwo. Za straszliwą korupcję i moralny upadek w czasach, kiedy było mu „z górki”.
Takie samej rady pragnę udzielić celebrytom spod znaku Kayah. Żyją z publiczności, ale długo nie pożyją, bo młode pokolenie ma innych idoli, wybranych demokratycznie w demokratycznym kraju, w którym jest wolność słuchania i oglądania. A co się tyczy odbioru telewizji i radia publicznego, kto chce ten nie odbiera. Tylko skąd taka Janda i taka Kayah dowie się o poczynaniach rządu, jego reformach i sukcesach na arenie międzynarodowej? Przecież nie z mediów głównego ścieku, bo one je ukrywają, a to może osłabić wenę twórczą opozycji i celebrycji w atakowaniu znienawidzonej dobrej zmiany.
Miejcie się na baczności, bo się dzieje, codziennie i nieubłaganie, ale co wy z tego rozumiecie, przecież spod betonu nic nie widać i nic nie słychać, poza histerycznymi okrzykami kolesiów z lewego kąta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/342165-janda-z-wozu-establishmentowi-lzej-znana-aktorka-objawila-sie-w-kabarecie-pt-czlowiek-z-betonu