Scenariusz jest prosty i bezdyskusyjny: masowa imigracja z krajów muzułmańskich - powstanie gett - islamski ekstremizm - zamachy. Jak nie w pierwszym pokoleniu, to w drugim albo trzecim. Nie pomagają żadne recepty - ani brytyjska tolerancja, pragmatyzm i otwartość, ani francuska stanowczość i brutalność, ani szwedzka ofiarność na granicy samounicestwienia. To zawsze kończy się tak samo. Kto tego nie widzi, odrzuca najbardziej podstawową relację z rzeczywistością.
Skoro z zagrożeniem nie poradziły sobie najbardziej rozwinięte i bogate państwa zachodu, jaka jest szansa, że u nas sprawy potoczyłyby się inaczej? Otóż szansa ta wynosi zero.
Zadowolony z siebie jak zawsze polski establishment nie rezygnuje jednak z zamiaru „ubogacenia” Polski strefami no-go i tym wszystkim, czego doświadczają mieszkańcy wielu zachodnich miast, z rozmaitą przestępczością i agresją na czele. I nie jest to tylko ideologiczne szaleństwo: to jest ważny interes ideologiczno-polityczny. Masowa imigracja postrzegana jest bowiem jako najskuteczniejszy klucz do przebudowy społeczeństwa. Chodzi o zepchnięcie narodowych i religijnych tradycji do sfery prywatnej (by nie „urażać” przybyszów) oraz o taką przebudowę sceny politycznej, która znacząco zwiększa szanse lewicy na władzę. Jakie bowiem byłyby wyniki wyborów w krajach zachodnich gdyby nie głosy imigrantów, w ogromnej większości padające na lewicę? Byłyby znacząco inne.
Establishment nie czuje się bezpośrednio zagrożony, bo wie, że tak jak na zachodzie, getta powstaną nie w dzielnicach najdroższych, ale tam, gdzie mieszania są relatywnie tanie. Problem radzenia sobie z imigrantami spadnie więc na uboższą część społeczeństwa, którą „elita” będzie później łajała w klimatyzowanych studiach telewizyjnych za brak tolerancji i inne domniemane grzechy.
Premier Beata Szydło zaapelowała do Europy o opamiętanie się. Słusznie.
Najważniejsze jest jednak, by Polacy mieli dziś jasność wyboru, przed którym stoją. Bo jeżeli raz uchylimy drzwi dla tego zjawiska, to tych drzwi już nigdy nie domkniemy.
Nie ma pewności, jak wybiorą Polacy - bo będą wybierali nie raz, ale kilka razy, w kolejnych wyborach. Ale jest pewne, że mamy wybór. W przeciwieństwie do narodów Zachodu, których nikt i nigdy nie zapytał, czy chcą zmieniać swoje ojczyzny w taki sposób, że powoli stają się nie do poznania.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/341542-to-dziejowy-moment-jezeli-raz-uchylimy-drzwi-dla-masowej-imigracji-to-juz-nigdy-ich-nie-domkniemy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.