Nie ma drogi w drugą stronę, trzeba to w końcu powiedzieć. Społeczeństwo nam zaufało i musimy spełnić pokładane w nas nadzieje, a one wiążą się z wprowadzeniem mechanizmu kontroli władzy
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
wPolityce.pl: Panie Ministrze, nie żałuje Pan wystąpienia na Kongresie Prawników Polskich? Część uczestników wyszła z sali…
Marcin Warchoł: Ale moje wystąpienie było bardzo stonowane i wychodzące naprzeciw środowisku, dlatego nie rozumiem tej reakcji. Opowiedziałem przecież o poprawce do projektu ustawy o KRS którą zgłosimy. Powiedziałem, że wychodzimy naprzeciw nie tylko opozycji, nie tylko OBWE, ale przede wszystkim organizacjom i środowiskom sędziowskim, a także innym, adwokatom i radcom prawnym, bo przecież zgodnie z tą poprawką wszystkie środowiska prawnicze będą mogły zgłaszać swoich kandydatów do KRS. Także moje wystąpienie było bardzo koncyliacyjne.
Podkreślałem w nim, że czarne owce wszędzie się zdarzają, ale system musi takie rzeczy eliminować. Niestety, jak pokazała przeszłość rozliczenia z czasami komunistycznymi, tej weryfikacji nie było, a do końca trwała droga interesów korporacyjnych. Ustawa, która miała oczyścić środowisko, została totalnie przez nie zbojkotowana. Ktoś mnie zapyta: co to ma wspólnego z teraźniejszością? To odpowiadam – bezkarność win małych, powoduje poczucie bezkarności win dużych, rodzi pychę, arogancję, butę, a nie ma nic gorszego niż właśnie arogancja władzy, niezależnie która by to była. Powoływałem się także przecież na modele występujące w innych krajach, niemiecki i holenderski, gdzie przyzwoitość nakazuje tym, którzy mają coś na sumieniu, by po prostu odeszli. A u nas? Sędziowie przewlekając sprawy, ciągną się one latami, uciekają w stan spoczynku i nie można mówić o żadnych rozliczeniach.
Niestety, obywatele są często zdani tylko na siebie i nawet jeśli uzyskują pozytywne wyroki w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, to nie mogą nawet upomnieć się o sprawiedliwość wobec sędziego, który wydał takie, czy inne orzeczenie, które było podstawą do tego wyroku w Strasburgu. Tutaj jest problem! Niestety, kwestia reformy to kwestia wyjścia poza swoje korporacyjne interesy i spojrzenie na sąd z perspektywy przeciętnego obywatela, a nie chowanie się za swoimi przywilejami.
Skąd ta niechęć części prawników, która wyszła z sali?
Ze smutkiem odnotowałem ten fakt, że część z nich opuściła salę w momencie, gdy zacząłem mówić o sędziach komunistycznych, o braku rozliczeń, podając tylko fakty. Wskazywałem, że nie możemy iść dalej bez rozliczenia tego, co było wczoraj. Kwestia jutra jest bowiem kwestią spojrzenia na to, co było właśnie wczoraj. Nie ma „było, minęło”.
Mówił Pan w trakcie swojego wystąpienia, że reforma wymiaru sprawiedliwości nie jest skierowana przeciwko środowisku prawników, ale ma przysłużyć się państwu. Jednak wygląda na to, że te słowa do nich nie dotarły. To wyraz złej woli czy jakiegoś strachu?
Zaproponowałem konkretną poprawkę, która jest najlepszy wyjściem naprzeciw środowisku. I to jest rozmowa, to jest wyciągnięta dłoń. Natomiast wyjście z sali traktuję jako odrzucenie naszej woli do dyskusji i otwartości. To wydawałoby się, stanie na straconych pozycjach. Ale chcę to jeszcze raz wyraźnie podkreślić, ja też wskazywałem na zmiany dla sędziów, które mają być dobrymi narzędziami do ich codziennej pracy. I powtórzę, jestem zaskoczony reakcją uczestników Kongresu, bo te instrumenty, jakie wymieniłem, mają przecież im służyć.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie ma drogi w drugą stronę, trzeba to w końcu powiedzieć. Społeczeństwo nam zaufało i musimy spełnić pokładane w nas nadzieje, a one wiążą się z wprowadzeniem mechanizmu kontroli władzy
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
wPolityce.pl: Panie Ministrze, nie żałuje Pan wystąpienia na Kongresie Prawników Polskich? Część uczestników wyszła z sali…
Marcin Warchoł: Ale moje wystąpienie było bardzo stonowane i wychodzące naprzeciw środowisku, dlatego nie rozumiem tej reakcji. Opowiedziałem przecież o poprawce do projektu ustawy o KRS którą zgłosimy. Powiedziałem, że wychodzimy naprzeciw nie tylko opozycji, nie tylko OBWE, ale przede wszystkim organizacjom i środowiskom sędziowskim, a także innym, adwokatom i radcom prawnym, bo przecież zgodnie z tą poprawką wszystkie środowiska prawnicze będą mogły zgłaszać swoich kandydatów do KRS. Także moje wystąpienie było bardzo koncyliacyjne.
Podkreślałem w nim, że czarne owce wszędzie się zdarzają, ale system musi takie rzeczy eliminować. Niestety, jak pokazała przeszłość rozliczenia z czasami komunistycznymi, tej weryfikacji nie było, a do końca trwała droga interesów korporacyjnych. Ustawa, która miała oczyścić środowisko, została totalnie przez nie zbojkotowana. Ktoś mnie zapyta: co to ma wspólnego z teraźniejszością? To odpowiadam – bezkarność win małych, powoduje poczucie bezkarności win dużych, rodzi pychę, arogancję, butę, a nie ma nic gorszego niż właśnie arogancja władzy, niezależnie która by to była. Powoływałem się także przecież na modele występujące w innych krajach, niemiecki i holenderski, gdzie przyzwoitość nakazuje tym, którzy mają coś na sumieniu, by po prostu odeszli. A u nas? Sędziowie przewlekając sprawy, ciągną się one latami, uciekają w stan spoczynku i nie można mówić o żadnych rozliczeniach.
Niestety, obywatele są często zdani tylko na siebie i nawet jeśli uzyskują pozytywne wyroki w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, to nie mogą nawet upomnieć się o sprawiedliwość wobec sędziego, który wydał takie, czy inne orzeczenie, które było podstawą do tego wyroku w Strasburgu. Tutaj jest problem! Niestety, kwestia reformy to kwestia wyjścia poza swoje korporacyjne interesy i spojrzenie na sąd z perspektywy przeciętnego obywatela, a nie chowanie się za swoimi przywilejami.
Skąd ta niechęć części prawników, która wyszła z sali?
Ze smutkiem odnotowałem ten fakt, że część z nich opuściła salę w momencie, gdy zacząłem mówić o sędziach komunistycznych, o braku rozliczeń, podając tylko fakty. Wskazywałem, że nie możemy iść dalej bez rozliczenia tego, co było wczoraj. Kwestia jutra jest bowiem kwestią spojrzenia na to, co było właśnie wczoraj. Nie ma „było, minęło”.
Mówił Pan w trakcie swojego wystąpienia, że reforma wymiaru sprawiedliwości nie jest skierowana przeciwko środowisku prawników, ale ma przysłużyć się państwu. Jednak wygląda na to, że te słowa do nich nie dotarły. To wyraz złej woli czy jakiegoś strachu?
Zaproponowałem konkretną poprawkę, która jest najlepszy wyjściem naprzeciw środowisku. I to jest rozmowa, to jest wyciągnięta dłoń. Natomiast wyjście z sali traktuję jako odrzucenie naszej woli do dyskusji i otwartości. To wydawałoby się, stanie na straconych pozycjach. Ale chcę to jeszcze raz wyraźnie podkreślić, ja też wskazywałem na zmiany dla sędziów, które mają być dobrymi narzędziami do ich codziennej pracy. I powtórzę, jestem zaskoczony reakcją uczestników Kongresu, bo te instrumenty, jakie wymieniłem, mają przecież im służyć.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/340626-nasz-wywiad-wiceminister-warchol-z-kongresu-prawnikow-nie-mozemy-isc-dalej-bez-rozliczenia-tego-co-bylo-wczoraj?strona=1