Ale się porobiło. Środowiska gejowskie kręcą piruety z radości, że ich Sprawa, ta najważniejsza na świecie, czyli Wolne Związki Jednopłciowe wraz Adopcją Dzieci, nareszcie nabrała w Polsce rumieńców. Wystarczyło zrobić w mediach aferę, że Platforma na swój marsz nie wpuściła tęczowych półgolasów, dorzucić drobne utarczki i przepychanki, a już z Grzegorza Schetyny uleciały resztki mocy. Nic dziwnego, że baron mitycznego centrum (czy ono w ogóle u nas istnieje?) ugiął się natychmiast pod naporem oskarżeń jego partii o homofobię. Dzięki temu wiemy przynajmniej, dlaczego przez tyle lat PO prowadziła tak służalczą politykę wobec Niemiec. Po prostu bała się, że zachodni sąsiedzi zrobią z nas na arenie międzynarodowej nazistów. Bo przecież o „polskich obozach” uczą już w swoich podręcznikach. Uczą także dzieci adoptowane przez dwóch wujów lub dwie ciotki. Za przeproszeniem, oczywiście.
Więc Schetyna adopcji dzieci przez pary homoseksualne już nie mówi „nie”. Ba, jest nawet za ogólnopolską debatą w tej kwestii. Salon odrzuconych inaczej szybko ogarnia temat i zamawia sondaż wysokiego poparcia dla prezydenta – geja, Roberta Biedronia. Ten łka, ale nie ze szczęścia, tylko dlatego, że „czuje, iż władza szuka na niego haka”. Gdzie i po co – wiadomo. Będzie hak, nie będzie Biedronia. A przecież – nie będzie jego, nie będzie nikogo. Podobnie, jak w przypadku Kijowskiego, co to sam siebie pytał, czy liderem KOD pozostaje on sam i sam sobie odpowiadał, że jak najbardziej. Biedroń ma pięć minut ekstazy, Schetyna bardzo chce rozmawiać, Kijowski tyłem się do geja także nie odwróci. Tylko Nowoczesna ciągle tonie.
Cóż zatem dzieje się potem? Temat, jak to się pięknie mówi – wchodzi na agendę. A że Ryszard Petru co rusz by przytulał, albo koleżankę z partii, albo elektorat PiS-u, natychmiast się Nowoczesna prawicowo uaktywnia. I w kwestii związków jednopłciowych oraz adopcji, ustami swego szefa mówi jasne i zdecydowanie „nie”. Gdyby ktoś się jednak wystraszył, że w ślad za PO także Nowoczesna przyjmuje program PiS za swój, szef partii dorzuca natychmiast, że uchodźców przyjmie bez zmrużenia oka, a to straszne, pisowskie 500 plus jest w przyszłości nie do utrzymania…
To już chyba ostatnia próba odbudowania przez pana Ryszarda poparcia, które zjechało mu poniżej progu wyborczego. I trudno nie dostrzec, że najtęższe głowy Nowoczesnej szukają dziś tego samego, z czego korzystały na początku, czyli totalnej negacji PiS połączonej z osikiwaniem nogawek Platformie. Tyle że to se ne vrati. Hasła Petru o zjednoczonej opozycji były wołaniem karpia o przyspieszenie Wigilii. Jego partia została wyssana i wypluta. I co najśmieszniejsze, bez wielkich nakładów i planów taktycznych. Po prostu – tym się różnią cwaniacy zawodowi od pospolitego ruszenia krzykaczy, że myślą o kilka ruchów do przodu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/340564-pozegnalne-hasla-nowoczesnej-tak-dla-uchodzcow-nie-dla-500-i-tzw-malzenstw-homoseksualnych