Zasadnicza kwestia jest taka, że każda osoba posiadająca elementarną wrażliwość i niezależnie czy jest to pan prezydent RP, czy tzw. szary obywatel, to kiedy znajduje się w takim miejscu – jak np. Cmentarz Bródnowski, Łączka, Grodków, czyli wszędzie tam, gdzie odkrywamy szczątki naszych bohaterów – wychodzi odmieniony. Przeżyłem to już jakiś czas temu, ale nadal widzę, jaką przemianę przechodzą kolejni świadkowie tych prac
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
wPolityce.pl: Panie prezesie, rozmawiamy tuż po wizycie na Łączce pana prezydenta, wcześniej szefa MON. Jak odbiera Pan takie wizyty?
Dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej: Wizyta pana prezydenta RP Andrzeja Dudy na „Łączce” była nie tylko hołdem złożonym ofiarom komunistycznego terroru, ale także podziękowaniem dla wszystkich, którzy uczestniczą w tych pracach. To kolejne potwierdzenie – co już jest wyraźnie zauważalne – że państwo polskie traktuje te sprawy bardzo poważnie i mówi o nich jednym głosem. Potwierdzają to również odwiedziny przedstawiciela rządu, ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. To wielkie zwycięstwo wszystkich środowisk, które w te prace od lat były zaangażowane, w tym Instytutu Pamięci Narodowej i jego pracowników. Ale jednocześnie jest to nasz obowiązek wobec tych, którzy zostali zamordowani. Komuniści czynili wszystko, aby ich ofiary zginęły pohańbione w niepamięci, grzebane gdzieś na cmentarnych śmietnikach. W nich jednak była wola pozostawienia śladu – napis w więziennej celi, połknięty medalik, obrączka. Umierali z nadzieją, że nie zostaną zapomniani i dzisiaj wracają. Wierzę, że wraz z nimi wróci świat ich pojęć i wartości, z którego zostali tak brutalnie wyrwani przez nieludzki komunizm.
Wydaje się, że jest to zarazem podkreślenie, że pewien etap sporów i nieporozumień z ekipą prof. Szwagrzyka dobiegł końca i jest na dobrej drodze do odkrywania kolejnych szczątków bohaterów.
Ubolewam nad tym obrazem medialnym, który został stworzony przez łowców sensacji. Temat został zamknięty, współpraca w Instytucie układa się znakomicie. Sporu, czy poszukiwać szczątki bohaterów nigdy w IPN nie było, a sprawy techniczne zostały rozwiązane. Niepokoi nas bardziej inne zjawisko. Niedawno na cmentarzu na Bródnie pracownicy prof. Szwagrzyka odnaleźli ryngraf z napisem, który szczęśliwie udało się odczytać: „Olszewski Bogdan Stanisław, Żyrardów Szkolna 12” i dalej „E viva NSZ, sic transit gloria mundi”. Podano tę informację, ale do Żyrardowa nie pojechał żaden dziennikarz, żeby sprawdzić co znajduje się pod tym adresem, czy żyje rodzina, odtworzyć historię tego żołnierza. Jeszcze kilkanaście lat temu na drugi dzień byliby tam dziennikarze, ale teraz nikt tego nie zrobił. Trzeba by się zdobyć na pewien wysiłek, a do tego nie ma wielu chętnych. A takich tropów IPN podaje setki, ale nikt nie idzie ich śladem, wszyscy czekają na gotowy materiał, ale my nie będziemy pracować za innych, własnej pracy mamy wystarczająco dużo, więc prościej tworzyć medialne koncepcje nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
Podejrzewam, że odeśle mnie Pan do prof. Szwagrzyka, ale na jakim etapie są dzisiaj prace? W jakiej atmosferze przebiegło spotkanie?
To już piąty rok prac na „Łączce” ale trzeba pamiętać, że w około dwudziestu miejscach w całej Polsce trwają prace poszukiwawcze. To nie tylko pracownicy IPN, których jest ok. trzydziestu, ale to są również dziesiątki wolontariuszy nie tylko z całej Polski, ale również rodacy z zagranicy; ostatni przybyli z Brukseli. Jednocześnie przychodzą ludzie, którzy na różne sposoby okazują gesty solidarności. Każdy chce dołączyć swoją cegiełkę do tej pracy. To jest bardzo wzruszające i zarazem budujące. W tym rzeczywiście uczestniczy młode pokolenie. Zasadnicza kwestia jest taka, że każda osoba posiadająca elementarną wrażliwość i niezależnie czy jest to pan prezydent RP, czy tzw. szary obywatel, to kiedy znajduje się w takim miejscu – jak np. Cmentarz Bródnowski, Łączka, Grodków, czyli wszędzie tam, gdzie odkrywamy szczątki naszych bohaterów – wychodzi odmieniony. Przeżyłem to już jakiś czas temu, ale nadal widzę, jaką przemianę przechodzą kolejni świadkowie tych prac. Widziałem, że Pan Prezydent też był poruszony tym co zobaczył. To wielkie zwycięstwo sprawy, za którą ginęli pogrzebani na Łączce – czyli wolnej i niepodległej Polski. Czyż mogli przypuszczać, gdy sprowadzano ich do ubeckich piwnic, aby tam strzelić w tył głowy, a potem wyrzucić na śmietnik, że kilkadziesiąt lat później hołd odda im prezydent wolnej Polski klękając nad ich kośćmi? Czy w hierarchii państwa można coś więcej dać? Ale to nie stało się samo, na ten stan pracowało całe pokolenie po 1989 roku. W czasach, gdy przez wiele lat kreowano obraz „fajno-Polaka” maszerującego pod różowymi chorągiewkami, który miał zostać zupełnie wydziedziczony z przeszłości, z tożsamości, a ofiara i cierpienie – martyrologia stała się przedmiotem odrzucenia, w skrajnych przypadkach kpiny, a nawet pogardy, byli ludzie, którzy z niepamięci wydobywali losy bohaterów antykomunistycznego powstania i to oni zwyciężyli.
Mam wrażenie, że to zaangażowanie młodzieży dopiero zakiełkuje za kilka, kilkanaście lat, kiedy będą wchodzili w dorosłość, do swoich zawodów, do polityki.
To będzie elita przyszłej Polski. Komunizm zrujnował nas gospodarczo, ale to wszystko jest do odbudowania, do nadrobienia. Natomiast o wiele dotkliwsze i trwalsze są spustoszenia moralne, deprawacja trwająca dziesiątki lat. Przez kilkadziesiąt lat funkcjonowaliśmy w systemie, który był nie tylko odpychający estetycznie, ale przede wszystkim budowany na antywartościach, na odwracaniu znaczenia pojęć. Więcej, przez kilkadziesiąt lat mieliśmy do czynienia z selekcją negatywną. Jak dobierano, kształtowano PRL-owskie elity? Przez naznaczenie piętnem służalstwa, wstąpienia do PZPR. Konformizm zbierał ogromne żniwo, o takich postawach śpiewa Jan Krzysztof Kelus w „Pytaniach, których nie zadam?”. Ale wierzę, że z tych młodych ludzi, którzy dosłownie dotykają na „Łączce” naszej historii, wyrośnie elita wielkiej i dumnej Polski.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zasadnicza kwestia jest taka, że każda osoba posiadająca elementarną wrażliwość i niezależnie czy jest to pan prezydent RP, czy tzw. szary obywatel, to kiedy znajduje się w takim miejscu – jak np. Cmentarz Bródnowski, Łączka, Grodków, czyli wszędzie tam, gdzie odkrywamy szczątki naszych bohaterów – wychodzi odmieniony. Przeżyłem to już jakiś czas temu, ale nadal widzę, jaką przemianę przechodzą kolejni świadkowie tych prac
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
wPolityce.pl: Panie prezesie, rozmawiamy tuż po wizycie na Łączce pana prezydenta, wcześniej szefa MON. Jak odbiera Pan takie wizyty?
Dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej: Wizyta pana prezydenta RP Andrzeja Dudy na „Łączce” była nie tylko hołdem złożonym ofiarom komunistycznego terroru, ale także podziękowaniem dla wszystkich, którzy uczestniczą w tych pracach. To kolejne potwierdzenie – co już jest wyraźnie zauważalne – że państwo polskie traktuje te sprawy bardzo poważnie i mówi o nich jednym głosem. Potwierdzają to również odwiedziny przedstawiciela rządu, ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. To wielkie zwycięstwo wszystkich środowisk, które w te prace od lat były zaangażowane, w tym Instytutu Pamięci Narodowej i jego pracowników. Ale jednocześnie jest to nasz obowiązek wobec tych, którzy zostali zamordowani. Komuniści czynili wszystko, aby ich ofiary zginęły pohańbione w niepamięci, grzebane gdzieś na cmentarnych śmietnikach. W nich jednak była wola pozostawienia śladu – napis w więziennej celi, połknięty medalik, obrączka. Umierali z nadzieją, że nie zostaną zapomniani i dzisiaj wracają. Wierzę, że wraz z nimi wróci świat ich pojęć i wartości, z którego zostali tak brutalnie wyrwani przez nieludzki komunizm.
Wydaje się, że jest to zarazem podkreślenie, że pewien etap sporów i nieporozumień z ekipą prof. Szwagrzyka dobiegł końca i jest na dobrej drodze do odkrywania kolejnych szczątków bohaterów.
Ubolewam nad tym obrazem medialnym, który został stworzony przez łowców sensacji. Temat został zamknięty, współpraca w Instytucie układa się znakomicie. Sporu, czy poszukiwać szczątki bohaterów nigdy w IPN nie było, a sprawy techniczne zostały rozwiązane. Niepokoi nas bardziej inne zjawisko. Niedawno na cmentarzu na Bródnie pracownicy prof. Szwagrzyka odnaleźli ryngraf z napisem, który szczęśliwie udało się odczytać: „Olszewski Bogdan Stanisław, Żyrardów Szkolna 12” i dalej „E viva NSZ, sic transit gloria mundi”. Podano tę informację, ale do Żyrardowa nie pojechał żaden dziennikarz, żeby sprawdzić co znajduje się pod tym adresem, czy żyje rodzina, odtworzyć historię tego żołnierza. Jeszcze kilkanaście lat temu na drugi dzień byliby tam dziennikarze, ale teraz nikt tego nie zrobił. Trzeba by się zdobyć na pewien wysiłek, a do tego nie ma wielu chętnych. A takich tropów IPN podaje setki, ale nikt nie idzie ich śladem, wszyscy czekają na gotowy materiał, ale my nie będziemy pracować za innych, własnej pracy mamy wystarczająco dużo, więc prościej tworzyć medialne koncepcje nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
Podejrzewam, że odeśle mnie Pan do prof. Szwagrzyka, ale na jakim etapie są dzisiaj prace? W jakiej atmosferze przebiegło spotkanie?
To już piąty rok prac na „Łączce” ale trzeba pamiętać, że w około dwudziestu miejscach w całej Polsce trwają prace poszukiwawcze. To nie tylko pracownicy IPN, których jest ok. trzydziestu, ale to są również dziesiątki wolontariuszy nie tylko z całej Polski, ale również rodacy z zagranicy; ostatni przybyli z Brukseli. Jednocześnie przychodzą ludzie, którzy na różne sposoby okazują gesty solidarności. Każdy chce dołączyć swoją cegiełkę do tej pracy. To jest bardzo wzruszające i zarazem budujące. W tym rzeczywiście uczestniczy młode pokolenie. Zasadnicza kwestia jest taka, że każda osoba posiadająca elementarną wrażliwość i niezależnie czy jest to pan prezydent RP, czy tzw. szary obywatel, to kiedy znajduje się w takim miejscu – jak np. Cmentarz Bródnowski, Łączka, Grodków, czyli wszędzie tam, gdzie odkrywamy szczątki naszych bohaterów – wychodzi odmieniony. Przeżyłem to już jakiś czas temu, ale nadal widzę, jaką przemianę przechodzą kolejni świadkowie tych prac. Widziałem, że Pan Prezydent też był poruszony tym co zobaczył. To wielkie zwycięstwo sprawy, za którą ginęli pogrzebani na Łączce – czyli wolnej i niepodległej Polski. Czyż mogli przypuszczać, gdy sprowadzano ich do ubeckich piwnic, aby tam strzelić w tył głowy, a potem wyrzucić na śmietnik, że kilkadziesiąt lat później hołd odda im prezydent wolnej Polski klękając nad ich kośćmi? Czy w hierarchii państwa można coś więcej dać? Ale to nie stało się samo, na ten stan pracowało całe pokolenie po 1989 roku. W czasach, gdy przez wiele lat kreowano obraz „fajno-Polaka” maszerującego pod różowymi chorągiewkami, który miał zostać zupełnie wydziedziczony z przeszłości, z tożsamości, a ofiara i cierpienie – martyrologia stała się przedmiotem odrzucenia, w skrajnych przypadkach kpiny, a nawet pogardy, byli ludzie, którzy z niepamięci wydobywali losy bohaterów antykomunistycznego powstania i to oni zwyciężyli.
Mam wrażenie, że to zaangażowanie młodzieży dopiero zakiełkuje za kilka, kilkanaście lat, kiedy będą wchodzili w dorosłość, do swoich zawodów, do polityki.
To będzie elita przyszłej Polski. Komunizm zrujnował nas gospodarczo, ale to wszystko jest do odbudowania, do nadrobienia. Natomiast o wiele dotkliwsze i trwalsze są spustoszenia moralne, deprawacja trwająca dziesiątki lat. Przez kilkadziesiąt lat funkcjonowaliśmy w systemie, który był nie tylko odpychający estetycznie, ale przede wszystkim budowany na antywartościach, na odwracaniu znaczenia pojęć. Więcej, przez kilkadziesiąt lat mieliśmy do czynienia z selekcją negatywną. Jak dobierano, kształtowano PRL-owskie elity? Przez naznaczenie piętnem służalstwa, wstąpienia do PZPR. Konformizm zbierał ogromne żniwo, o takich postawach śpiewa Jan Krzysztof Kelus w „Pytaniach, których nie zadam?”. Ale wierzę, że z tych młodych ludzi, którzy dosłownie dotykają na „Łączce” naszej historii, wyrośnie elita wielkiej i dumnej Polski.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/339698-nasz-wywiad-prezes-ipn-wierze-ze-z-tych-mlodych-ludzi-ktorzy-dotykaja-na-laczce-naszej-historii-wyrosnie-elita-wielkiej-i-dumnej-polski