Jaki jest cel mediów publicznych? Działanie dla dobra państwa. Czyli zupełnie przeciwstawny niż naszej tzw. opozycji.
Dlaczego nie oglądam programu Woronicza 17, albo „Minęła dwudziesta”? Dlaczego przełączam wszelkie dyskusje gdzie nie wiadomo z jakiego powodu musi być zagwarantowany parytet partii parlamentarnych?
Bo takie programy nie mają sensu. Przyjdzie szkolony agitator albo nosiciel przekazu dnia, przede wszystkim z PO lub Nowoczesnej, rzuci w przestrzeń publiczną, za przeproszeniem „smroda” i wokół tego ma się toczyć merytoryczna dyskusja? Jaki to ma sens? Ano, tak naprawdę żaden. Niczego człowiek się sensownego nie dowie, zostanie potraktowany dawką bredni, a czasem weźmie udział w obrażającej inteligencję awanturze.
Poza tym w takich programach PiS ma mniejszość i wygląda to tak, że wśród grona oświeconych i zgodnych, znalazł się ktoś o dziwacznych poglądach. W ten sposób bezczelnie powielane kłamstwa, skutecznie tłamszą prawdę.
Teoria, że media publiczne muszą służyć wszystkim jest słuszna i co najśmieszniejsze, nie dopuszczanie na antenę mącicieli, jątrzycieli czy wysłanników „wajchowych”, jest w interesie każdego rozsądnego Polaka.
Media publiczne mają służyć informowaniu i kształtowaniu poglądów obywateli, a w obecnej formie, gdy przychodzą krzykacze, dla których dobro państwa nic nie znaczy, dla których liczy się jedynie zagarnięcie władzy za wszelką cenę, te media zupełnie nie spełniają swojej roli, za to stają się ugorem intelektualnym i pustynią estetyczną.
Idealnym przykładem jak powinien wyglądać program w TVP, jest odcinek „Warto rozmawiać”, wyemitowany w czwartek 4 maja w TVP1.
W pierwszej części Joanna Siedlecka mogła spokojnie wyjaśnić na czym polega podłość jakiegoś teatru z Poznania, który wystawił sztukę o polskim antysemityzmie i wykorzystał bez jej zgody fragmenty „Czarnego Ptasiora”. Dzięki temu programowi, mogłem sobie odświeżyć fakt, że to właśnie Joanna Siedlecka odnalazła polską rodzinę, która w czasie wojny ryzykując życie przechowała państwa Kosińskich w tym ich syna Jerzego. To ona obnażyła blagę zwartą w „Malowanym Ptaku”. Była też relacja córki tychże Polaków, pamiętającej zdarzenia z wojny.
Co prawda Jan Pospieszalski zapraszał autorów sztuki do programu, ale świetnie, że ich nie było, bo dyskusja byłaby rynsztokowa. Dowiedzielibyśmy się o wolności artystycznego wyrazu, od ludzi niegodnych mianowania przedstawicielami sztuki.
W drugiej części Grzegorz Górny, Tomasz Terlikowski i Janusz Rosikoń opowiadali o Tajemnicy Fatimskiej. Trudno znaleźć bardziej doborowych komentatorów i znawców tematu. Prawdziwa uczta telewizyjna.
Cały czas towarzyszyło mi poczucie komfortu, że nie ma żadnych „rozwalaczy” na poziomie umysłowym pantofelka.
Dowodem na to, że da zrobić interesującą audycję komentatorską, bez dobierania na siłę gości o zwichrowanych poglądach jest „Salon Dziennikarski”.
Różnorodność swiatopoglądową zapewnia także „Studio Polska”
Bojkot przez pewne środowiska dałby szansę, choćby TVP, na stworzenie naprawdę dobrych formatów.
Niestety bez przejrzenia kadr na Jana Pawła Woronicza szansa będzie stracona.
Nie sposób dłużej milczeć, ale dramat odbywa w TVP2. Poświęcę temu osobny artykuł. Dziś tylko napomknę, że Marcin Wolski robi dwa błędy. Po pierwsze, nie produkuje cyklicznego programu satyrycznego, a zrobiłby to na pewno na wysokim poziomie. „W tylewizji” to program komentatorski z elementami rozrywkowymi, ale nie klasyczna rozrywka, do tego nie w TVP2. Po drugie jest fatalnym dyrektorem „Dwójki”. Jego decyzję są kompletnie chybione i tłumaczenie się brakiem pieniędzy to będzie marny wybieg.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jaki jest cel mediów publicznych? Działanie dla dobra państwa. Czyli zupełnie przeciwstawny niż naszej tzw. opozycji.
Dlaczego nie oglądam programu Woronicza 17, albo „Minęła dwudziesta”? Dlaczego przełączam wszelkie dyskusje gdzie nie wiadomo z jakiego powodu musi być zagwarantowany parytet partii parlamentarnych?
Bo takie programy nie mają sensu. Przyjdzie szkolony agitator albo nosiciel przekazu dnia, przede wszystkim z PO lub Nowoczesnej, rzuci w przestrzeń publiczną, za przeproszeniem „smroda” i wokół tego ma się toczyć merytoryczna dyskusja? Jaki to ma sens? Ano, tak naprawdę żaden. Niczego człowiek się sensownego nie dowie, zostanie potraktowany dawką bredni, a czasem weźmie udział w obrażającej inteligencję awanturze.
Poza tym w takich programach PiS ma mniejszość i wygląda to tak, że wśród grona oświeconych i zgodnych, znalazł się ktoś o dziwacznych poglądach. W ten sposób bezczelnie powielane kłamstwa, skutecznie tłamszą prawdę.
Teoria, że media publiczne muszą służyć wszystkim jest słuszna i co najśmieszniejsze, nie dopuszczanie na antenę mącicieli, jątrzycieli czy wysłanników „wajchowych”, jest w interesie każdego rozsądnego Polaka.
Media publiczne mają służyć informowaniu i kształtowaniu poglądów obywateli, a w obecnej formie, gdy przychodzą krzykacze, dla których dobro państwa nic nie znaczy, dla których liczy się jedynie zagarnięcie władzy za wszelką cenę, te media zupełnie nie spełniają swojej roli, za to stają się ugorem intelektualnym i pustynią estetyczną.
Idealnym przykładem jak powinien wyglądać program w TVP, jest odcinek „Warto rozmawiać”, wyemitowany w czwartek 4 maja w TVP1.
W pierwszej części Joanna Siedlecka mogła spokojnie wyjaśnić na czym polega podłość jakiegoś teatru z Poznania, który wystawił sztukę o polskim antysemityzmie i wykorzystał bez jej zgody fragmenty „Czarnego Ptasiora”. Dzięki temu programowi, mogłem sobie odświeżyć fakt, że to właśnie Joanna Siedlecka odnalazła polską rodzinę, która w czasie wojny ryzykując życie przechowała państwa Kosińskich w tym ich syna Jerzego. To ona obnażyła blagę zwartą w „Malowanym Ptaku”. Była też relacja córki tychże Polaków, pamiętającej zdarzenia z wojny.
Co prawda Jan Pospieszalski zapraszał autorów sztuki do programu, ale świetnie, że ich nie było, bo dyskusja byłaby rynsztokowa. Dowiedzielibyśmy się o wolności artystycznego wyrazu, od ludzi niegodnych mianowania przedstawicielami sztuki.
W drugiej części Grzegorz Górny, Tomasz Terlikowski i Janusz Rosikoń opowiadali o Tajemnicy Fatimskiej. Trudno znaleźć bardziej doborowych komentatorów i znawców tematu. Prawdziwa uczta telewizyjna.
Cały czas towarzyszyło mi poczucie komfortu, że nie ma żadnych „rozwalaczy” na poziomie umysłowym pantofelka.
Dowodem na to, że da zrobić interesującą audycję komentatorską, bez dobierania na siłę gości o zwichrowanych poglądach jest „Salon Dziennikarski”.
Różnorodność swiatopoglądową zapewnia także „Studio Polska”
Bojkot przez pewne środowiska dałby szansę, choćby TVP, na stworzenie naprawdę dobrych formatów.
Niestety bez przejrzenia kadr na Jana Pawła Woronicza szansa będzie stracona.
Nie sposób dłużej milczeć, ale dramat odbywa w TVP2. Poświęcę temu osobny artykuł. Dziś tylko napomknę, że Marcin Wolski robi dwa błędy. Po pierwsze, nie produkuje cyklicznego programu satyrycznego, a zrobiłby to na pewno na wysokim poziomie. „W tylewizji” to program komentatorski z elementami rozrywkowymi, ale nie klasyczna rozrywka, do tego nie w TVP2. Po drugie jest fatalnym dyrektorem „Dwójki”. Jego decyzję są kompletnie chybione i tłumaczenie się brakiem pieniędzy to będzie marny wybieg.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/338873-bojkot-mediow-publicznych-przez-po-i-n-dalby-wreszcie-szanse-tym-mediom-na-podniesienie-poziomu-i-wypelnianie-misji