Wstęp
Gdybym napisał, że po 1989 r., na obszarze pomiędzy Bugiem i Odrą a Bałtykiem i Karpatami, dzieją się rzeczy, którym trudno nadać przydomek „polskie”, byłoby przesadą. Ale, gdy zestawimy PRL i PRL-bis z II RP, to określenie „tak zwana”, w stosunku do Polski, nasuwa się samoistnie. Od 70 lat żyjemy więc w świecie, który niewiele czerpie z przeszłości i niewiele daje przyszłości – żyjemy więc w świecie pozaczasowym i czasie bez horyzontu. Jesteśmy żywicielami obcej konsumpcji.
Więcej, świat PRL-owski siedzi w nas jak rak i kształtuje nasz sposób myślenia. Polskie szkolnictwo, media, partie polityczne, a także polska narracja, jak i cały naród zostały zamknięte w getcie lat 1945- 2017. Świat polskiej tradycyjnej myśli i polskiej niepodległości został wyrzucony z naszej świadomości, a my nic nie robimy, aby to zmienić. Niepodległe państwo i punkt odniesienia, jakim była II RP, są w innej rzeczywistości. Zdumiewające jest to, że choć wszyscy wiedzą, iż każda szersza perspektywa oglądu przechyla szalę zwycięstwa na stronę prawdy, to mało kto potrafi to wykorzystać. Mała perspektywa niszczy dużą perspektywę i nikomu to nie przeszkadza. To małość.
Mały i duży plan
Do mniejszego planu należy zaliczyć: wybór zawodu, zawarcie małżeństwa lub założenie własnej firmy. W życiu różnie bywa, ale raczej nie wybieramy zawodu, którego nie lubimy. Przy zakładaniu rodziny musimy wiedzieć, że w miłości, oprócz łóżka, jest jeszcze życie i rodzina. Bez poczucia odpowiedzialności i wzajemnego zaufania miłość nie wytrzyma próby czasu. Podobnie jest z firmą. Nie zakładamy jej po to, aby wykańczać ludzi niewolniczą pracą lub szybko splajtować, lecz odwrotnie, aby czerpać z niej satysfakcję i budować swój powszechny szacunek (jeżeli jest inaczej, to patologia). Na mniejszym planie możemy narzucać pewne reguły własne, ale nie możemy zapominać, że podlega on prawu naczyń połączonych.
Jeżeli chcemy utrzymać państwo, a więc przedsięwzięcie dużego rozmiaru, to reguły naczyń połączonych są już nieco inne. Nie możemy zamknąć się we własnym pokoju, regionie lub kraju i zapominając o brudnej wycieraczce przed drzwiami. Jeżeli oczekujemy od państwa porządku prawnego, bezpieczeństwa i dobrego wykształcenia, to znaczy, że sami siebie zmuszamy do zbiorowego wysiłku. Skutek naszych zabiegów będzie dokładnie taki, jak my sami. Im mniej spójna będzie nasza świadomość, tym większy będzie bałagan prawny, naukowy, moralny; im mniejsza znajomość własnych dziejów, tym słabszy będzie nasz polityczny system immunologiczny i tym droższe będzie nasze państwo. Wiedza i zrozumienie jednoczy i bogaci, niewiedza dzieli i wystawia rachunki. Państwo jest depozytariuszem naszego powodzenia lub naszej klęski.
Konstrukcją małego i dużego planu jest doświadczenie. Na małym planie bardziej liczy się doświadczenie współżycia, na większym doświadczenie bycia. Jeżeli odrzucimy własną tradycję i dziejową refleksję, które wynikały z walki człowieka z tą ziemią, którą wciąż ma czynić sobie poddaną oraz chciwymi ludźmi, to pozostanie nam tylko narzucony obcy reżim. Współczesny Polak, niestety, myśli kategoriami bezczasowymi i najbardziej interesuje go kupiecka bieżączka. Nasze wybory oscylują więc pomiędzy światem moherowym a skrajnym liberalizmem, pomiędzy szowinizmem a patriotyzmem, pomiędzy nieznanym a głupim. Za środkiem, a więc za tym stanem, który uznajemy za normalny, tęsknimy jak w PRL. Trudno nie zauważyć, że takie podejście do życia promuje egoizm, zaciera różnice pomiędzy dobrem a złem, swoim i obcym.
Nie inaczej jest z obyczajem. Obyczaj nie jest rejestrem babcinych zachowań, lecz zapisem historii dobrej woli i dobrego stosunku człowieka do człowieka - w obliczu przeciwności losu. Dobre obyczaje formułował paradygmat zgody, i te trzeba przestrzegać. Natomiast obyczaje złe powstawały w obliczu ostrej rywalizacji, walki lub złej woli.
Dobry obyczaj był więc tym elementarzem przyzwoitości, któremu każdy podlegał w sposób bezwzględny. Zły obyczaj namnażał swoje kolonie, tam, gdzie dobry był słabszy lub nadmiernie był wyręczany przez obce prawo. Zły obyczaj sprzyjał oszukiwaniu siebie i ludzi lub podlegał tzw. „interpretacji”. Na podstawie zachowań niektórych prawników można zauważyć następującą prawidłowość: im mniej przyzwoitości (obyczaju) w prawie, tym większa dezorganizacja państwa. Natomiast przykładem doniosłości roli obyczaju może być chociażby ludowa tradycja śląska, gdzie w warstwie propagandowej poddała się zachodniej cywilizacji, ale w sferze moralnej już nie. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że na ich życie codzienne większy wpływ ma własna kultura, niż prawo.
I teraz wracając do meritum, jeżeli na małym i dużym planie chcemy zabezpieczyć się przed obcą grabieżą własnego majątku, przed zgodą na systemowe ogłupianie siebie i dzieci, przed odebraniem nam wolności, musimy zdać sobie sprawę na czym stoimy. To nie politycy, których wybieramy decydują o losie państwa, ba, to nawet nie naukowcy decydują o naszym wykształceniu, to nie wojsko decyduje o naszym bezpieczeństwie. Oni powinni być wykonawcami naszej woli. I to daje nam demokracja. Ale demokracja wymaga stosownego wykształcenia i, myślącej polskimi kategoriami, inteligencji. Głupotą mogą tylko rządzić obcy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/338695-jednosc-dzialania-albo-smierc-czesc-pierwsza