Posłanka Kinga Gajewska, zdaje się, lubi sytuacje ekstremalne. Niegdyś zamieszczała swe plakaty wyborcze na płocie okalającym agencję towarzyską, potem odburknęła reporterom, że nie po to jest w Sejmie, by dać się egzaminować, wreszcie sponiewierała ponad 2 miliony rodzin, wspomaganych rządowym programem 500+, wmawiając im sprzedajność.
Zdanie tej rezolutnej posłanki wyraźnie sugeruje, iż biedacy, którym nie wolno było pokazać się w sklepie w drugiej połowie miesiąca, przyjmując rządową, czyli naszą pomoc, utracili wolność. Jednak sporo partyjnych kolegów Kingi Gajewskiej przyjmuje co miesiąc 500 zł i pewnie dlatego właśnie pójdzie z nią w dzisiejszym pochodzie. Oni są wolni nawet od propagandy swej młodej koleżanki, choć też o tym nie wiedzą.
A skoro posłanka Kinga jedzie na całego, to może warto zapytać – co mogłaby oddać w ramach wymienionej kwoty? Oczywiście wykluczając prawo do samodzielnych rozmyślań i odważnej ich prezentacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/338614-bez-inwokacji-poslanka-kinga-nie-odda-wolnosci-za-500-zl-nie-wspomina-jednak-co-moglaby-za-te-sume-oddac