5. Znajomo brzmią hasła pod jakimi Targowica zwracała się o pomoc mocarstw ościennych. Prezydent przypomniał, że konfederacja targowicka głosiła, że Konstytucja 3 maja
„narusza wielkie wolności magnackie i szlacheckie; głosiła, że stanowi to zaprzeczenie tego, co jest Rzeczpospolitą”.
Silna Polska jako zagrożenie wolności - równanie fałszywe, dziś niestety w częstym użyciu.
Ten wywód prezydenta wydaje się dobrym startem do poważnej debaty konstytucyjnej. Ostatnie lata ujawniły zbyt dużą skalę możliwej interwencji w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej. W świetle tych doświadczeń suwerenność wymaga umocnienia. Także w postaci nowej konstytucji, która powinna potwierdzić, tam gdzie to jeszcze możliwe, prymat państwowości polskiej nad wszelkimi formami współpracy międzynarodowej. A także oparcie na wartościach cywilizacji zachodniej, na wartościach chrześcijańskich.
Nie miejmy złudzeń - w debacie konstytucyjnej nie weźmie w niej udziału totalna opozycja. Ale też wiemy od dawna, że z nimi nic nie da się zrobić. Gdyby żyli w roku 1791, pytaliby ambasadorów, jak mają głosować.
Kluczowa będzie reakcja Prawa i Sprawiedliwości i Kukiz‘15. Ale nie reakcja publicystyczna, nie skromne „szanujemy, czekamy na szczegóły”, lecz realne skorzystanie z oferty złożonej przez prezydenta, pełne i aktywne włączenie się w prace nad referendum i nową ustawą zasadniczą.
Wiem, że była ona dla dużej części PiS zaskoczeniem. Źle by się stało gdyby jakieś ambicjonalne spory czy kalkulacje zniweczyły szansę na realne zerwanie z postkomunizmem, którego konstytucja z 1997 roku była dzieckiem.
Prezydent dobrze odczytał moment. Obóz rządzący potrzebuje dziś mocnego (kolejnego, odświeżonego) nazwania projektu, który realizuje. Potrzebuje ambitnego celu i pozytywnej, całościowej, oferty dla Polaków na następną kadencję. A my wszyscy potrzebujemy uczciwego, skutecznego, opartego na prawdziwych wartościach państwa. I naprawdę nie chodzi tutaj o kampanie wyborcze czy możliwe nowe linie podziału politycznego. Tu chodzi o coś znacznie poważniejszego, o niepowtarzalną szansę odnowy Rzeczypospolitej, w tak ambitnym duchu, jak zrobili to twórcy Konstytucji 3 Maja.
W programie „W Tyle Wizji” wyświetlono właśnie wypowiedź jednego z widzów na ten temat:
Jak nie teraz, to kiedy?
No właśnie: jak nie teraz, to kiedy.
UWAGA! TU MOŻNA SPRAWDZIĆ JAKI KOLEJNY BONUS OTRZYMALI UCZESTNICY SIECI PRZYJACIÓŁ
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
5. Znajomo brzmią hasła pod jakimi Targowica zwracała się o pomoc mocarstw ościennych. Prezydent przypomniał, że konfederacja targowicka głosiła, że Konstytucja 3 maja
„narusza wielkie wolności magnackie i szlacheckie; głosiła, że stanowi to zaprzeczenie tego, co jest Rzeczpospolitą”.
Silna Polska jako zagrożenie wolności - równanie fałszywe, dziś niestety w częstym użyciu.
Ten wywód prezydenta wydaje się dobrym startem do poważnej debaty konstytucyjnej. Ostatnie lata ujawniły zbyt dużą skalę możliwej interwencji w wewnętrzne sprawy Rzeczypospolitej. W świetle tych doświadczeń suwerenność wymaga umocnienia. Także w postaci nowej konstytucji, która powinna potwierdzić, tam gdzie to jeszcze możliwe, prymat państwowości polskiej nad wszelkimi formami współpracy międzynarodowej. A także oparcie na wartościach cywilizacji zachodniej, na wartościach chrześcijańskich.
Nie miejmy złudzeń - w debacie konstytucyjnej nie weźmie w niej udziału totalna opozycja. Ale też wiemy od dawna, że z nimi nic nie da się zrobić. Gdyby żyli w roku 1791, pytaliby ambasadorów, jak mają głosować.
Kluczowa będzie reakcja Prawa i Sprawiedliwości i Kukiz‘15. Ale nie reakcja publicystyczna, nie skromne „szanujemy, czekamy na szczegóły”, lecz realne skorzystanie z oferty złożonej przez prezydenta, pełne i aktywne włączenie się w prace nad referendum i nową ustawą zasadniczą.
Wiem, że była ona dla dużej części PiS zaskoczeniem. Źle by się stało gdyby jakieś ambicjonalne spory czy kalkulacje zniweczyły szansę na realne zerwanie z postkomunizmem, którego konstytucja z 1997 roku była dzieckiem.
Prezydent dobrze odczytał moment. Obóz rządzący potrzebuje dziś mocnego (kolejnego, odświeżonego) nazwania projektu, który realizuje. Potrzebuje ambitnego celu i pozytywnej, całościowej, oferty dla Polaków na następną kadencję. A my wszyscy potrzebujemy uczciwego, skutecznego, opartego na prawdziwych wartościach państwa. I naprawdę nie chodzi tutaj o kampanie wyborcze czy możliwe nowe linie podziału politycznego. Tu chodzi o coś znacznie poważniejszego, o niepowtarzalną szansę odnowy Rzeczypospolitej, w tak ambitnym duchu, jak zrobili to twórcy Konstytucji 3 Maja.
W programie „W Tyle Wizji” wyświetlono właśnie wypowiedź jednego z widzów na ten temat:
Jak nie teraz, to kiedy?
No właśnie: jak nie teraz, to kiedy.
UWAGA! TU MOŻNA SPRAWDZIĆ JAKI KOLEJNY BONUS OTRZYMALI UCZESTNICY SIECI PRZYJACIÓŁ
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/338214-jak-nie-teraz-to-kiedy-propozycja-prezydenta-to-wielka-szansa-szkoda-byloby-ja-zmarnowac?strona=2