Ileż to razy Platforma Obywatelska wzywała do zakazania finansowania partii politycznych z budżetu. Jako główny powód wskazywano wyrzucanie pieniędzy podatników na kosztowne billboardy i plakaty.
I tak w 2008 roku partia Donalda Tuska głosiła:
Pomysł PO przewiduje, że środki z budżetu nie mogłyby być przeznaczane na promocję ugrupowania. Platforma chce, aby z kieszeni podatników była finansowana co najwyżej działalność merytoryczna partii, prace legislacyjne, w tym ekspertyzy prawne. _”Kampanie, które prowadzą partie polityczne za pieniądze podatników, to rozrzutność, której nie akceptujemy”_ - powiedział w piątek dziennikarzom w Sejmie poseł Platformy Andrzej Halicki.
Dlatego np. billboardy czy spoty reklamowe - według pomysłu Platformy - partie finansowałyby ze składek i darowizn.
Później zajmowano Polaków tym tematem wielokrotnie. Oczywiście chodziło o to by ograniczyć szanse tych formacji, które nie mogą liczyć na wsparcie oligarchii finansowej, które narażają się różnym grupom np. przez walkę z mafiami vatowskimi.
Z kolei w 2010 roku:
Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie projekt ustawy o fundacjach politycznych, która zakazuje partiom prowadzenia płatnych kampanii promocyjnych w radiu i telewizji oraz kampanii billboardowych. Wolę współpracy nad projektem zadeklarowały SLD i PSL – PiS krytykuje inicjatywę.
Zakaz emitowania płatnych reklam w radiu i telewizji dotyczyłby zarówno kampanii wyborczych, jak również okresu między wyborami. W dalszym ciągu komitety wyborcze będą mogły emitować bezpłatne audycje wyborcze w radiu i telewizji na równych zasadach. Według projektu, partie nie będą też mogły wykorzystywać reklamy wielkoformatowej. Maksymalna wielkość plakatu wyborczego wynosiłaby 2 m kw.
Tyle teoria i propaganda. A praktyka? Odłóżmy na bok kampanie wyborcze. Szczytem hipokryzji jest to ile pieniędzy Platforma Obywatelska wydaje przez zwołanym na 6 maja wiecem nazwanym „Marsz Wolności”. Każdy mieszkaniec stolicy dostał do domu kosztowną, kartonową widokówkę z zaproszeniem, a Warszawa dosłownie tonie w plakatach kupionych za grube (w sumie) miliony.
ZOBACZCIE PAŃSTWO SAMI KILKA PRZYKŁADÓW:
Naprawdę szczyt hipokryzji. Osobną sprawą jest konieczność aż tak nachalnego promowania rzekomo oddolnego i spontanicznego spotkania.
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337808-zenujace-partia-ktora-zada-zakazu-wydawania-pieniedzy-podatnikow-na-billboardy-wlasnie-zalala-nimi-stolice