Oburzające niestety rzeczy i bardzo wstrząsające każdym wrażliwym obywatelem, dzieją się ostatnio w naszym kraju. Sprawa dotyczy tak ważnego segmentu naszego życia społecznego, jakim jest sądownictwo. Działające, niczym dobrze naoliwiona maszyneria przez blisko trzy dekady. A teraz w koła napędowe tego sprawnie spisującego się mechanizmu, obecna władza próbuje brutalnie włożyć szprychy. A w tłoki nasypać piasku. Czy muszę pytać, jaki rząd chce to wszystko zniszczyć? Doprowadzić do upadku. Nie ma potrzeby. Każdy Polak, który żył do tej pory spokojnie i szczęśliwie, dzięki świadomości, że otula go kołdra niezawodnej sprawiedliwości, wie dobrze o jaką ekipę chodzi. Nie muszę wymieniać jej nazwy, żeby niepotrzebnie nie denerwować czytelników. Zaoszczędzić im dodatkowych przykrości.
Całe szczęście, że o zakusach rządu dowiedziała się Europa. Mamy już pierwsze tego echa. Mnie osobiście najbardziej cieszy, że szczegóły zamachu państwa na własnych sędziów dotarły do wypróbowanego przyjaciela Polski, ale także mojego osobiście, Franka Timmermansa. Czy to gołąbek dostarczył mu tych wiadomości? Myślano i o tym. Ale żaden gołąb nie udźwignął by ciężaru skarg polskich sędziów, jakie chcieli przesłać do odpowiednich instytucji w Europie. Zdecydowali się więc zrobić to samemu. Musieli to –biedni ci nasi sędziowie – posłużyć się podstępem, aby władze wypuściły ich z kraju i gdzieś za granicą mogli złożyć swój raport. Z pośród najbardziej zaufanych kolegów środowisko, a ściśle jego elita, powołała grupę specjalną. Dla kamuflażu nazwanej niewinnie, ubranej w kostium naukowy - „grupą studyjną”, która za granicą na seminarium będzie rozmawiać „o wartościach”. Złożono się na bilety samolotowe dla członków grupy, wręczono je im i wsadzono do statku powietrznego, lecącego do obecnej Mekki Europy, wszystkich cierpiących Polaków - do Brukseli.
Tam mogli wreszcie z ulgą, że nic im nie grozi, odetchnąć pełną piersią i opowiedzieć Frankowi Timmermansowi i kolegom z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa o doznanych krzywdach. Ich lista była długa. Zatrzymam się tylko na najbardziej drastycznych. Tych, które zawierają pierwiastki zamachu na dotychczasowy dorobek cywilizacji europejskiej. Oraz takich, które dążą do zrujnowanie tego wszystkiego, co udało się środowisku sędziowskiemu zbudować w ciągu ostatniego ćwierćwiecza.
Oto, niektóre z nich. Aby zmusić polskich sędziów do uległości, do podporządkowania władzy politycznej, są oni zastraszani i atakowani. Straszy się polskich sędziów tym, że mogą zostać zmienione zasady ich wyboru do Krajowej Rady Sądownictwa. Być może inna też będzie jej struktura. Albo tym, że będą musieli składać oświadczenia majątkowe. Ale też straszy się jakąś sędzię o złotym sercu, tylko za to, że wypuściła na wolność oszusta wyłudzającego ogromne pieniądze od starszych ludzi. Sędzia podziwiała jego geniusz, bo podsądny jest w dojrzałym wieku, a wyłudzał pieniądze udając „wnuczka” swoich dobrodusznych i naiwnych ofiar. A teraz władza ją straszy i atakuje. To samo media. Atakują sędziów, którzy przez pomyłkę czasami kłamią, albo tych nie chcą się mścić na generałach, którzy w PRL wprowadzali stan wojenny. Nie daj Boże, jeszcze takim zmniejszą emerytury, jak wykryją, że współpracowali z tajnymi służbami. Na razie nikt o tym jeszcze nie mówi, ale w takiej atmosferze, kto wie, co mogą jeszcze.
Brukselo, ratuj!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337788-brukselo-ratuj-polscy-sedziowie-mogli-opowiedziec-timmermansowi-o-doznanych-krzywdach