Rozmowę z posłem JANUSZEM SZEWCZAKIEM przeprowadził prezes wydawnictwa Biały Kruk Leszek Sosnowski. Całość można przeczytać w aktualnym numerze miesięcznika „Wpis”. Poniżej publikujemy obszerny fragment:
Leszek Sosnowski: Pieniądze wpływają strumieniami do państwowej kasy; to rzecz jasna bardzo cieszy. Zarazem te dobre wiadomości chcąc nie chcąc konfrontują się z marnymi danymi gospodarczymi poprzedniej ekipy rządzącej sugerując fatalne jej zarządzanie, oszustwa, kłamstwa, przekręty na niewyobrażalną dotąd w Polsce skalę. Co chwilę słyszymy o kolejnej, jeszcze większej od poprzedniej aferze finansowo-gospodarczej, o podejrzanych oraz o grożących im surowych karach. Nie słyszymy jednak, by ktoś faktycznie został ukarany. Strachy na lachy?
Poseł Janusz Szewczak: Kluczowym pozostaje pytanie, kiedy nastąpi realizacja programu „Cela+”, o co na spotkaniach poselskich ludzie pytają mnie wprost i stanowczo nalegają na odpowiedź. Mamy już piękne programy „500+”, „Rodzina+” i „Mieszkanie+”, teraz trwa oczekiwanie na program „Cela+”, jako konsekwencję ujawnianych przekrętów. Krótko mówiąc wyborcy domagają się rozliczenia, w tym także prawnych konsekwencji, jak przystało na normalne państwo demokratyczne. Nie chodzi tylko o konsekwencje polityczne, bo tym było odsunięcie dawnej ekipy od władzy, czyli przegrane przez PO-PSL wybory.
Osobista krzywda, o ile zasłużoną karę można nazwać krzywdą, nie stała się jednak nikomu z dawnego obozu władzy…
Docierają do nas mizerne informacje o jakimś tam ukaranym „wice-” z niższych szczebli Platformy, jednak „góra” jest jakby nie do ruszenia. Np. głośna afera byłego marszałka województwa podkarpackiego, któremu postawiono kilkanaście zarzutów z udziałem prominentnego polityka, ministra w rządzie Platformy i PSL, Jana Burego, do dzisiaj nie zakończyła się wyrokiem. (…) Nadal nie wiemy, jak i czy w ogóle toczy się postępowanie w sprawie skandalicznej prywatyzacji Ciechu, która przyniosła olbrzymią stratę dla substancji majątkowej Polski – myślę że co najmniej kilkaset milionów, jeśli nie miliard złotych. Dochód z prywatyzacji Ciechu został zaniżony, a firma przynosi duże zyski co roku. Ale już nie państwu. Jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, że do dzisiaj nie ma wyroku w głośnej sprawie prywatyzacji PKP Energetyka. Nadal nie ma też żadnej konsekwencji i wyroku w sprawie skandalicznej sprzedaży kolejki górskiej na Kasprowy Wierch, którą budowali nasi dziadowie własnymi rękami, za swoje, polskie pieniądze. To wszystko jest bardzo smutne i rodzi też pytanie, jak dziś w pewnych obszarach funkcjonuje państwo, jak jest w sposób nieuzasadniony łagodne, jak przymyka oczy. Takich szkodliwych dla Polski prywatyzacji była cała masa. Można by jeszcze przypomnieć zaniechania natury finansowej; np. dlaczego opóźnione zostało wprowadzenie dyrektywy unijnej tzw. MIFID, która nakazywała państwu informowanie klientów różnych instytucji finansowych o zagrożeniach dla nich z tytułu skomplikowania tzw. produktu finansowego, niedopasowania go do danego klienta. Polskie Ministerstwo Finansów za czasów ministra Rostowskiego wspólnie z ówczesnym szefem Komisji Finansów Publicznych Zbigniewem Chlebowskim spóźniło się z wprowadzeniem tej korzystnej dla klientów dyrektywy w sposób świadomy. Tak „przekręcono” miliony osób, które w sumie straciły miliardy złotych na polisolokatach i kredytach frankowych,.
Żeby wyliczać afery gospodarcze i skandale finansowe, to trzeba by wielkiej księgi, nie zaś jednego artykułu. Pytanie brzmi, dlaczego panuje taka bezkarność? To oburza miliony ludzi.
Oczywiście, to jest wysoce demoralizujące. Bezkarność rozzuchwala złoczyńców, powtarzam to po wielokroć. Agresywne, chamskie, bezczelne ataki tzw. totalnej opozycji i włażenie brudnymi buciorami na głowę nam, Polakom, wynika z tego, że gdzie nie ma kary, tam nie ma miary. Widać, że ci ludzie nadal czują się kompletnie bezkarni. Również dla mnie jest szokujące, że wicemarszałkinie Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej i Barbara Dolniak z Nowoczesnej, które tyle czasu okupowały fotel marszałka i blokowały prace Sejmu, robiły pośmiewisko z polskiego parlamentu na całą Europę, nadal są wicemarszałkiniami. Czy takie osoby mogą mieć jakiś autorytet, wiarygodność? (…) Pytam retorycznie, bo sam nie wiem, dlaczego nie zostały dotychczas ukarane. Nie rozumiem również dlaczego inni posłowie, którzy zakłócali prace parlamentarne blokując Sejm, nie dopuszczając do wykonywania przez innych posłów ich mandatu, czyli pracy, za którą bierzemy pieniądze publiczne, też nie są ukarani.
Gdyby taka sytuacja wydarzyła się w zwykłej firmie, to zatrudnieni w niej ludzie zostaliby potraktowani jak sabotażyści i musieliby ponieść konsekwencje nie tylko finansowe. W moim rozumieniu mieliśmy w parlamencie do czynienia z pospolitym sabotażem.
Takich przykładów jest niestety więcej. Dzisiaj ludzie, zwłaszcza ci z totalnej opozycji plotą wszystko, co im ślina na język przyniesie, a pewne wypowiedzi czy nawoływania mają znamiona podżegania do przestępstwa, pomocnictwa w przestępstwie czy wręcz przestępstwa.
Także nawoływania do zdrady państwa.
Także. To również przestępstwo, gdy Petru, jako przywódca partii politycznej wzywa do obalania rządu drogą rewolty na ulicy.
Czas dać wyraźny znak, iż kontestowanie państwa nie popłaca. Gdyby np. obciąć komuś pensję o połowę, odczułby to niechybnie.
To są bardzo skuteczne kary. (…)
Czy mównica i w ogóle Sejm, jego gmach i wyposażenie są własnością posłów, że mogli je zawłaszczać, czy jest to może jednak własność kilkudziesięciu milionów Polaków?
Też pytanie retoryczne. Są jednak dużo gorsze przypadki. To niewiarygodne, że pozostaje bez kary jakiś niezbyt rozgarnięty emerytowany ubek, oficer stanu wojennego, pułkownik Mazguła, który nawołuje, by oficerowie, którzy mają broń, wyszli na ulice interweniować – przecież to podburzanie do rozruchów.
Dlaczego się to toleruje?
O tym, że nie ma szybkiej i skutecznej egzekucji prawa, nie decyduje szeregowy poseł. Podczas prac Komisji Finansów Publicznych często podkreślam, że choć ciągle, w trybie „biegunki legislacyjnej” tworzymy kolejne ustawy, bardzo skomplikowane, obszerne, z sankcjami, to z egzekucją ich przepisów jest później bardzo ciężko. Stanowcze, silne państwo to nie takie, które ma wszystko w sposób prawny uregulowane, ale takie, w którym egzekwuje się najmniejsze nawet przestępstwo czy naruszenie prawa. Stany Zjednoczone jakoś nie wybaczyły wybitnemu reżyserowi – R. Polańskiemu, sprawy sprzed kilkudziesięciu lat i ścigają go do dnia dzisiejszego. Izrael ściga do dzisiaj niemieckich przestępców, oprawców z czasów II wojny światowej. Pewną naszą przypadłością narodową, pewną bolączką od dziesięcioleci jest, że można ciągle jeszcze bezkarnie napluć na Polskę, na naszą tradycję, obyczaje, wiarę, władze i instytucje. Nie mówię tu już o skali przestępczości bardziej ewidentnej, skierowanej przeciwko kultowi religijnemu, wyznaniu; dochodzi nawet do tego, że niektórzy wchodzą do kościoła i biją modlących się lub utrudniają oddanie czci przy grobie osób bliskich, tak jak to ma miejsce m.in. na Wawelu.
Skoro o tym mowa, to muszę powiedzieć, że dziwię się też najwyższym władzom kościelnym, że nie ma z ich strony konkretnej reakcji prawnej na bardzo wiele przypadków przekroczenia prawa w zakresie obrażania naszych uczuć religijnych oraz w zakresie szkalujących Kościół manipulacji medialnych. Kazania i oburzenie nie wystarczą. Uważam, że powinna istnieć przy Konferencji Episkopatu Polski silna komisja złożona z prawników, z delegaturami w metropoliach, by ścigać przestępców, którzy nie tylko biją w kościele, ale opluwają, krzywdzą nasze dusze. Którzy deprawują młodzież, uderzają w rodzinę.
Co w tej chwili dzieje się na masową skalę. Zgadzam się. Aktywność w tej mierze nielicznych fundacji czy stowarzyszenia walczącego przeciwko sektom albo Reduty Dobrego Imienia, to stanowczo za mało. Te organizacje nie mogą zastępować państwa. W ciągu minionych 8 lat rządów PO-PSL przyzwyczajono się, że państwo, a zwłaszcza wymiar sprawiedliwości jakby w ogóle nie działa. Sprawa Amber Gold jest tego doskonałym, choć nie jedynym przykładem. (…)
Przypadek Amber Gold dostarcza więcej przykładów bezkarność, bowiem przed sejmową komisją występują różni funkcjonariusze państwa, prokuratorzy, urzędnicy odpowiedzialni za system lotów nad Polską itd., którzy w odpowiedzi na stawiane im pytania momentami wprost drwią sobie z członków komisji i pozostają kompletnie bezkarni, nawet jeśli chodzi o ich stosunki służbowe. (…)
Komisja poseł Małgorzaty Wassermann, która świetnie prowadzi całość prac, skierowała już jednak kilka zawiadomień do prokuratury w sprawie popełnienia przestępstw przez prokuratorów; jestem przekonany, że będą kolejne.
Dla polityków rozróżniamy tu na ziemi – bo radziłbym nie zapominać również o Sądzie Ostatecznym – dwa rodzaje odpowiedzialności: przed sądami powszechnymi albo tylko przed Trybunałem Stanu. Które z osób w państwie odpowiadają tylko przed Trybunałem Stanu?
Prezydent, premier i ministrowie, marszałkowie Sejmu i Senatu, prezesi NBP i NIK, naczelny dowódca sił zbrojnych.
A wiceministrowie?
Wiceministrowie odpowiadają już w procesie karnym, jak normalni obywatele.
Przed Trybunał Stanu nie zostało skierowane zbyt wiele spraw…
Stanął przed nim były minister skarbu Emil Wąsacz, ale jego sprawa już dawno została odroczona, a on sam walczy teraz o jej przedawnienie i uniewinnienie. Najprawdopodobniej też nie będzie skazany, choć sprawa prywatyzacji za jego czasów PZU i Domów Towarowych „Centrum” to były ewidentne afery z naruszeniem prawa. W każdym praworządnym państwie facet ten by siedział. To pokazuje, że sprawiedliwość w Polsce jest „jak pajęczyna, bąk się przebije, ugrzęźnie muszyna”. Nie mamy żadnych rygorystycznych wyroków dla wysokich rangą urzędników państwa, którzy zamiast świecić przykładem, działali na szkodę państwa, albo też dla tzw. celebrytów, przepłaconych aktorów, artystów itp. (…) Była, a może i jeszcze jest jakaś niechęć do wymierzania zasłużonej kary celebrytom i politykom, tudzież znanym biznesmenom, nie mówiąc już o bankach czy firmach ubezpieczeniowych.
Niechęć z czyjej strony? Tylko wymiaru sprawiedliwości?
Na pewno nie tylko. Chyba rządzących, niezależnie od opcji politycznej. Dobijam się od dawna o to, żeby młyny sprawiedliwości zaczęły wreszcie skutecznie oddzielać plewy i przegnite ziarna od ziarna zdrowego. Koncentrujemy się głównie na ciągłej pracy ustawodawczej, zmianie przepisów, nowych rozporządzeniach. Egzekwowanie prawa jest natomiast bardzo marne. Teraz ruszyło ściganie w zakresie wyłudzeń podatku VAT i innych oszustw podatkowych, ściganie nielegalnych fabryk papierosów, przemytu towarów akcyzowych, co w ogóle nie miało miejsca za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL. Efekty są natychmiastowe. Ale pytanie co dalej, co z innymi obszarami życia? Sukcesy w ukróceniu przestępstw o charakterze gospodarczym nie podlegają dyskusji. Ale ukrócenie procederu to jedno, a wymierzenie kary, to drugie. Jeżeli nikt nie poniesie kary za dotychczasowe afery, za chwilę będą próbować następni, no bo skoro nie ma kary, to de facto nie ma i ryzyka przy podejmowaniu przestępstwa.
Wymiar sprawiedliwości jest chory. Co to za sędzia, który wypuścił „Hossa” okradającego na masową skalę staruszki metodą „na wnuczka”, czy jak teraz, ci chcący wypuścić szefa wielkiej afery SKOK-u Wołomin, byłego oficera WSI wysokiej rangi? Chwała Bogu, że prokurator generalny Zbigniew Ziobro zablokował te decyzje. Albo sędzia w Szczecinie, który wypuścił przedterminowo więźnia odsiadującego wyrok za zmasakrowanie 10-letniej dziewczynki, który zaraz potem porwał kolejne małe dziecko i wywiózł do lasu… To jest skutek dramatycznego upadku morale i zdrowego rozsądku w wymiarze sprawiedliwości, a może nawet prymitywna chęć zaszkodzenia obecnemu rządowi. Policja dostarcza delikwenta, a sąd go wypuszcza! A gdy znany mafioso poskarżył się, że ma duszną celę, sąd nakazał zapłacić mu 250 tys. złotych odszkodowania. Co to ma znaczyć, gdzie my jesteśmy? Gdzie tu szacunek dla prawa i moralności? (…)
Jeżeli w którymś momencie obecna tzw. opozycja totalna przejmie władzę, bez wątpienia od razu dorwie się do ludzi PiS-u i obozu patriotycznego, rozpoczną się rozliczenia i porachunki na całego.
Tak będzie. Jeszcze się do władzy nie dorwali, a już mówią, że skażą wszystkich, pozamykają. Co wygaduje taki kabotyn Ryszard Petru czy np. były prezydent B. Komorowski? Sławomir Neumann, szef klubu Platformy Obywatelskiej mówi, że trzeba iść na PiS z kijami bejsbolowymi – to świadczy o skali ich agresji i żądzy zemsty. Dobrze byłoby, gdyby władza natychmiast reagowała na takie groźby, bo są to przecież groźby karalne, nie tylko pomówienia ze strony członków opozycji.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rozmowę z posłem JANUSZEM SZEWCZAKIEM przeprowadził prezes wydawnictwa Biały Kruk Leszek Sosnowski. Całość można przeczytać w aktualnym numerze miesięcznika „Wpis”. Poniżej publikujemy obszerny fragment:
Leszek Sosnowski: Pieniądze wpływają strumieniami do państwowej kasy; to rzecz jasna bardzo cieszy. Zarazem te dobre wiadomości chcąc nie chcąc konfrontują się z marnymi danymi gospodarczymi poprzedniej ekipy rządzącej sugerując fatalne jej zarządzanie, oszustwa, kłamstwa, przekręty na niewyobrażalną dotąd w Polsce skalę. Co chwilę słyszymy o kolejnej, jeszcze większej od poprzedniej aferze finansowo-gospodarczej, o podejrzanych oraz o grożących im surowych karach. Nie słyszymy jednak, by ktoś faktycznie został ukarany. Strachy na lachy?
Poseł Janusz Szewczak: Kluczowym pozostaje pytanie, kiedy nastąpi realizacja programu „Cela+”, o co na spotkaniach poselskich ludzie pytają mnie wprost i stanowczo nalegają na odpowiedź. Mamy już piękne programy „500+”, „Rodzina+” i „Mieszkanie+”, teraz trwa oczekiwanie na program „Cela+”, jako konsekwencję ujawnianych przekrętów. Krótko mówiąc wyborcy domagają się rozliczenia, w tym także prawnych konsekwencji, jak przystało na normalne państwo demokratyczne. Nie chodzi tylko o konsekwencje polityczne, bo tym było odsunięcie dawnej ekipy od władzy, czyli przegrane przez PO-PSL wybory.
Osobista krzywda, o ile zasłużoną karę można nazwać krzywdą, nie stała się jednak nikomu z dawnego obozu władzy…
Docierają do nas mizerne informacje o jakimś tam ukaranym „wice-” z niższych szczebli Platformy, jednak „góra” jest jakby nie do ruszenia. Np. głośna afera byłego marszałka województwa podkarpackiego, któremu postawiono kilkanaście zarzutów z udziałem prominentnego polityka, ministra w rządzie Platformy i PSL, Jana Burego, do dzisiaj nie zakończyła się wyrokiem. (…) Nadal nie wiemy, jak i czy w ogóle toczy się postępowanie w sprawie skandalicznej prywatyzacji Ciechu, która przyniosła olbrzymią stratę dla substancji majątkowej Polski – myślę że co najmniej kilkaset milionów, jeśli nie miliard złotych. Dochód z prywatyzacji Ciechu został zaniżony, a firma przynosi duże zyski co roku. Ale już nie państwu. Jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, że do dzisiaj nie ma wyroku w głośnej sprawie prywatyzacji PKP Energetyka. Nadal nie ma też żadnej konsekwencji i wyroku w sprawie skandalicznej sprzedaży kolejki górskiej na Kasprowy Wierch, którą budowali nasi dziadowie własnymi rękami, za swoje, polskie pieniądze. To wszystko jest bardzo smutne i rodzi też pytanie, jak dziś w pewnych obszarach funkcjonuje państwo, jak jest w sposób nieuzasadniony łagodne, jak przymyka oczy. Takich szkodliwych dla Polski prywatyzacji była cała masa. Można by jeszcze przypomnieć zaniechania natury finansowej; np. dlaczego opóźnione zostało wprowadzenie dyrektywy unijnej tzw. MIFID, która nakazywała państwu informowanie klientów różnych instytucji finansowych o zagrożeniach dla nich z tytułu skomplikowania tzw. produktu finansowego, niedopasowania go do danego klienta. Polskie Ministerstwo Finansów za czasów ministra Rostowskiego wspólnie z ówczesnym szefem Komisji Finansów Publicznych Zbigniewem Chlebowskim spóźniło się z wprowadzeniem tej korzystnej dla klientów dyrektywy w sposób świadomy. Tak „przekręcono” miliony osób, które w sumie straciły miliardy złotych na polisolokatach i kredytach frankowych,.
Żeby wyliczać afery gospodarcze i skandale finansowe, to trzeba by wielkiej księgi, nie zaś jednego artykułu. Pytanie brzmi, dlaczego panuje taka bezkarność? To oburza miliony ludzi.
Oczywiście, to jest wysoce demoralizujące. Bezkarność rozzuchwala złoczyńców, powtarzam to po wielokroć. Agresywne, chamskie, bezczelne ataki tzw. totalnej opozycji i włażenie brudnymi buciorami na głowę nam, Polakom, wynika z tego, że gdzie nie ma kary, tam nie ma miary. Widać, że ci ludzie nadal czują się kompletnie bezkarni. Również dla mnie jest szokujące, że wicemarszałkinie Sejmu, Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej i Barbara Dolniak z Nowoczesnej, które tyle czasu okupowały fotel marszałka i blokowały prace Sejmu, robiły pośmiewisko z polskiego parlamentu na całą Europę, nadal są wicemarszałkiniami. Czy takie osoby mogą mieć jakiś autorytet, wiarygodność? (…) Pytam retorycznie, bo sam nie wiem, dlaczego nie zostały dotychczas ukarane. Nie rozumiem również dlaczego inni posłowie, którzy zakłócali prace parlamentarne blokując Sejm, nie dopuszczając do wykonywania przez innych posłów ich mandatu, czyli pracy, za którą bierzemy pieniądze publiczne, też nie są ukarani.
Gdyby taka sytuacja wydarzyła się w zwykłej firmie, to zatrudnieni w niej ludzie zostaliby potraktowani jak sabotażyści i musieliby ponieść konsekwencje nie tylko finansowe. W moim rozumieniu mieliśmy w parlamencie do czynienia z pospolitym sabotażem.
Takich przykładów jest niestety więcej. Dzisiaj ludzie, zwłaszcza ci z totalnej opozycji plotą wszystko, co im ślina na język przyniesie, a pewne wypowiedzi czy nawoływania mają znamiona podżegania do przestępstwa, pomocnictwa w przestępstwie czy wręcz przestępstwa.
Także nawoływania do zdrady państwa.
Także. To również przestępstwo, gdy Petru, jako przywódca partii politycznej wzywa do obalania rządu drogą rewolty na ulicy.
Czas dać wyraźny znak, iż kontestowanie państwa nie popłaca. Gdyby np. obciąć komuś pensję o połowę, odczułby to niechybnie.
To są bardzo skuteczne kary. (…)
Czy mównica i w ogóle Sejm, jego gmach i wyposażenie są własnością posłów, że mogli je zawłaszczać, czy jest to może jednak własność kilkudziesięciu milionów Polaków?
Też pytanie retoryczne. Są jednak dużo gorsze przypadki. To niewiarygodne, że pozostaje bez kary jakiś niezbyt rozgarnięty emerytowany ubek, oficer stanu wojennego, pułkownik Mazguła, który nawołuje, by oficerowie, którzy mają broń, wyszli na ulice interweniować – przecież to podburzanie do rozruchów.
Dlaczego się to toleruje?
O tym, że nie ma szybkiej i skutecznej egzekucji prawa, nie decyduje szeregowy poseł. Podczas prac Komisji Finansów Publicznych często podkreślam, że choć ciągle, w trybie „biegunki legislacyjnej” tworzymy kolejne ustawy, bardzo skomplikowane, obszerne, z sankcjami, to z egzekucją ich przepisów jest później bardzo ciężko. Stanowcze, silne państwo to nie takie, które ma wszystko w sposób prawny uregulowane, ale takie, w którym egzekwuje się najmniejsze nawet przestępstwo czy naruszenie prawa. Stany Zjednoczone jakoś nie wybaczyły wybitnemu reżyserowi – R. Polańskiemu, sprawy sprzed kilkudziesięciu lat i ścigają go do dnia dzisiejszego. Izrael ściga do dzisiaj niemieckich przestępców, oprawców z czasów II wojny światowej. Pewną naszą przypadłością narodową, pewną bolączką od dziesięcioleci jest, że można ciągle jeszcze bezkarnie napluć na Polskę, na naszą tradycję, obyczaje, wiarę, władze i instytucje. Nie mówię tu już o skali przestępczości bardziej ewidentnej, skierowanej przeciwko kultowi religijnemu, wyznaniu; dochodzi nawet do tego, że niektórzy wchodzą do kościoła i biją modlących się lub utrudniają oddanie czci przy grobie osób bliskich, tak jak to ma miejsce m.in. na Wawelu.
Skoro o tym mowa, to muszę powiedzieć, że dziwię się też najwyższym władzom kościelnym, że nie ma z ich strony konkretnej reakcji prawnej na bardzo wiele przypadków przekroczenia prawa w zakresie obrażania naszych uczuć religijnych oraz w zakresie szkalujących Kościół manipulacji medialnych. Kazania i oburzenie nie wystarczą. Uważam, że powinna istnieć przy Konferencji Episkopatu Polski silna komisja złożona z prawników, z delegaturami w metropoliach, by ścigać przestępców, którzy nie tylko biją w kościele, ale opluwają, krzywdzą nasze dusze. Którzy deprawują młodzież, uderzają w rodzinę.
Co w tej chwili dzieje się na masową skalę. Zgadzam się. Aktywność w tej mierze nielicznych fundacji czy stowarzyszenia walczącego przeciwko sektom albo Reduty Dobrego Imienia, to stanowczo za mało. Te organizacje nie mogą zastępować państwa. W ciągu minionych 8 lat rządów PO-PSL przyzwyczajono się, że państwo, a zwłaszcza wymiar sprawiedliwości jakby w ogóle nie działa. Sprawa Amber Gold jest tego doskonałym, choć nie jedynym przykładem. (…)
Przypadek Amber Gold dostarcza więcej przykładów bezkarność, bowiem przed sejmową komisją występują różni funkcjonariusze państwa, prokuratorzy, urzędnicy odpowiedzialni za system lotów nad Polską itd., którzy w odpowiedzi na stawiane im pytania momentami wprost drwią sobie z członków komisji i pozostają kompletnie bezkarni, nawet jeśli chodzi o ich stosunki służbowe. (…)
Komisja poseł Małgorzaty Wassermann, która świetnie prowadzi całość prac, skierowała już jednak kilka zawiadomień do prokuratury w sprawie popełnienia przestępstw przez prokuratorów; jestem przekonany, że będą kolejne.
Dla polityków rozróżniamy tu na ziemi – bo radziłbym nie zapominać również o Sądzie Ostatecznym – dwa rodzaje odpowiedzialności: przed sądami powszechnymi albo tylko przed Trybunałem Stanu. Które z osób w państwie odpowiadają tylko przed Trybunałem Stanu?
Prezydent, premier i ministrowie, marszałkowie Sejmu i Senatu, prezesi NBP i NIK, naczelny dowódca sił zbrojnych.
A wiceministrowie?
Wiceministrowie odpowiadają już w procesie karnym, jak normalni obywatele.
Przed Trybunał Stanu nie zostało skierowane zbyt wiele spraw…
Stanął przed nim były minister skarbu Emil Wąsacz, ale jego sprawa już dawno została odroczona, a on sam walczy teraz o jej przedawnienie i uniewinnienie. Najprawdopodobniej też nie będzie skazany, choć sprawa prywatyzacji za jego czasów PZU i Domów Towarowych „Centrum” to były ewidentne afery z naruszeniem prawa. W każdym praworządnym państwie facet ten by siedział. To pokazuje, że sprawiedliwość w Polsce jest „jak pajęczyna, bąk się przebije, ugrzęźnie muszyna”. Nie mamy żadnych rygorystycznych wyroków dla wysokich rangą urzędników państwa, którzy zamiast świecić przykładem, działali na szkodę państwa, albo też dla tzw. celebrytów, przepłaconych aktorów, artystów itp. (…) Była, a może i jeszcze jest jakaś niechęć do wymierzania zasłużonej kary celebrytom i politykom, tudzież znanym biznesmenom, nie mówiąc już o bankach czy firmach ubezpieczeniowych.
Niechęć z czyjej strony? Tylko wymiaru sprawiedliwości?
Na pewno nie tylko. Chyba rządzących, niezależnie od opcji politycznej. Dobijam się od dawna o to, żeby młyny sprawiedliwości zaczęły wreszcie skutecznie oddzielać plewy i przegnite ziarna od ziarna zdrowego. Koncentrujemy się głównie na ciągłej pracy ustawodawczej, zmianie przepisów, nowych rozporządzeniach. Egzekwowanie prawa jest natomiast bardzo marne. Teraz ruszyło ściganie w zakresie wyłudzeń podatku VAT i innych oszustw podatkowych, ściganie nielegalnych fabryk papierosów, przemytu towarów akcyzowych, co w ogóle nie miało miejsca za rządów Platformy Obywatelskiej i PSL. Efekty są natychmiastowe. Ale pytanie co dalej, co z innymi obszarami życia? Sukcesy w ukróceniu przestępstw o charakterze gospodarczym nie podlegają dyskusji. Ale ukrócenie procederu to jedno, a wymierzenie kary, to drugie. Jeżeli nikt nie poniesie kary za dotychczasowe afery, za chwilę będą próbować następni, no bo skoro nie ma kary, to de facto nie ma i ryzyka przy podejmowaniu przestępstwa.
Wymiar sprawiedliwości jest chory. Co to za sędzia, który wypuścił „Hossa” okradającego na masową skalę staruszki metodą „na wnuczka”, czy jak teraz, ci chcący wypuścić szefa wielkiej afery SKOK-u Wołomin, byłego oficera WSI wysokiej rangi? Chwała Bogu, że prokurator generalny Zbigniew Ziobro zablokował te decyzje. Albo sędzia w Szczecinie, który wypuścił przedterminowo więźnia odsiadującego wyrok za zmasakrowanie 10-letniej dziewczynki, który zaraz potem porwał kolejne małe dziecko i wywiózł do lasu… To jest skutek dramatycznego upadku morale i zdrowego rozsądku w wymiarze sprawiedliwości, a może nawet prymitywna chęć zaszkodzenia obecnemu rządowi. Policja dostarcza delikwenta, a sąd go wypuszcza! A gdy znany mafioso poskarżył się, że ma duszną celę, sąd nakazał zapłacić mu 250 tys. złotych odszkodowania. Co to ma znaczyć, gdzie my jesteśmy? Gdzie tu szacunek dla prawa i moralności? (…)
Jeżeli w którymś momencie obecna tzw. opozycja totalna przejmie władzę, bez wątpienia od razu dorwie się do ludzi PiS-u i obozu patriotycznego, rozpoczną się rozliczenia i porachunki na całego.
Tak będzie. Jeszcze się do władzy nie dorwali, a już mówią, że skażą wszystkich, pozamykają. Co wygaduje taki kabotyn Ryszard Petru czy np. były prezydent B. Komorowski? Sławomir Neumann, szef klubu Platformy Obywatelskiej mówi, że trzeba iść na PiS z kijami bejsbolowymi – to świadczy o skali ich agresji i żądzy zemsty. Dobrze byłoby, gdyby władza natychmiast reagowała na takie groźby, bo są to przecież groźby karalne, nie tylko pomówienia ze strony członków opozycji.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337706-szewczak-gdzie-nie-ma-kary-tam-nie-ma-miary-bezprawie-lepsze-niz-prawo