Są to w gruncie rzeczy cechy ludzi o mentalności totalitarnej, umysły zamknięte. Twierdzą, że są liberałami, a w gruncie rzeczy nienawidzą różnorodności i wolności. Dla potwierdzenia swojej ważności też potrzebują absolutnych wrogów, symboli zła, znaleźli go między innymi w osobie Viktora Orbana
– mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl o debacie PE na temat sytuacji na Węgrzech prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Premier Orban odpowiada na wściekły atak Verhofstadta: „Mam wrażenie, że pan nas poucza. Powinien pan uszanować wybór narodu węgierskiego”
wPolityce.pl: Wczorajsza debata w Parlamencie Europejskim na temat sytuacji na Węgrzech była wyjątkowo burzliwa? Skąd te emocje?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Trafna wydaje się obserwacja, że ta debata pokazała, iż coraz bardziej zaostrza się spór polityczny w UE. To nie jest tylko zatarg z Węgrami w konkretnych sprawach, które teraz poruszano, jak kwestia Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, ale też sprawa uchodźców, działalności fundacji i ich organizacji pozarządowych. To jest znaczenie głębszy spór. A te bieżące kwestie to był w dużej mierze pretekst, żeby jeszcze raz uderzyć w Węgry i by dać upust frustracji z powodu tego, że procedura wobec Polski utknęła na razie w miejscu. Pojawiały się również pomysły, żeby wszcząć debatę na temat Rumunii, co na razie się nie udało. Można powiedzieć, że ta debata to wyraz coraz bardziej negatywnego nastawienia polityków unijnych, federalistów z krajów „rdzenia”wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej, szczególnie tych, które dążą do pewnej samodzielności. Była ona także wyrazem frustracji ludzi z PE i innych instytucji unijnych, którzy chcieliby bezpośrednio zarządzać niektórymi krajami członkowskimi, którymi – jak im się wydaje – zarządzać mogą. Pod hasłem wartości europejskich i pewnych zasad, które są bardzo ogólnie sformułowane, chciano by ingerować nie tylko w politykę czy gospodarkę, ale i w kulturę tych krajów. Tak jest właśnie przypadku regulacji węgierskich dotyczących funkcjonowania prywatnych, zagranicznych uczelni na terenie Węgier.
Czy te ataki Fransa Timmermansa, czy Guy’a Verhofstadta, to takim razie jakaś gra, wejście w rolę, czy rzeczywiście te emocje złości biorą u nich górę i są totalnie zaślepieni w tej nienawiści?
Nie, myślę, że to nie są emocje. To raczej przekonanie o absolutnej słuszności, przekonanie, że jest się awangardą ludzkości. To niedopuszczanie do siebie myśli, że mogą istnieć inne racje, punkty widzenia, kultury polityczne, to wyraz całkowitego zadufania i przekonanie, że ma się absolutną słuszność. Są to w gruncie rzeczy cechy ludzi o mentalności totalitarnej, umysły zamknięte. Twierdzą, że są liberałami, a w gruncie rzeczy nienawidzą różnorodności i wolności. Dla potwierdzenia swojej ważności też potrzebują absolutnych wrogów, symboli zła, znaleźli go między innymi w osobie Viktora Orbana.
Czy moglibyśmy założyć, że jeżeli Uniwersytet Środkowoeuropejski nie był finansowany przez George’a Sorosa, to nie byłoby żadnego problemu i tego ataku na Węgry? Timmermans rzucił bardzo górnolotnym hasłem, że CEU to „perła w koronie zjednoczonej Europy”.
Współpracowałem z tym uniwersytetem, znam jego niektóre projekty, i nie oceniam tej uczelni źle, ale trzeba podkreślić, że ma określony, wyrazisty profil ideowy. W każdym jednak razie kwestia tego uniwersytetu to sprawa Węgier i ich regulacji prawnych, nie będąca w kompetencji Unii. W całej tej sprawie jest ogromna doza hipokryzji, która polega na tym, że prawdopodobnie tak skonstruowany prywatny uniwersytet zagraniczny nie mógłby działać np. w Niemczech czy Francji. Jest to więc kolejny przykład stosowania absolutnie innych miar do Europy Środkowo-Wschodniej. Natomiast nie podnosi się rzeczywistego problemu wolności akademickiej i różnorodności światopoglądowej w Europie, która rzeczywiście jest coraz bardziej zagrożona.
Ale postać George’a Sorosa jednak budzi ogromne emocje. Z jednej strony wielka obrona, z drugiej mocne oskarżenia.
Na przełomie końca lat 80. i początku lat 90., w tym początkowym okresie transformacji, wydawało się, że jedynym modelem społeczeństwa konkurencyjnym wobec modelu totalitarnego, panującego w świecie komunistycznym, jest „społeczeństwo otwarte”. I rzeczywiście trzeba było „otwierać”zamknięty świat komunizmu. George Soros wydawał się wielu sprzymierzeńcem w promowaniu wolność i „otwartości”. W tamtym momencie kraje Europy Środkowo-Wschodniej otwierały się szeroko nie tylko na inwestycje zagraniczne w gospodarce, ale i na zagraniczne instytucje pozarządowe, nowe podmioty działające w społeczeństwie obywatelskim, w mediach, w kulturze były przyjmowane w różnych krajach naszego regionu nawet pozytywnie. W czasie tych przemian powstał także m.in. wspomniany uniwersytet, który podejmował cenne inicjatywy i badania, służące chociażby wzmocnieniu współpracy między krajami regionu środkowej Europy. Dzisiaj jednak widzimy, że naiwnie rozumiane „otwarcie” może prowadzić do uzależnienia, nie do wzrostu wolności, ale jej ograniczenia, nie do demokratyzacji, lecz jej ograniczenia, gdyż wiele z tych „nowych podmiotów: działających w sferze społeczeństwa obywatelskiego ma wyraźne cele polityczne, jest sterowane z zewnątrz przez ludzi lub ośrodki, które nie podlegają kontroli demokratycznej.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Są to w gruncie rzeczy cechy ludzi o mentalności totalitarnej, umysły zamknięte. Twierdzą, że są liberałami, a w gruncie rzeczy nienawidzą różnorodności i wolności. Dla potwierdzenia swojej ważności też potrzebują absolutnych wrogów, symboli zła, znaleźli go między innymi w osobie Viktora Orbana
– mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl o debacie PE na temat sytuacji na Węgrzech prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Premier Orban odpowiada na wściekły atak Verhofstadta: „Mam wrażenie, że pan nas poucza. Powinien pan uszanować wybór narodu węgierskiego”
wPolityce.pl: Wczorajsza debata w Parlamencie Europejskim na temat sytuacji na Węgrzech była wyjątkowo burzliwa? Skąd te emocje?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Trafna wydaje się obserwacja, że ta debata pokazała, iż coraz bardziej zaostrza się spór polityczny w UE. To nie jest tylko zatarg z Węgrami w konkretnych sprawach, które teraz poruszano, jak kwestia Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, ale też sprawa uchodźców, działalności fundacji i ich organizacji pozarządowych. To jest znaczenie głębszy spór. A te bieżące kwestie to był w dużej mierze pretekst, żeby jeszcze raz uderzyć w Węgry i by dać upust frustracji z powodu tego, że procedura wobec Polski utknęła na razie w miejscu. Pojawiały się również pomysły, żeby wszcząć debatę na temat Rumunii, co na razie się nie udało. Można powiedzieć, że ta debata to wyraz coraz bardziej negatywnego nastawienia polityków unijnych, federalistów z krajów „rdzenia”wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej, szczególnie tych, które dążą do pewnej samodzielności. Była ona także wyrazem frustracji ludzi z PE i innych instytucji unijnych, którzy chcieliby bezpośrednio zarządzać niektórymi krajami członkowskimi, którymi – jak im się wydaje – zarządzać mogą. Pod hasłem wartości europejskich i pewnych zasad, które są bardzo ogólnie sformułowane, chciano by ingerować nie tylko w politykę czy gospodarkę, ale i w kulturę tych krajów. Tak jest właśnie przypadku regulacji węgierskich dotyczących funkcjonowania prywatnych, zagranicznych uczelni na terenie Węgier.
Czy te ataki Fransa Timmermansa, czy Guy’a Verhofstadta, to takim razie jakaś gra, wejście w rolę, czy rzeczywiście te emocje złości biorą u nich górę i są totalnie zaślepieni w tej nienawiści?
Nie, myślę, że to nie są emocje. To raczej przekonanie o absolutnej słuszności, przekonanie, że jest się awangardą ludzkości. To niedopuszczanie do siebie myśli, że mogą istnieć inne racje, punkty widzenia, kultury polityczne, to wyraz całkowitego zadufania i przekonanie, że ma się absolutną słuszność. Są to w gruncie rzeczy cechy ludzi o mentalności totalitarnej, umysły zamknięte. Twierdzą, że są liberałami, a w gruncie rzeczy nienawidzą różnorodności i wolności. Dla potwierdzenia swojej ważności też potrzebują absolutnych wrogów, symboli zła, znaleźli go między innymi w osobie Viktora Orbana.
Czy moglibyśmy założyć, że jeżeli Uniwersytet Środkowoeuropejski nie był finansowany przez George’a Sorosa, to nie byłoby żadnego problemu i tego ataku na Węgry? Timmermans rzucił bardzo górnolotnym hasłem, że CEU to „perła w koronie zjednoczonej Europy”.
Współpracowałem z tym uniwersytetem, znam jego niektóre projekty, i nie oceniam tej uczelni źle, ale trzeba podkreślić, że ma określony, wyrazisty profil ideowy. W każdym jednak razie kwestia tego uniwersytetu to sprawa Węgier i ich regulacji prawnych, nie będąca w kompetencji Unii. W całej tej sprawie jest ogromna doza hipokryzji, która polega na tym, że prawdopodobnie tak skonstruowany prywatny uniwersytet zagraniczny nie mógłby działać np. w Niemczech czy Francji. Jest to więc kolejny przykład stosowania absolutnie innych miar do Europy Środkowo-Wschodniej. Natomiast nie podnosi się rzeczywistego problemu wolności akademickiej i różnorodności światopoglądowej w Europie, która rzeczywiście jest coraz bardziej zagrożona.
Ale postać George’a Sorosa jednak budzi ogromne emocje. Z jednej strony wielka obrona, z drugiej mocne oskarżenia.
Na przełomie końca lat 80. i początku lat 90., w tym początkowym okresie transformacji, wydawało się, że jedynym modelem społeczeństwa konkurencyjnym wobec modelu totalitarnego, panującego w świecie komunistycznym, jest „społeczeństwo otwarte”. I rzeczywiście trzeba było „otwierać”zamknięty świat komunizmu. George Soros wydawał się wielu sprzymierzeńcem w promowaniu wolność i „otwartości”. W tamtym momencie kraje Europy Środkowo-Wschodniej otwierały się szeroko nie tylko na inwestycje zagraniczne w gospodarce, ale i na zagraniczne instytucje pozarządowe, nowe podmioty działające w społeczeństwie obywatelskim, w mediach, w kulturze były przyjmowane w różnych krajach naszego regionu nawet pozytywnie. W czasie tych przemian powstał także m.in. wspomniany uniwersytet, który podejmował cenne inicjatywy i badania, służące chociażby wzmocnieniu współpracy między krajami regionu środkowej Europy. Dzisiaj jednak widzimy, że naiwnie rozumiane „otwarcie” może prowadzić do uzależnienia, nie do wzrostu wolności, ale jej ograniczenia, nie do demokratyzacji, lecz jej ograniczenia, gdyż wiele z tych „nowych podmiotów: działających w sferze społeczeństwa obywatelskiego ma wyraźne cele polityczne, jest sterowane z zewnątrz przez ludzi lub ośrodki, które nie podlegają kontroli demokratycznej.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337559-nasz-wywiad-prof-krasnodebski-o-ataku-na-wegry-w-pe-to-byl-pretekst-by-dac-upust-frustracji-z-powodu-tego-ze-procedura-wobec-polski-utknela-w-miejscu