Katarzyna Lubnauer została szefem klubu parlamentarnego Nowoczesnej. Zastąpiła na tym stanowisku Ryszarda Petru.
Ja oczywiście zostaję szefem partii. To działanie jest po to, żebyśmy biorąc pod uwagę to, co dzieje się w sondażach, rozdzielili działania, żeby Katarzyna Lubnauer i nowe prezydium skupili się na działaniach parlamentarnych, a ja na wyborach samorządowych.
– powiedział dziś Petru, który dodał, że nastąpiło nowe otwarcie w Nowoczesnej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Lubnauer zastąpiła Petru! Zmiana na stanowisku przewodniczącego klubu parlamentarnego Nowoczesnej
Czy zmiana może okazać się dobra dla partii Ryszarda Petru? Nie ma na to szans. Partia będąca ostatnią nadzieją „salonu” na uratowanie Polski przed „kaczyzmem” zaskakująco szybko utonęła w sondażach. Nie bez jasnej przyczyny. Pisałem już o tym, że nawet najtwardsi szydercy z projektu Kijowski-Petru musieli być zaskoczeni szybkością wypalenia się nowej opozycji. Nie zapominajmy, że nie jesteśmy jeszcze na półmetku kadencji rządu Beaty Szydło a opozycja, która miała być wiatrem zmian z piosenki Scorpionsów, już teraz sama jak wściekły skorpion ugryzła się w zadek.
Winę za ten stan rzeczy ponosi głównie Ryszard Petru, który nazywany był nie tak dawno „polskim JKF”. Proszę się nie śmiać. Załączam screenera z portalu z Czerskiej na dowód. Polski JFK zrobił sam na siebie zamach. Swoją głupotą i infantylizmem, który rozwalił całe zaufanie do Nowoczesnej z siłą fali na portugalskiej plaży rozwalającej zamek z piasku.
Nowoczesna była trochę jak budowla z piasku. Złożona z polityków bez charyzmy i osobowości wyglądała jak ławka rezerwowych Platformy Obywatelskiej. Zmiennicy okazali się być amatorami głębokich rezerw. Na boisko musieli wrócić wymęczeni i wygwizdani przez publikę starzy politycznie wyjadacze. Grzegorz Schetyna kilkoma ciosami wykończył Petru, mającego przecież być nowym Donaldem Tuskiem. Cóż, mógłby być najwyżej kotylionem przy marynarce Słońca Peru wysiadającego z pociągu na warszawskim peronie. Petru nie potrafił organizować nawet tak prostych teatrzyków, jak rozpoczynający kampanię wyborczą były polski premier.
A jednak to Petru naznaczył Nowoczesną swoim wizerunkiem. Zrobił to na tyle mocno, że wraz z jego kompromitacjami w dół zaczęła lecieć cała partia. Dlaczego? Bo nie ma w niej ani jednej osoby, która miałaby większą charyzmę niż lider. Nie ma nikogo, kogo wyborcy Nowoczesnej widzieliby na miejscu Petru. Stąd poczucie beznadziei i ucieczka pod inne skrzydła. Dziś już nawet SLD miewa w sondażach większe poparcie niż Nowoczesna.
Katarzyna Lubnauer miałaby zmienić ten stan rzeczy? Przecież pani poseł dawała swoją twarz romantycznej kompromitacji Petru w Portugalii. To Lubenauer przekonywała w TVP, że wyjazd Petru z jej blong koleżanką partyjną miał na celu „załatwienie spraw partyjnych”. Teraz ktoś tak „wiarygodny” zostaje następcą Petru. Jak widać pijar Nowoczesnej to pojęcie zupełnie abstrakcyjne. Dlatego właśnie ta partia nie ma najmniejszych szans na odbudowanie własnej pozycji. Popełnia wciąż te same fatalne błędy.
Ryszard Petru przebił w samozaoraniu Janusza Palikota, który potrzebował całej kadencji by swoją „odnowicielską” partię wprowadzić w niebyt. Petru wystarczyła połowa tego czasu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/337304-zmiana-na-szczycie-nowoczesnej-nic-nie-da-petru-przebil-palikota-w-zaoraniu-wlasnej-partii