Sprawa immunitetu Donalda Tuska i gra, którą przewodniczący Rady Europejskiej podjął 19 kwietnia 2017 r. to część bardzo przemyślanej strategii obronnej. Donald Tusk zdaje sobie sprawę z tego, że może mieć poważne kłopoty prawne w Polsce, dlatego już na ponad 2,5 roku przed końcem swojej kadencji w Brukseli testuje warianty bezkarności. Stawiając się w prokuraturze 19 kwietnia i w przyszłości zapewne także zjawiając się przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold, Donald Tusk wysyła sygnał, że ma dobrą wolę, ale nie przeskoczy immunitetu jurysdykcyjnego, chroniącego go w związku z zajmowaniem stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. Zrobił co mógł jako świadek, ale nic nie pocznie na to, że ma immunitet, w dodatku obowiązujący także „po zakończeniu pełnienia funkcji”. Ten immunitet nie ma nic wspólnego z Tuskiem jako premierem RP, ale i w Polsce, i w Europie bez trudu znajdą sią prawnicze „autorytety” uzasadniające jego obowiązywanie także na przeszłe sprawy. I w razie potrzeby te „autorytety”, które zarzucą nas ekspertyzami, staną przed polskimi sądami. A nawet Tuskowi wystarczy sama debata na ten temat, siłą rzeczy trwająca latami, żeby praktycznie być bezkarnym. I o to w strategii Donalda Tuska przede wszystkim chodzi. O praktyczną bezkarność za to, co robił w latach 2007-2014 jako premier RP.
Donaldowi Tuskowi nie udał się test ulicy: liczył, że 19 kwietnia uzyska takie poparcie na ulicy, iż w razie kłopotów będzie mógł się do niego odwołać. Na Dworzec Centralny przyszli politycy PO oraz działacze niknącego w oczach KOD, zaś frekwencję znacząco zawyżali dziennikarze. Test ulicy nie wypadł więc dobrze. Donaldowi Tuskowi został zatem immunitet i z niego skorzysta, choć to sprawa kompletnie naciągana. Można się spodziewać powoływania się na ten immunitet jeszcze w 2017 r., nie mówiąc o latach 2018-2019. To będzie przygotowanie do totalnej odmowy poddania się polskiemu prawu w przyszłości. I niezależnie od tego, że immunitet będzie fikcją, może on działać. A jeśli pojawią się jakieś zarzuty wobec Donalda Tuska, rozpęta się awantura na pół świata, a jego immunitet znajdzie się na sztandarach. To może bardzo utrudnić, a wręcz uniemożliwić skuteczne działanie polskiego wymiaru sprawiedliwości, gdyby doszło do postawienia byłemu premierowi zarzutów. Donald Tusk bardzo świadomie dąży do uzyskania statusu europejskiej świętej krowy, nietykalnej dla polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sprawa immunitetu Donalda Tuska i gra, którą przewodniczący Rady Europejskiej podjął 19 kwietnia 2017 r. to część bardzo przemyślanej strategii obronnej. Donald Tusk zdaje sobie sprawę z tego, że może mieć poważne kłopoty prawne w Polsce, dlatego już na ponad 2,5 roku przed końcem swojej kadencji w Brukseli testuje warianty bezkarności. Stawiając się w prokuraturze 19 kwietnia i w przyszłości zapewne także zjawiając się przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold, Donald Tusk wysyła sygnał, że ma dobrą wolę, ale nie przeskoczy immunitetu jurysdykcyjnego, chroniącego go w związku z zajmowaniem stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej. Zrobił co mógł jako świadek, ale nic nie pocznie na to, że ma immunitet, w dodatku obowiązujący także „po zakończeniu pełnienia funkcji”. Ten immunitet nie ma nic wspólnego z Tuskiem jako premierem RP, ale i w Polsce, i w Europie bez trudu znajdą sią prawnicze „autorytety” uzasadniające jego obowiązywanie także na przeszłe sprawy. I w razie potrzeby te „autorytety”, które zarzucą nas ekspertyzami, staną przed polskimi sądami. A nawet Tuskowi wystarczy sama debata na ten temat, siłą rzeczy trwająca latami, żeby praktycznie być bezkarnym. I o to w strategii Donalda Tuska przede wszystkim chodzi. O praktyczną bezkarność za to, co robił w latach 2007-2014 jako premier RP.
Donaldowi Tuskowi nie udał się test ulicy: liczył, że 19 kwietnia uzyska takie poparcie na ulicy, iż w razie kłopotów będzie mógł się do niego odwołać. Na Dworzec Centralny przyszli politycy PO oraz działacze niknącego w oczach KOD, zaś frekwencję znacząco zawyżali dziennikarze. Test ulicy nie wypadł więc dobrze. Donaldowi Tuskowi został zatem immunitet i z niego skorzysta, choć to sprawa kompletnie naciągana. Można się spodziewać powoływania się na ten immunitet jeszcze w 2017 r., nie mówiąc o latach 2018-2019. To będzie przygotowanie do totalnej odmowy poddania się polskiemu prawu w przyszłości. I niezależnie od tego, że immunitet będzie fikcją, może on działać. A jeśli pojawią się jakieś zarzuty wobec Donalda Tuska, rozpęta się awantura na pół świata, a jego immunitet znajdzie się na sztandarach. To może bardzo utrudnić, a wręcz uniemożliwić skuteczne działanie polskiego wymiaru sprawiedliwości, gdyby doszło do postawienia byłemu premierowi zarzutów. Donald Tusk bardzo świadomie dąży do uzyskania statusu europejskiej świętej krowy, nietykalnej dla polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/336511-tusk-wykorzysta-swoj-naciagany-immunitet-brukselski-by-byc-nietykalnym-dla-polskiego-wymiaru-sprawiedliwosci?strona=2