Na miejscu Donalda Tuska odpowiedziałbym na wszystkie pytania zadawane przez prokuratora, a nie samodzielnie rozstrzygał, czy to jest sprawa polityczna, czy też nie. To nie świadek jest od tego, by podejmować decyzję w takich sprawach. (…) Tusk pewnie myśli o tym, że immunitet może mu się przydać w kontekście tego, co działo się po 10 kwietnia 2010 roku. Nie jestem zwolennikiem teorii o zamachu, ale liczba koszmarnych błędów popełnionych tak przez rząd, jak i przez prokuraturę, jest tak długa, że trzeba dokładnie sprawdzić, kto za te błędy odpowiada.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były sędzia Adam Tomczyński, wykładowca Wyższej Europejskiej Szkoły Prawa i Administracji
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Dlaczego Tusk urządził cyrk na dworcu i ulicach Warszawy? Ze strachu i zabezpieczając sobie przyszłość
wPolityce.pl: Donald Tusk stwierdził dziś, że jeśli pytania i śledztwo prokuratury będzie mu odpowiadało, to będzie w nim uczestniczył. Jeśli uzna zaś, że sprawa ma charakter polityczny, to on zasłoni się immunitetem. Przyzna pan, że b. premier dość wybiórczo traktuje swoje obowiązki jako świadka.
Adam Tomczyński: Jest bardzo wątpliwe, czy przewodniczący Rady Europejskiej może zasłonić się immunitetem. To prawo nie wynika bowiem z żadnego przepisu, a cała konstrukcja Unii Europejskiej pod tym względem ma bardzo dużo niedomówień. Donald Tusk nie pełni żadnej funkcji, która dawałaby mu ten przywilej. To nie przesłuchiwany wybiera sobie i decyduje, czy będzie odpowiadał na pytania, czy też nie. Gdyby rzeczywiście był osobą, której nie wolno przesłuchać, to prokuratura nie zdecydowałaby się na to. Tutaj takiej sytuacji nie ma, a już rodzaj pytań jakie będą mu zadawane, nie uzasadnia powołania się na immunitet. Nie ma takiej możliwości. Trzeba też pamiętać, że ta sprawa dotyczy zaszłości, czyli nie tego okresu, gdy był i jest przewodniczącym Rady Europejskiej, ale okresu, w którym był premierem rządu polskiego i podlegał polskiemu prawu. Na miejscu Donalda Tuska odpowiedziałbym na wszystkie pytania zadawane przez prokuratora, a nie samodzielnie rozstrzygał, czy to jest sprawa polityczna, czy też nie. To nie świadek jest od tego, by podejmować decyzję w takich sprawach.
A nie ma pan wrażenia, że to rodzaj asekuranctwa ze strony Donalda Tuska?
To może być asekuranctwo i wskazanie jakiejś ścieżki na przyszłość, ale może to też być element swego rodzaju walki politycznej. To dodawanie amunicji dla opozycji i podkreślania, że sprawa przesłuchania Tuska jest „sprawą polityczną”, a to w konsekwencji buduje pozycję Tuska zarówno w UE (człowiek Unii jest krzywdzony przez „kaczystowskie” państwo), jak i pozycję w PO i szerzej w opozycji.
Ale to co dzisiaj widzieliśmy, to happening polityczny i medialna ustawka.
Element happeningu i to witanie Donalda Tuska to jeszcze inna sprawa. Ja bym się skoncentrował na samym Donaldzie Tusku. To oczywiście jest happening i ustawka, ale Tusk buduje przede wszystkim swoją pozycję w Polsce i w Europie.
Kwestie zewnętrzne i unijne grają tu ważną rolę. Szczególnie, że dziś zdaje się być pewnym, że za ostrą retoryką unijną wobec Polski stoi sam Tusk.
Generalnie to, co się dzieje dzisiaj w Unii Europejskiej, oprócz oczywistej niechęci środowisk lewicowych, czy liberalnych w stosunku do tego co dzieje się w Polsce, to także element budowania swojej pozycji przez Tuska i niechętnego przedstawiania Polski w instytucjach europejskich. Istnieje oczywisty konflikt między Donaldem Tuskiem, a obecnie rządzącym obozem. Nie wydaje się, by Donald Tusk bronił Polski w instytucjach europejskich. Więcej, jego przemówienie wygłoszone 17 grudnia we Wrocławiu było przemówieniem absolutnie skandalicznym. Jedynym moim skojarzeniem było wystąpienie generała Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981. Donald Tusk ogłaszał stan wojenny, ale nie miał armat. Tusk powinien bronić Polski w Europie, gdyż to, co się dziś w Polsce dzieje, to normalne sprawowanie mandatu demokratycznego. Nie wszyscy chcą to dostrzec.
Cała ta aktywność Donalda Tuska ma też prawdopodobnie na celu odsunięcie od siebie odpowiedzialności politycznej i rozmycie jej w kontekście tego, co działo się w Polsce po katastrofie smoleńskiej.
Niewątpliwie o pewnych zdarzeniach po 2010 roku premier Tusk chciałby jednak zapomnieć. Wspominaliśmy już kwestie asekuranctwa i to, że ten „immunitet” może mu się jeszcze kiedyś przydać. Tusk pewnie myśli o tym, że immunitet może mu się przydać w kontekście tego, co działo się po 10 kwietnia 2010 roku. Nie jestem zwolennikiem teorii o zamachu, ale liczba koszmarnych błędów popełnionych tak przez rząd, jak i przez prokuraturę, jest tak długa, że trzeba dokładnie sprawdzić, kto za te błędy odpowiada. Taka lista błędów nie może się zdarzyć. Postępowanie prokuratorskie wg mnie było całkowitą kpiną, jeśli chodzi o dochodzenie do sprawiedliwości, a nawet mieliśmy do czynienia z antytezą dochodzenia do sprawiedliwości.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
CZYTAJ RÓWNIEŻ:NASZ WYWIAD. Prof. Kik: Warto powiedzieć, że Tusk nie przyjechał tu dla przyjemności, by przyjąć kwiaty. „Nie kreujmy rzeczywistości”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/336252-sedzia-adam-tomczynski-tusk-nie-moze-zaslaniac-sie-immunitetem-na-jego-miejscu-odpowiedzialbym-na-wszystkie-pytania-nasz-wywiad