Oprócz obrazków z kwiatami na Dworcu wypadałoby dla równowagi pokazać, jak były premier siedzi przed prokuratorami. Zdjęcia z kwiatami są pewną manipulacją wobec rzeczywistego charakteru wizyty
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Kazimierz Kik, politolog, doktor habilitowany nauk humanistycznych.
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan polityczne efekty wizyty Donalda Tuska w prokuraturze? Wizyty, dodajmy, poprzedzonej dość emocjonującym przywitaniem na Dworcu Centralnym.
Kazimierz Kik: Donald Tusk na dzisiejszych wydarzeniach raczej nie zyskał - przywitała go mała grupa osób, stworzona zresztą głównie z jego zwolenników spod znaku KOD. Cała sprawa, myślę, ma większe znaczenie dla Platformy niż dla samego Tuska.
Co ma Pan na myśli?
Platforma sama w sobie nie ma wartości, która może ją nieść politycznie i wyborczo. Korzysta więc ze światła odbitego - czyli właśnie Tuska. Nic nie robiąc, nic nie czyniąc, politycy PO mogą sprawić, że zaczną rosnąć ich notowania. Sam Tusk ani nie skorzysta, ani nie straci na całej sprawie. W tej chwili nie ma bowiem na wokandzie żadnych pomysłów na powrót Tuska do polskiej polityki.
Niektórzy komentatorzy widzą jednak w całej sprawie początek kampanii wyborczej. Start Tuska do wyścigu o Pałac Prezydencki.
Media nadają duży rozgłos całej prostej sprawie. A prawda jest taka, że Donald Tusk nie przyjechał do Polski z dobrej woli, ale został wezwany przed oblicze prokuratury. Co prawda jako świadek, ale przecież zaangażowany. Nie zmienia to jednak faktu, że każde pokazanie Tuska w kontekście Platformy może oznaczać premię dla partii - stąd obecność ich polityków na dworcu. Tusk jest dziś instrumentem Platformy.
Wracając do mediów - w dużej mierze redakcje są zwolennikami opozycji - stąd kreowanie rzeczywistości na inną niż jest naprawdę. A przecież oprócz obrazków z kwiatami na Dworcu wypadałoby dla równowagi pokazać, jak były premier siedzi przed prokuratorami. Zdjęcia z kwiatami są pewną manipulacją wobec rzeczywistego charakteru wizyty. Wizyta nie jest dla niego niczym przyjemnym - Tusk przesłuchiwany to zupełnie inny widok niż Tusk witany przez zwolenników.
Zastanawiam się, czy kolejne wizyty Tuska - czy to przy okazji komisji śledczej ds. Amber Gold, czy innych śledztw w prokuraturach nie stworzą naturalnego wejścia w kampanię wyborczą. Nie stworzą Tuskowi pewnej pozycji politycznej, której dziś nie ma.
Może tak być, jeśli rząd zacznie tracić poparcie. Wówczas każde pojawienie się Tuska w Warszawie będzie dla niego szansą na odbicie. Ale dzisiejsza wizyta Tuska nie będzie większym impulsem dla Polaków.
not. Tomasz Karpowicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/336235-nasz-wywiad-prof-kik-warto-powiedziec-ze-tusk-nie-przyjechal-tu-dla-przyjemnosci-by-przyjac-kwiaty-nie-kreujmy-rzeczywistosci