Jeżeli ktoś rozpoczął współpracę z komunistycznymi służbami, a później pracował w służbach III RP, to nazwiska tych osób również muszą zostać ujawnione. Każdy może sobie wypracować ocenę takiej postawy
— mówi Zastępca Ministra Koordynatora Służb Specjalnych, były wiceszef CBA w rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Wąsik.
wPolityce.pl: Dziś w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł zatytułowany „Zdradzili naszych szpiegów”, w którym Wojciech Czuchnowski krytykuje umieszczenie nazwisk oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP w publicznie dostępnym katalogu IPN. Co Pan sądzi o tym tekście?
Maciej Wąsik: Likwidacja zbioru zastrzeżonego to decyzja Sejmu, który znowelizował ustawę o IPN. W mojej ocenie to była bardzo słuszna decyzja. Zlikwidowanie „Zetki” to zakończenie procesu lustracyjnego i dokończenie rozliczenia Polski z przeszłością komunistyczną. Ujawnienie zbioru zastrzeżonego to ujawnienie nazwisk i personaliów komunistycznych agentów, którzy służyli reżimowi państwa komunistycznego. W żaden sposób nie sprowadza to zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Szczególnie, że proces ujawniania nazwisk współpracowników komunistycznego wywiadu jest już trochę przeterminowany, bo odbywa się po wielu latach. Inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej także ujawniły komunistycznych agentów, ale zrobiły to dużo wcześniej. W żaden sposób nie wpłynęło to negatywnie na ich bezpieczeństwo. Wręcz przeciwnie. My, Polacy mamy prawo do poznawania historii naszego kraju. Wiadomo, że dane znajdujące się w inwentarzu publicznym IPN są w większości danymi historycznymi.
Ich ujawnienie nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwo państwa polskiego?
Wszystkie informacje, które znajdowały się w zbiorze zastrzeżonym i również dziś mają istotne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa, nadal będą niejawne.
Jakie rodzaju są to informacje?
Z reguły są to informacje, które w większości nie dotyczą osób, np. kryptologiczne czy też dotyczące pewnych rzeczy technicznych.
Czyli tego, co należy do natury pracy służb?
Zgadza się.
Jak pan odniesie się do zarzutu „Gazety Wyborczej”, że to będzie zagrożeniem dla kontaktów peerelowskich agentów, a także do stwierdzenia gazety, że państwo polskie ich zdradziło?
Kompletna aberracja i nieprawda. To jest niczym nieuprawnione. W mojej ocenie współpraca z peerelowską bezpieka – to właśnie była zdrada Polski. Gazeta Wyborcza, do czego nas dawno przyzwyczaiła, w sposób świadomy myli pojęcia.
„Gazeta Wyborcza” podaje, że wśród nazwisk oficerów i agentów wywiadu PRL i III RP znalazły się nazwiska pracowników wywiadu III RP, m.in. pana Mariusza Kazany, szefa protokołu dyplomatycznego MSZ, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, a także nazwiska dwóch polskich oficerów wywiadu, którzy zginęli w latach 90 w Libii i Libanie. Czy to nie jest argument za tym, żeby nie ujawniać danych osób, które pracowały dla służb III RP?
Dane ujawnione w inwentarzu publicznym IPN nie mają żadnego wpływu na bezpieczeństwo państwa, są to informacje historyczne. Jeżeli ktoś rozpoczął współpracę z komunistycznymi służbami, a później pracował w służbach III RP, to nazwiska tych osób również muszą zostać ujawnione. Każdy może sobie wypracować ocenę takiej postawy. Zbiór zastrzeżony budził mnóstwo emocji, mówiono, że jest narzędziem do szantażowania wielu polityków, na temat których miały znajdować się informacje w „Zetce”. Likwidacja zbioru kończy z wieloma legendami, które narosły wokół niego. W tym kontekście wzmacnia bezpieczeństwo Państwa
Not. TP.
-
Przeczytaj tę książkę! „Niechciane dziecko III RP” - Dorota Koczwańska-Kalita. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/336072-nasz-wywiad-wasik-odpowiada-na-zarzuty-czerskiej-to-rozliczanie-polski-z-przeszloscia-komunistyczna-dane-nie-maja-wplywu-na-bezpieczenstwo-panstwa