Cholery można dostać: od rana do wieczora nic, tylko Misiewicz. W każdej rozgłośni, na każdym kanale, w każdej gazecie, na każdym portalu! Kim jest ten „najważniejszy” dziś człowiek w państwie, którym zajmują się wszyscy, od szefa partii rządzącej po prezydenta?
Przyznam, że guzik mnie już obchodzi, co oświadczył pan Bartłomiej przed wejściem do siedziby PiS. I guzik mnie interesuje jego pytanie:
Gdzie my, młodzi ludzie mamy zdobyć doświadczenie, nauczyć się warsztatu?.
O wiele bardziej interesuje mnie, co dzieje się w PiS i to od miesięcy. Pytanie Misiewicza brzmi jak uzewnętrzniona paranoja: implikuje bowiem jego własnoustne potwierdzenie, że jest młodym człowiekiem bez doświadczenia, z maturą, de facto przerośniętym studentem, któremu generałowie musieli walić do dacha, który wciskany był do rad nadzorczych poważnych firm, żeby co…, żeby… zdobywał doświadczenie w roli nadzorcy, z wynagrodzeniem „dziesiąt”, czy „dzieści” tysięcy złotych… ?!
Dobrze się stało, że prezes Jarosław Kaczyński wreszcie skończył z tym cyrkiem. Źle, że dopiero teraz, że ta absurdalna wręcz historia rozgrywała się od miesięcy na czołówkach gazet. Można zaklinać rzeczywistość, ale był to najczystszy przejaw arogancji władzy; trudno mieć pretensje do mediów, tych przychylnych czy też nie, że zajmowały się „sprawą Misiewicza”, i nie można też ich mieć do opozycji. Nie ma skutków bez przyczyny, a przyczyną było windowanie pana Bartosza w resorcie – i to w jakim – obrony narodowej!
Czy PiS, jako partia rządząca, ta, która chce w kraju dokonać odnowy, nie ma żadnych innych problemów, czy musi sama je sobie stwarzać? Mleko jest rozlane, Misiewicz pozostanie już symbolem… „Misiewiczów”. Czy o to chodziło? Czy nie można było tego uniknąć?
Sprawa Misiewicza powinna być jak najszybciej zakończona. Nie chodzi jednak tylko o tego młokosa, pytającego naiwnie przed siedzibą partii na ul. Nowogrodzkiej, gdzie ma uczyć się „warsztatu”… Chodzi o to, że była to najgorsza z nauk, tak dla niego, jak i dla całego PiS-u, oraz, niestety, dla wielu wyborców: czego należy się wystrzegać. Niszczenie własnego wizerunku jest znacznie łatwiejsze, niż jego budowa, nie mówiąc o odbudowie poderwanego autorytetu. Kto tego w PiS nie rozumie, ten już może pakować manatki. Że jeszcze raz zacytuję studenta Misiewicza:
Gdzie mamy zdobyć to doświadczenie, gdzie mamy się nauczyć tego warsztatu, gdzie mamy potem korzystać z tego wszystkiego tak, aby skutecznie, słusznie i w pełni pracować dla RP? (…) Bardzo się z tego cieszę, bo pokazujecie młodym ludziom, co będziecie robili, gdy będzie dochodziło do przemiany pokoleniowej.
Odpowiem: młody człowieku z pretensjami i wybujałymi aspiracjami: przede wszystkim w szkole, potem na podrzędnych stanowiskach, krok po kroku, szczebel po szczeblu…, jeśli chcesz coś zrobić „dla RP”!
Za podsumowanie tej całej zadymy wokół osoby, o której w normalnych warunkach nie byłoby nawet wzmianki w prasie, cytuję za… Wikipedią, gdzie – a jakże – ów mister nobody ma już swoje poczesne miejsce:
Bartłomiej Sebastian Misiewicz (ur. 27 marca 1990 w Warszawie) – polski polityk, od 2015 (z przerwą w 2016) do 2017 szef gabinetu politycznego i rzecznik prasowy MON (…). Podejmował studia licencjackie na Społecznej Akademii Nauk w Łodzi, na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, a w 2015 w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu”…
— z akcentem na „podejmował”. Na usprawiedliwienie tego studenta lat 27 z Wikipedii można powiedzieć: sam siebie nie stworzył. Wyrósł dzięki tym z doświadczeniem, zasłużonym, z siwizną, którzy gotowi byli za niego pogrążyć całą partię, a może i rząd. I to jest największy problem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/335553-paranoja-z-misiewiczem-dobrze-ze-prezes-kaczynski-skonczyl-z-tym-cyrkiem-zle-ze-dopiero-teraz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.