Wygląda na to, że Jarosław Kaczyński w końcu uznał, że wizerunkowe koszty „ekstrawagancji” najważniejszego ministra w rządzie PiS są jednak zbyt wysokie. Najciekawsze jednak dopiero przed nami: czy najważniejszy minister przełknie zniewagę, czy też uderzy jak to w przeszłości zwykł czynić rozwalając kolejne partie do których (na ich nieszczęście) zdarzało mu się trafić?
W tej sprawie – jak to zwykle w naszym życiu politycznym – nie chodziło o Misiewicza, ale o przywództwo. W tym przypadku o przywództwo w partii, która od półtora roku samodzielnie sprawuje rządy realizując najbardziej radykalny program przemian od 1989 r. Ostentacja z jaką Antoni Macierewicz lekceważył nie tylko Prezydenta RP, który zresztą sam jest sobie winien, że pozwolił się tak traktować, ale i Jarosława Kaczyńskiego - publicznie już kilkakrotnie domagającego się usunięcia pana Misiewicza - pokazuje, że ambicje szefa MON sięgają bardzo daleko. Dokładnie odwrotnie do jego znaczenia wyborczego, które znakomicie pokazała pamiętna konferencja prasowa z 8 października 2015 r. na której Beata Szydło przekonywała Polaków, że jej kandydatem na ministra obrony jest Jarosław Gowin.
Dziś mleko się rozlało. I nawet jeśli Macierewicz teraz się przyczai, to każdy kto zna jego biografię nie powinien mieć złudzeń: prędzej czy później uderzy w swoich przeciwników wewnątrz obozu PiS tak mocno, że zagrozi to znacząco perspektywom wyborczym Prawa i Sprawiedliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/335528-w-tej-sprawie-jak-to-zwykle-w-naszym-zyciu-politycznym-nie-chodzilo-o-misiewicza-ale-o-przywodztwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.