W listopadzie zeszłego roku były prezydent (Sic!) Bronisław Komorowski postulował nowatorski sposób rozstrzygnięcia polskiego sporu poprzez siłę fizyczną:
To jest takie towarzystwo, że się cofnie wyłącznie jak dostanie tym cepem prawdy w łeb. Trzeba czasami mieć odwagę i lać się dechą z takimi ludźmi.
Minęło pół roku, i dechy już nie wystarczają. Przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Sławomir Neumann, druga osoba w PO i najbliższy współpracownik Grzegorza Schetyny parę dni temu zaproponował jeszcze brutalniejszą metodę:
Na nich łopatka to za mało. Trzeba bejsbola.
Tak, tak powiedział: „trzeba bejsbola”. Gangsterski, mafijny sposób rozstrzygania konfliktów poprzez okaleczanie albo zabijanie ludzi twardą pałą jest czymś, co - jak widzimy - znajduje się w kręgu codziennych skojarzeń bardzo ważnego polityka do niedawna rządzącej partii. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Neumann miał z tymi klimatami bliski kontakt - owe „trzeba bejsbola” pobrzmiewa przecież doświadczeniem i znawstwem. To nie jest dla szefa klubu PO świat obcy, to świat zapoznany i, można mniemać, zaakceptowany.
Kładąc się do snu, opozycja śni o zemście. Nie tyle słodkiej, co - jak usłyszeliśmy od prof. Śpiewaka -krwawej. To ma być „vendetta, w której ludzie PiS-u zostaną wycięci do samej kości”.
W swoim przemówieniu sejmowym Grzegorz Schetyna niespecjalnie się krył z tą intencją. To nie tylko emocje - to także strategia, która ma doprowadzić do izolacji Prawa i Sprawiedliwości. Straszenie zemstą jest skierowane zarówno do ludzi PiS-u, jak i do ludzi Platformy albo środka. Tych drugich ma przekonać, by nie współpracowali, bo zapłacą za to srogo. Zostaną - cytując prof. Strzembosza - będą „agentami” podejmującymi „współpracę agenturalną”.
Tak, to wszystko już było. Schetyna nie wymyślił nic nowego. Jota w jotę powtarza strategię Donalda Tuska z lat 2005-2007. Kreuje i wzmacnia wrażenie chaosu, straszy Polaków czym może, eskaluje emocje, zaczyna licytację na obietnice. Narzeka na podział, a jednocześnie podnosi go do poziomów wcześniej nie znanych.
Czy finał też będzie taki sam jak w roku 2007-ym? Warto zwrócić uwagę, że wówczas, po 16 miesiącach rządów PiS i koalicjantów, sytuacja obozu niepodległościowego była o niebo gorsza niż jest dziś. I ta sondażowa, i w każdym innym ujęciu. Samodzielna większość sejmowa czyni wielką różnicę.
A ludzie III RP coraz bardziej się mylą. W listopadzie ub. roku były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień mówił:
W tej chwili nie ma już mowy o prawie, liczy się tylko goła siła. Fizyczna. Kto będzie miał więcej za sobą ludzi, kto ich więcej wyprowadzi na ulicę, to ten będzie zwycięzcą.
Dziś KOD umiera na naszych oczach, i wiemy już, że demonstracje, nawet relatywnie liczne, nic nie zmieniają, bo demonstruje wciąż jedna i ta sama grupa.
Ale mimo wszystko przeraża, że osobą nr 2 w Platformie jest człowiek, dla którego bicie ludzi bejsbolem nie jest niczym obcym… A szefem największej partii opozycyjnej jest człowiek, któremu „polityka bejsbolowa” widocznie nie przeszkadza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/334963-osoba-nr-2-w-platformie-jest-czlowiek-dla-ktorego-bicie-ludzi-bejsbolem-nie-jest-niczym-obcym
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.