Upps I did it again. Pamiętacie wiekopomny hit Britney Spears, do którego pląsały wszystkie nastolatki niemal 20 lat temu? Możliwe, że pamiętają go Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru, którzy w spektakularny sposób dowiedli w debacie o wotum nieufności wobec rządu Beaty Szydło, że „znów to zrobili”.
Ups! Znów to zrobiłam, igrałam z Twoimi uczuciami/Całkiem się już pogubiłam, och kochanie, kochanie.
Nie opuszczała mnie pioseneczka Spears, gdy oglądałem, pożal się Boże, popisy dwóch liderów opozycji. Jeden z nich stawał na mównicy sejmowej jako potencjalny premier nowego rządu. I co? I nico. Nie Nico z Velvet Underground ani Nico Toscani o twarzy Stevena Seagala. Nico wyszło z występu lidera PO. Partii, która ledwo co nabrała wiatru w żagle, a teraz przetrąciła sobie maszt. O co się rozbiła? O własną nieudolność, obciachowość i nicość, płynącą w kolejnych wystąpień platformerskich żołnierzyków.
To był żenujący show. Nie dlatego, że Grzegorz Schetyna jest, mówiąc delikatnie, mało charyzmatycznym mówcą, a Ryszard Petru jest mdły jak kostka mydła posmarowana smalcem. Będąca na wznoszącej fali Platforma Obywatelska i tonąca w portugalskim morzu Nowoczesna mogły uderzyć w rząd na wiele sposobów. Najłatwiej byłoby to zrobić z pozycji liberalnych. Skoro gabinet Szydło uplasował się wygodnie gospodarczo po lewej stronie, wystarczyło choćby minimalnie otoczyć go z prawej. PO była kiedyś partią wolnorynkową. Schetyna obiecywał zaś powrót do źródeł tej ideologii. Zamiast tego lider PO wybrał…straszenie PiSem. Straszenie najbardziej wyświechtane. Przeżute i wyplute przez społeczeństwo, które odsunęło PO od władzy…właśnie przez oderwanie się jej od realnych problemów Polaków. Przemówienie Schetyny było jak puszczenie „Upps I did it again” w zwolnionym tempie. Nie dziwię się, że CIA w swoich tajnych więzieniach torturowała terrorystów właśnie tą muzyką. Schetyna zaaplikował torturę wszystkim, którzy jego występ obejrzeli.
Wielu moich kolegów na tym portalu na najróżniejsze sposoby dokonało analizy nicości występu Schetyny. Nie będę powtarzał ich tez. Ograniczę się do jednej uwagi. Kto stał się główną gwiazdą sejmowej debaty o odwołaniu rządu Szydło? Miał nim być Schetyna albo popierany obecnie przez 5% ( słowem pięć procent) Polaków Don Juan Petru. Został nim Paweł Kukiz, który wszedł na mównicę i zrobił to:
Kukiz wygłosił przełomową mowę? Porwał widzów na nowo sformatowanym programem swojego ruchu? Nie. Paweł Kukiz był po prostu Pawłem Kukizem. „Zaorał” POPiS jak ma to w zwyczaju robić od początku tej kadencji sejmu. Kukiz jest obecnie jedynym trybunem ludowym z prawdziwego zdarzenia. Do tego jest artystą z ogromnym doświadczeniem scenicznym.
Skoro bez większego wysiłku, po prostu kukizując na potęgę przykrył show „Grzegorza dyndały”, to co to mówi o opozycji? Naprawdę nie potrzeba elaboratu by pokazać jej stan. Obnażył ją Paweł Kukiz. W ciągu kilku minut. Jeżeli piątkowy show będzie „go on” w takim stopniu, to PiS szybko się otrząśnie po zadyszce. Z takim oponentem można wygrać ze stanem przedzawałowym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/334933-pawel-kukiz-obnazyl-zenujaca-slabosc-po-i-petru-gwiazda-mial-byc-schetyna-a-show-ukradlo-kukizowanie