Mucha Joanna, dawniej ministra do niczego, dziś posłanka do popuczowania, znów dała popis. Program 500+… „wycofał z rynku pracy ćwierć miliarda Polaków i to są głównie kobiety” — rzekła była do mikrofonu na masówce PO pod dachem, przy czym masę stanowiło „dziestu” słuchaczy.
W kwestii formalnej, chodziło o „Założenia Programu” PO - „Polska Obywatelska 2.0” pod nazwą „Przyszłość”. Na tę okoliczność partia zmodyfikowała nawet swe logo, w którym w radosny, platformerski zarys granic RP wbija się autostrada z zewnątrz. A może wyprowadza z Polski na zewnątrz, trudno orzec, co projektant miał na myśli. W każdym razie pomysł nie najszczęśliwszy, zważywszy na byłego ministra Sławomira Nowaka w gabinecie premiera Donalda Tuska, który swego czasu realizował kilkakroć okrajany program budowy najdroższych w świecie autostrad właśnie, remontowanych tuż po oddaniu do użytku, żeby bankrutujący drogowcy mieli zajęcie. Obecnie pan Nowak jest obywatelem Ukrainy, gdzie też odpowiada za naprawę dróg i ponoć chodzi tam jak szwajcarski zegarek…
Mniejsza z tym. Posłanka Mucha, jej ćwierć miliarda kobiet i logo PO z autostradą doskonale odzwierciedlają obecną, troszku śmieszną, troszku straszną sytuację tej partii. A propos 500+, jej przewodniczący, premier z cienia Grzegorz Schetyna, nie tak dawno odsądzający program rządu Beaty Szydło od czci i wiary, że pod publiczkę, że doprowadzi kraj do finansowej zapaści, też nagle coś sobie porachował i dorzucił od siebie:
Utrzymamy ten program po wyborach, wzmocnimy go i rozszerzymy jego dotarcie. Będziemy rozmawiać i będziemy mieli konkretne projekty na pierwsze dziecko, bo uważamy, że to jest najważniejsze i dla sprawiedliwego podziału tych pieniędzy i dla skutecznej walki o lepszą demografię
– zapowiedział w Łodzi, bo też podróżuje i też bywa. Dodał przy tym, że ma to „pokazać oszustwo wyborcze PiS-u, które stawiamy obok innych wyborczych oszustw”. Doprawdy, sam mistrz Machiavelli mógłby być uczniem u Schetyny. Platforma tzw. Obywatelska wychodzi z cienia. Nie da się ukryć, że z pomocą niedawnego pretendenta do miana lidera opozycji, równie błyskotliwego i rozweselającego jak posłanka Mucha, szefa tzw. Nowoczesnej z kropką Ryszarda Petru.
Gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Petru miał być tym nowym wodzem nowej partii przenicowanych platformersów, która miała zastąpić starą, skompromitowaną PO oraz odsunąć Prawo i Sprawiedliwość od władzy, ale nie wyszło. Samozwańczy lider okazał się trefnisiem i sylwestrowym bon vivantem, podobnie jak jego partyjna garda, mogąca rywalizować z posłanką Muchą o palmę pierwszeństwa w - powiedzmy - wygadaniu. W sondażowych zwyżkach PO ma też swój wielki wkład Mateusz Kijowski, zakolczykowany trybun tzw. Komitetu Obrony Demokracji, człowiek znikąd, wspierany przez różnych promotorów zza politycznej kurtyny, który okazał się jeszcze większym lawiranatem. Na domiar złego, upartym lawirantem, gdyż mimo skandali z kilkudziesięcioma tysiącami zaległych alimentów oraz lewych faktur na jeszcze większą sumę, nie chce zejść ze sceny. Co kuriozalne, o szacunku dla prawa rozprawia facet kpiący w żywe oczy z prawa i liczy na poparcie…
Nie widzę powodów, dla których mam nie startować
– rzucił na użytek dziennikarzy w kontekście do przełożonych o kilka miesięcy, a zaplanowanych na maj wyborów w KOD-zie. Gdy się nie ma, co się lubi… - więc Schetyna może liczyć na premię i z optymizmem śledzić wyniki sondaży. Platforma wychodzi z cienia, znów jest w grze…
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mucha Joanna, dawniej ministra do niczego, dziś posłanka do popuczowania, znów dała popis. Program 500+… „wycofał z rynku pracy ćwierć miliarda Polaków i to są głównie kobiety” — rzekła była do mikrofonu na masówce PO pod dachem, przy czym masę stanowiło „dziestu” słuchaczy.
W kwestii formalnej, chodziło o „Założenia Programu” PO - „Polska Obywatelska 2.0” pod nazwą „Przyszłość”. Na tę okoliczność partia zmodyfikowała nawet swe logo, w którym w radosny, platformerski zarys granic RP wbija się autostrada z zewnątrz. A może wyprowadza z Polski na zewnątrz, trudno orzec, co projektant miał na myśli. W każdym razie pomysł nie najszczęśliwszy, zważywszy na byłego ministra Sławomira Nowaka w gabinecie premiera Donalda Tuska, który swego czasu realizował kilkakroć okrajany program budowy najdroższych w świecie autostrad właśnie, remontowanych tuż po oddaniu do użytku, żeby bankrutujący drogowcy mieli zajęcie. Obecnie pan Nowak jest obywatelem Ukrainy, gdzie też odpowiada za naprawę dróg i ponoć chodzi tam jak szwajcarski zegarek…
Mniejsza z tym. Posłanka Mucha, jej ćwierć miliarda kobiet i logo PO z autostradą doskonale odzwierciedlają obecną, troszku śmieszną, troszku straszną sytuację tej partii. A propos 500+, jej przewodniczący, premier z cienia Grzegorz Schetyna, nie tak dawno odsądzający program rządu Beaty Szydło od czci i wiary, że pod publiczkę, że doprowadzi kraj do finansowej zapaści, też nagle coś sobie porachował i dorzucił od siebie:
Utrzymamy ten program po wyborach, wzmocnimy go i rozszerzymy jego dotarcie. Będziemy rozmawiać i będziemy mieli konkretne projekty na pierwsze dziecko, bo uważamy, że to jest najważniejsze i dla sprawiedliwego podziału tych pieniędzy i dla skutecznej walki o lepszą demografię
– zapowiedział w Łodzi, bo też podróżuje i też bywa. Dodał przy tym, że ma to „pokazać oszustwo wyborcze PiS-u, które stawiamy obok innych wyborczych oszustw”. Doprawdy, sam mistrz Machiavelli mógłby być uczniem u Schetyny. Platforma tzw. Obywatelska wychodzi z cienia. Nie da się ukryć, że z pomocą niedawnego pretendenta do miana lidera opozycji, równie błyskotliwego i rozweselającego jak posłanka Mucha, szefa tzw. Nowoczesnej z kropką Ryszarda Petru.
Gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Petru miał być tym nowym wodzem nowej partii przenicowanych platformersów, która miała zastąpić starą, skompromitowaną PO oraz odsunąć Prawo i Sprawiedliwość od władzy, ale nie wyszło. Samozwańczy lider okazał się trefnisiem i sylwestrowym bon vivantem, podobnie jak jego partyjna garda, mogąca rywalizować z posłanką Muchą o palmę pierwszeństwa w - powiedzmy - wygadaniu. W sondażowych zwyżkach PO ma też swój wielki wkład Mateusz Kijowski, zakolczykowany trybun tzw. Komitetu Obrony Demokracji, człowiek znikąd, wspierany przez różnych promotorów zza politycznej kurtyny, który okazał się jeszcze większym lawiranatem. Na domiar złego, upartym lawirantem, gdyż mimo skandali z kilkudziesięcioma tysiącami zaległych alimentów oraz lewych faktur na jeszcze większą sumę, nie chce zejść ze sceny. Co kuriozalne, o szacunku dla prawa rozprawia facet kpiący w żywe oczy z prawa i liczy na poparcie…
Nie widzę powodów, dla których mam nie startować
– rzucił na użytek dziennikarzy w kontekście do przełożonych o kilka miesięcy, a zaplanowanych na maj wyborów w KOD-zie. Gdy się nie ma, co się lubi… - więc Schetyna może liczyć na premię i z optymizmem śledzić wyniki sondaży. Platforma wychodzi z cienia, znów jest w grze…
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/334151-sztuczne-zeby-schetyny-platforma-tzw-obywatelska-wychodzi-z-cienia-troszku-smieszno-troszku-straszno