Proszę Pana, ja przez sześć lat kadencji w Trybunale ani razu nie skorzystałem ze służbowej karty kredytowej, niech mi Pan więc nie wyjeżdża z ośmiorniczkami!
—grzmi prof. Andrzej Rzepliński w rozmowie z magazynem „Forbes”.
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego udzielił wywiadu przy okazji przyznania mu przez Fundajcę im. Stefana Kisielewskiego nagrody za „obronę demokratycznego państwa prawa”. Rzepliński w swoim stylu opisywał apokaliptycze czasy dla demokracji w Polsce pod przywództwem „Pierwszego Posła”.
Gdy mowa o wolności człowieka, tej chronionej prawem przed większością, to w PiS-owskiej retoryce coraz częściej pojawia się wola tajemniczego suwerena. A to już brzmi groźnie. Zwłaszcza że dla PiS suweren to nie naród, ale po prostu parlament, którym kieruje Pierwszy Poseł, który dostał w Warszawie drugi pod względem liczby głosów mandat wyborczy i może dzięki niemu wcielać w życie swoje wizje urządzenia obywateli lepszego i gorszego sortu
—czytamy.
Demokracja nie polega na tym, że zwycięska partia zaraz po wyborach przystępuje do rewolucji pod wodzą jednego człowieka i uzbrojona w bezwolne automaty do głosowania, jakimi są szeregowi posłowie. W tej partii brak demokracji. Są autorytarne rządy jednego człowieka, otoczonego kamarylą oportunistów poruszających się po linii przekazów dnia
—mówi Rzepliński.
Im dalej w las, tym straszniej…
Obrady komisji sejmowych zamknięte dla nie „naszych” ekspertów. Pospieszne nocne głosowania. Prezydent, który popisuje ustawy w tempie, jakby jutro miało nie być. Trybunał Konstytucyjny przestał pełnić swoje funkcje. Znaleźliśmy się w przedpokoju samodzierżawia, w którym prawo stanowi się nadal na mocy demokratycznego mandatu, ale już nie dla dobra większości, lecz pod bieżące interesy polityczne jednej grupy z apetytem na wykreowanie państwa i społeczeństwa na wymiar wizji Pierwszego Posła
—przekonuje.
Rzepliński prawdopodobnie nieświadomie podzielił się z czytelnikami swoimi skrytymi marzeniami.
Ludzie, którzy dziś są przy władzy, mandat wyborczy utożsamili z bezkarnością, choć przecież sami mogą potrzebować ochrony tego samego prawa, które z takim zapałem niszczą, gdy pewnego dnia tę władze utracą
—wieszczy Rzepliński.
kk/Forbes
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/333801-wsciekly-rzeplinski-ani-razu-nie-skorzystalem-ze-sluzbowej-karty-kredytowej-niech-mi-pan-wiec-nie-wyjezdza-z-osmiorniczkami-zali-sie-czy-chwali