W moim odczuciu podział na liberalizm gospodarczy i socjaldemokrację odchodzi w przeszłość, że jest to coś anachronicznego. Nie jest to jednak jednoznaczne z zanikiem podziału na lewicę i prawicę
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl minister Jarosław Gowin, z którym rozmawialiśmy podczas Kongresu Innowatorów w Warszawie.
wPolityce.pl: Panie premierze, podczas Kongresu Innowatorów słyszeliśmy wiele o postawieniu na innowacje, o ingerencji państwa w gospodarkę. Czy możemy mówić o odejściu od pojęcia klasycznej prawicy, która odwołuje się do wolnego rynku? Jak Pan odbiera te słowa jako liberał gospodarczy?
Jarosław Gowin: Pozostaję twardym thatcherystą i z pewnym niedowierzaniem obserwuję kolejkę, która ustawiła się po podpisanie książek pani prof. Mazzucato. Myślę, że na dłuższą metę wolny rynek dowiedzie swojej wyższości nad interwencjonizmem państwowym. Nie zmienia to jednak faktu, że sfera innowacyjności jest obszarem, w którym bez wsparcia ze strony państwa, polscy przedsiębiorcy nie mieliby szans.
Jak jednak można wypośrodkować te dwie zasady: zasadę wolnego rynku i zasadę interwencjonizmu? Można powiedzieć, że obóz rządzący odwołuje się do idei socjaldemokratycznej. Jacek Kurski jeszcze jako poseł PiS mówił, że w sferze gospodarczej Prawo i Sprawiedliwość zawsze było partią socjaldemokratyczną. Jest tutaj środek, który można znaleźć?
W moim odczuciu podział na liberalizm gospodarczy i socjaldemokrację odchodzi w przeszłość, że jest to coś anachronicznego. Nie jest to jednak jednoznaczne z zanikiem podziału na lewicę i prawicę. Dzisiaj jednak coraz więcej rządów nominalnie centro-prawicowych akceptuje głęboką ingerencję państwa w gospodarkę. Osobiście wolałbym ograniczyć taką ingerencję do niezbędnego minimum, ale na pewno kwestia innowacyjności jest obszarem, gdzie jest miejsce na ingerencję państwa. Chociażby poprzez dobrze przemyślane zamówienia publiczne. Nie ukrywam, że duże nadzieje wiążę z projektem, nad którym pracuje premier Morawiecki, a mówię tutaj o nowej ustawie o partnerstwie prywatno-publicznym. Musimy myśleć, co wydarzy się po roku 2020, kiedy fundusze unijne przestaną być dodatkiem do rozwoju gospodarczego Polski. Kiedy tych funduszy zabraknie, dźwignią rozwoju może być właśnie partnerstwo prywatno-publiczne.
Wydaje się, że już dzisiaj należałoby się od funduszy unijnych odzwyczajać…
Zdecydowanie, tym bardziej, że spora część środków unijnych w skali całej Europy jest marnotrawiona. Pamiętajmy, że często dochodzi do sytuacji, kiedy beneficjentami unijnych funduszy, nie są takie kraje jak Polska, ale w dużej mierze są nimi kraje, których firmy realizują projekty finansowane z funduszy unijnych.
Ostatnia prognoza agencji Moody’s powinna napawać optymizmem. Czy nie jest to symboliczny pstryczek w nos opozycji, która mówiła, ze zagorzenie dla demokracji będzie wpływać na prognozy agencji ratingowych?
To jest dobra prognoza, ale jestem większym optymistą. Uważam, że stać nas na tempo wzrostu sięgające 4 proc. Uważam, że w 2018 roku dadzą o sobie znać pierwsze efekty planu Morawieckiego.
Nie obawia się Pan wyników ostatnich sondaży, które wskazują, że Prawo i Sprawiedliwość traci poparcie, a zyskuje je Platforma Obywatelska?
Nie obawiam się, ale z całą pewnością nie można ich bagatelizować. Musimy się zastanowić, czemu pomimo idących w miliardy złotych transferów społecznych, notowania są niższe niż w trakcie wyborów.
Rozmawiał Aleksander Majewski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/333325-nasz-wywiad-wicepremier-gowin-prognoza-moodys-jest-dobra-ale-stac-nas-na-wiecej-tempo-wzrostu-siegajace-4-proc