Kiedy widzimy pana Junckera, człowieka ciężko chorego na chorobę alkoholową, który stoi na czele struktury quasi rządowej całej UE to mówimy o zjawisku, które pokazuje niezwykle niebezpieczny moment w historii UE
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Andrzej Nowak.
wPolityce.pl: Panie profesorze, czy Deklaracja Rzymska jest wstępnym krokiem, żeby państwa narodowe bardziej mogły realizować swoje interesy w ramach Unii Europejskiej?
Prof. Andrzej Nowak: Rzeczywistość zawsze ostatecznie wygrywa z nierzeczywistością. Nierzeczywistość zaklęć propagandowych, że Unia idzie od sukcesu do sukcesu i nigdy nie było tak dobrze jak pod światłym kierownictwem pana Junckera i przewodniczącego Tuska - ta nierzeczywistość jednak kruszy się stopniowo w zderzeniu z faktami takimi jak Brexit, wciąż wisząca groźba Grexitu. Wreszcie sprawa powtarzających się tragicznych zamachów, które uświadamiają problem otwarcia granic, do czego doszło dwa lata temu, a co spowodowało niemal niekontrolowany napływ uchodźców z krajów, gdzie kwitnie terroryzm islamski. Do tego nie można zapominać o ostatnim kryzysie związanym z niezwykle brutalnym podeptaniem suwerenności jednego z państw członkowskich przez narzucenie do roli przewodniczącego Rady Europejskiej pana Donalda Tuska, który występuje jednocześnie w roli głowy opozycji wewnętrznej w Polsce.
To wszystko składa się na obraz, w którym nawet najbardziej zatwardziali rzecznicy tej propagandowej nierzeczywistości sukcesu zachwytu dla Unii muszą się chociaż na chwilę zatrzymać, chociaż udać refleksję i zastanowić się czy nie należy zwolnić tempa biegu ku przepaści, która może pochłonąć Unię, jeżeli kierunek ku utopii zostanie utrzymany.
Deklaracja ogłoszona w Rzymie staje się sygnałem, który ma uspokoić ludzi, którzy żyją w rzeczywistości, a nie w propagandowej iluzji, że Unia, jej kierownictwo i jej liderzy polityczni poszczególnych państw członkowskich, będą próbowali zareagować na niekorzystne i niebezpieczne dla Unii zjawiska, że zastanowią się zanim wezmą kolejny rozpęd do skoku w przepaść, z której już niestety Unia może się już nie podźwignąć.
Może to uspokajanie jest tylko pozorem, a tak naprawdę to główne siły polityczne, decydujące o kierunku Unii Europejskiej i Niemcy, czyli państwo, które ma największy wpływ na kierunek Unii, nie wyciągają wniosków, z tego, co się dzieje, ale bardziej będą federalizować Unię?
To jest nie tylko możliwe, ale wydaje się wpisane w pewną logikę działań Niemiec i ich elity politycznej jako siły dominującej na kontynencie europejskim, a tym bardziej dominującej w momencie, kiedy zabraknie, a już się to stało w strukturze europejskiej Wielkiej Brytanii. Sytuacja może być zahamowana tylko przez zdrową reakcję innych państw europejskich. Niemcy nie są silniejsi od całej Europy razem wziętej, w Niemczech też nie wszyscy wyobrażają sobie rolę swojego kraju jako hegemona struktury europejskiej. Niektórzy obawiają się tej roli jako zbyt niebezpiecznej dla samych Niemiec, czy to ze względów politycznych czy to ze względów gospodarczych. Nie wszyscy palą się do odpowiedzialności za całą Europę. Pomoc tym rozsądnym kołom w Niemczech i przede wszystkim pomoc samej Europie, bo to jest najważniejsze, można jedynie pokazując skalę obecnego kryzysu, demaskując dalej nierzeczywistość, w której przywództwo Unii wyłonione przez dyktat niemiecki pogrąża się. Teraz jest czas, żeby postawić jasno i twardo na forum na początku na forum publicystyki europejskiej, a wkrótce polityki europejskiej problemu z panem Junckerem.
Mam na myśli oczywisty fakt jego chorobliwego alkoholizmu. Przykłady jego zachowania publicznego, które setki razy przekraczają zjawiska, o których mówiliśmy kiedyś w przypadku prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, na które można było wtedy patrzeć z przymrużeniem oka. Kiedy widzimy pana Junckera, człowieka ciężko chorego na chorobę alkoholową, który stoi na czele struktury quasi rządowej całej UE to mówimy o zjawisku, które pokazuje niezwykle niebezpieczny moment w historii UE, kiedy jakieś fasadowe ciało, obsadzone ludźmi, którzy nie mogą i nie powinni w istocie pełnych żadnych funkcji publicznych wskutek swoich dolegliwości. Jest to symbol nierzeczywistości za którą kryją się interesy dominującego mocarstwa, za którą kryją się także słabości rzeczywiste całego obecnego projektu europejskiego. Trzeba to zmienić, należy obsadzić stanowiska ludźmi kompetentnymi, doświadczonymi, którzy nie mają na swoim koncie takich kompromitacji jak tworzenie raju podatkowego w swoim kraju.
Znowu ma pan na myśli pana Junckera.
Tak, i Luksemburg. To, że tacy ludzie stoją na czele Unii pokazuje, że dzieje się coś bardzo niedobrego, a także, że ta struktura wymaga naprawy oraz to, że rozgrywanie wyborów kluczowych w strukturach UE na takie stanowiska odbywa się w sposób całkowicie zakulisowy, pozbawiony jakiejkolwiek, nie tylko demokratycznej, ale merytorycznej oceny. Z tego wniosek, bo nie chodzi tylko o jawność procedury wyborczej i o ustalanie w sposób życzliwy dla członków UE, ale także o zdolności merytoryczne ludzi, którzy formalnie mają kierować UE. Jeżeli nie przywrócimy takiego sposobu wyboru na kierownicze stanowiska w UE, będziemy wciąż żyli nie tylko w atmosferze narastających podejrzeń, ale i przekonania, że za fasadą Unii kryją się interesy prawdziwych rozgrywających, którzy niekoniecznie mają na myśli interesy europejskie, ale przede wszystkim własny interes polityczny i interes polityczny swoich państw, najsilniejszych państw w UE. To niebezpieczeństwo przed którą UE czas najwyższy obronić.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kiedy widzimy pana Junckera, człowieka ciężko chorego na chorobę alkoholową, który stoi na czele struktury quasi rządowej całej UE to mówimy o zjawisku, które pokazuje niezwykle niebezpieczny moment w historii UE
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Andrzej Nowak.
wPolityce.pl: Panie profesorze, czy Deklaracja Rzymska jest wstępnym krokiem, żeby państwa narodowe bardziej mogły realizować swoje interesy w ramach Unii Europejskiej?
Prof. Andrzej Nowak: Rzeczywistość zawsze ostatecznie wygrywa z nierzeczywistością. Nierzeczywistość zaklęć propagandowych, że Unia idzie od sukcesu do sukcesu i nigdy nie było tak dobrze jak pod światłym kierownictwem pana Junckera i przewodniczącego Tuska - ta nierzeczywistość jednak kruszy się stopniowo w zderzeniu z faktami takimi jak Brexit, wciąż wisząca groźba Grexitu. Wreszcie sprawa powtarzających się tragicznych zamachów, które uświadamiają problem otwarcia granic, do czego doszło dwa lata temu, a co spowodowało niemal niekontrolowany napływ uchodźców z krajów, gdzie kwitnie terroryzm islamski. Do tego nie można zapominać o ostatnim kryzysie związanym z niezwykle brutalnym podeptaniem suwerenności jednego z państw członkowskich przez narzucenie do roli przewodniczącego Rady Europejskiej pana Donalda Tuska, który występuje jednocześnie w roli głowy opozycji wewnętrznej w Polsce.
To wszystko składa się na obraz, w którym nawet najbardziej zatwardziali rzecznicy tej propagandowej nierzeczywistości sukcesu zachwytu dla Unii muszą się chociaż na chwilę zatrzymać, chociaż udać refleksję i zastanowić się czy nie należy zwolnić tempa biegu ku przepaści, która może pochłonąć Unię, jeżeli kierunek ku utopii zostanie utrzymany.
Deklaracja ogłoszona w Rzymie staje się sygnałem, który ma uspokoić ludzi, którzy żyją w rzeczywistości, a nie w propagandowej iluzji, że Unia, jej kierownictwo i jej liderzy polityczni poszczególnych państw członkowskich, będą próbowali zareagować na niekorzystne i niebezpieczne dla Unii zjawiska, że zastanowią się zanim wezmą kolejny rozpęd do skoku w przepaść, z której już niestety Unia może się już nie podźwignąć.
Może to uspokajanie jest tylko pozorem, a tak naprawdę to główne siły polityczne, decydujące o kierunku Unii Europejskiej i Niemcy, czyli państwo, które ma największy wpływ na kierunek Unii, nie wyciągają wniosków, z tego, co się dzieje, ale bardziej będą federalizować Unię?
To jest nie tylko możliwe, ale wydaje się wpisane w pewną logikę działań Niemiec i ich elity politycznej jako siły dominującej na kontynencie europejskim, a tym bardziej dominującej w momencie, kiedy zabraknie, a już się to stało w strukturze europejskiej Wielkiej Brytanii. Sytuacja może być zahamowana tylko przez zdrową reakcję innych państw europejskich. Niemcy nie są silniejsi od całej Europy razem wziętej, w Niemczech też nie wszyscy wyobrażają sobie rolę swojego kraju jako hegemona struktury europejskiej. Niektórzy obawiają się tej roli jako zbyt niebezpiecznej dla samych Niemiec, czy to ze względów politycznych czy to ze względów gospodarczych. Nie wszyscy palą się do odpowiedzialności za całą Europę. Pomoc tym rozsądnym kołom w Niemczech i przede wszystkim pomoc samej Europie, bo to jest najważniejsze, można jedynie pokazując skalę obecnego kryzysu, demaskując dalej nierzeczywistość, w której przywództwo Unii wyłonione przez dyktat niemiecki pogrąża się. Teraz jest czas, żeby postawić jasno i twardo na forum na początku na forum publicystyki europejskiej, a wkrótce polityki europejskiej problemu z panem Junckerem.
Mam na myśli oczywisty fakt jego chorobliwego alkoholizmu. Przykłady jego zachowania publicznego, które setki razy przekraczają zjawiska, o których mówiliśmy kiedyś w przypadku prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, na które można było wtedy patrzeć z przymrużeniem oka. Kiedy widzimy pana Junckera, człowieka ciężko chorego na chorobę alkoholową, który stoi na czele struktury quasi rządowej całej UE to mówimy o zjawisku, które pokazuje niezwykle niebezpieczny moment w historii UE, kiedy jakieś fasadowe ciało, obsadzone ludźmi, którzy nie mogą i nie powinni w istocie pełnych żadnych funkcji publicznych wskutek swoich dolegliwości. Jest to symbol nierzeczywistości za którą kryją się interesy dominującego mocarstwa, za którą kryją się także słabości rzeczywiste całego obecnego projektu europejskiego. Trzeba to zmienić, należy obsadzić stanowiska ludźmi kompetentnymi, doświadczonymi, którzy nie mają na swoim koncie takich kompromitacji jak tworzenie raju podatkowego w swoim kraju.
Znowu ma pan na myśli pana Junckera.
Tak, i Luksemburg. To, że tacy ludzie stoją na czele Unii pokazuje, że dzieje się coś bardzo niedobrego, a także, że ta struktura wymaga naprawy oraz to, że rozgrywanie wyborów kluczowych w strukturach UE na takie stanowiska odbywa się w sposób całkowicie zakulisowy, pozbawiony jakiejkolwiek, nie tylko demokratycznej, ale merytorycznej oceny. Z tego wniosek, bo nie chodzi tylko o jawność procedury wyborczej i o ustalanie w sposób życzliwy dla członków UE, ale także o zdolności merytoryczne ludzi, którzy formalnie mają kierować UE. Jeżeli nie przywrócimy takiego sposobu wyboru na kierownicze stanowiska w UE, będziemy wciąż żyli nie tylko w atmosferze narastających podejrzeń, ale i przekonania, że za fasadą Unii kryją się interesy prawdziwych rozgrywających, którzy niekoniecznie mają na myśli interesy europejskie, ale przede wszystkim własny interes polityczny i interes polityczny swoich państw, najsilniejszych państw w UE. To niebezpieczeństwo przed którą UE czas najwyższy obronić.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/333042-nasz-wywiad-prof-nowak-bieg-ku-przepasci-moze-pograzyc-ue-nalezy-postawic-problem-junckera-i-jego-chorobliwego-alkoholizmu?strona=1