We wtorek liderzy PO, wśród nich sam lider partii Grzegorz Schetyna i była premier Ewa Kopacz zebrali się z łopatami w pobliżu siedziby PiS przy Nowogrodzkiej w Warszawie, aby zasadzić drzewa. Pracom społecznym towarzyszył tabun dziennikarzy, głównie z tzw. liberalnych mediów rejestrujących troskę Platformy o przyrodę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szczyt obłudy! Radny PO wyciął drzewa na swojej działce, a potem mówił o „szkodnikach z PiS” i sadził drzewa. WIDEO
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden drobny szczegół. Otóż w ciągu ostatnich sześciu lat w zarządzanej przez Hannę Gronkiewicz-Waltz Warszawie wycięto co najmniej 150 tys. drzew. To tak jakby wyciąć w pień cały park w Łazienkach.
Również niedawno, gdy weszła w życie tzw. ustawa Szyszki, miasto nadal cięło drzewa, sprytnie przeczuwając, że ta wycinka i tak pójdzie na rachunek rządu.
Przypadek warszawski nie jest odosobniony. Jak donosi „Głos Szczeciński” tamtejszy radny Jan Posłuszny, korzystając z „ustawy Szyszki”, wyciął drzewa na swojej działce pod Puszczą Wkrzańską, a trzy dni temu protestował przeciwko ustawie, sadząc drzewa w partyjnej pokazówce na terenie szpitala w szczecińskich Zdrojach.
Wynika z tego, że dopiero dzięki Szyszce Platforma zrozumiała, jak ważna jest ochrona przyrody. Niestety, kilka drzew posadzonych przez Grzegorza Schetynę nie odbuduje bezpowrotnie zniszczonej zieleni. Aby przywrócić poprzedni drzewostan, Schetyna z towarzyszami musieliby sadzić nowe drzewka codziennie przez kilka lat. Nie wzbudziłoby to jednak zainteresowania mediów, zatem musi nam wystarczyć ta jedna pokazówka.
ax
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332878-za-rzadow-po-w-warszawie-wycieto-ponad-150-tys-drzew-teraz-dzialacze-sadza-je-na-powrot