Negocjacje w sprawie zapisów tzw. deklaracji rzymskiej trwały do późnych godzin nocnych (z czwartku na piątek), a polska dyplomacja w ciągu ostatnich dni starała się, zazwyczaj skutecznie, walczyć o zmiany niekorzystnych zapisów. To najważniejsze wnioski, jakie należy wyciągnąć z rozmów przed szczytem UE w Rzymie. Portal wPolityce.pl poznał szczegóły całej sprawy.
Polska delegacja nie chciała zgodzić się na pierwotny projekt deklaracji ze względu na kilka zapisów, które - zdaniem naszych rozmówców MSZ znających kulisy negocjacji - mogły przynieść negatywne efekty na przyszłość.
Z naszej strony dużo wysiłków włożyliśmy w to, by usunąć, a przynajmniej jak najbardziej rozwodnić koncepcję „Europy wielu prędkości”, która miała pojawić się w dokumencie. Ostatecznie w dokumencie pojawi się dość okrągłe i niewiele znaczące zdanie, które jednak może być interpretowane naprawdę szeroko
— słyszymy w MSZ.
W tej sprawie polska delegacja musiała zmierzyć się z presją państw Europy Zachodniej, głównie zwolenników federalizacji UE. Jednym z ostrzejszych głosów za wpisaniem do deklaracji niekorzystnych dla Polski zapisów była postawa Belgii, co jednak udało się przełamać.
Dopytywaliśmy naszych rozmówców o to, dlaczego polska delegacja tak wyraźnie postawiła na twardą postawę w negocjacjach dotyczących dość ogólnego dokumentu.
Gdybyśmy wydali zgodę na jej treść w pierwotnej wersji, to zapisy te byłyby przesądzające i mogłyby być traktowane później jako wytyczne do pracy na kolejnych szczytach Rady Europejskiej. A ponieważ na dziś więcej nas dzieli niż łączy, a chcemy mieć wspólną deklarację na 60-lecie traktatów, to uznaliśmy, że lepiej przyjąć ją na minimalnym poziomie wspólnego mianownika, by pokazać, że jesteśmy ciągle razem. Po wyborach niemieckich, francuskich i Brexicie będziemy rozmawiać co do dalszych kierunków współpracy
— mówi nasze źródło.
Polska delegacja zwracała również uwagę na zapisy i postulaty dotyczące zasad wolnego rynku, a także współpracy obronnej - tak by w zapisach była zamieszczona informacja o wysiłkach w ramach, a nie obok NATO. I to udało się osiągnąć.
Jak słyszymy w MSZ, jednym z zabawniejszych szczegółów całej sprawy była kwestia obecności w deklaracji przekazu o gender. Co prawda nie w kontekście ideologii, ale jednak z wyraźnym wydźwiękiem lewicowym. Polska strona zwróciła również na to uwagę - w dokumencie pojawią się jedynie zapisy dotyczące równości kobiet i mężczyzn.
Najważniejsze, co udało nam się zmiękczyć to polityka socjalna. To tutaj odbyła się największa bitwa dyplomatyczna. Grecy trzymali tę sprawę w szachu do późna w nocy, interweniował tam Sigmar Gabriel, szef MSZ Niemiec. My nie możemy zgodzić się na pewne postulaty (jak minimalna płaca czy kwestia pracowników delegowanych), bo to elementy, który niszczą naszą konkurencyjność. Jeśli wprowadzilibyśmy w Europie minimalną płacę na poziomie szwedzko-niemieckim, od razu, już, to polskie firmy transportowe zwyczajnie by padły, bo nie mają możliwości wejść na rynek
— ocenił nasz rozmówca.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Negocjacje w sprawie zapisów tzw. deklaracji rzymskiej trwały do późnych godzin nocnych (z czwartku na piątek), a polska dyplomacja w ciągu ostatnich dni starała się, zazwyczaj skutecznie, walczyć o zmiany niekorzystnych zapisów. To najważniejsze wnioski, jakie należy wyciągnąć z rozmów przed szczytem UE w Rzymie. Portal wPolityce.pl poznał szczegóły całej sprawy.
Polska delegacja nie chciała zgodzić się na pierwotny projekt deklaracji ze względu na kilka zapisów, które - zdaniem naszych rozmówców MSZ znających kulisy negocjacji - mogły przynieść negatywne efekty na przyszłość.
Z naszej strony dużo wysiłków włożyliśmy w to, by usunąć, a przynajmniej jak najbardziej rozwodnić koncepcję „Europy wielu prędkości”, która miała pojawić się w dokumencie. Ostatecznie w dokumencie pojawi się dość okrągłe i niewiele znaczące zdanie, które jednak może być interpretowane naprawdę szeroko
— słyszymy w MSZ.
W tej sprawie polska delegacja musiała zmierzyć się z presją państw Europy Zachodniej, głównie zwolenników federalizacji UE. Jednym z ostrzejszych głosów za wpisaniem do deklaracji niekorzystnych dla Polski zapisów była postawa Belgii, co jednak udało się przełamać.
Dopytywaliśmy naszych rozmówców o to, dlaczego polska delegacja tak wyraźnie postawiła na twardą postawę w negocjacjach dotyczących dość ogólnego dokumentu.
Gdybyśmy wydali zgodę na jej treść w pierwotnej wersji, to zapisy te byłyby przesądzające i mogłyby być traktowane później jako wytyczne do pracy na kolejnych szczytach Rady Europejskiej. A ponieważ na dziś więcej nas dzieli niż łączy, a chcemy mieć wspólną deklarację na 60-lecie traktatów, to uznaliśmy, że lepiej przyjąć ją na minimalnym poziomie wspólnego mianownika, by pokazać, że jesteśmy ciągle razem. Po wyborach niemieckich, francuskich i Brexicie będziemy rozmawiać co do dalszych kierunków współpracy
— mówi nasze źródło.
Polska delegacja zwracała również uwagę na zapisy i postulaty dotyczące zasad wolnego rynku, a także współpracy obronnej - tak by w zapisach była zamieszczona informacja o wysiłkach w ramach, a nie obok NATO. I to udało się osiągnąć.
Jak słyszymy w MSZ, jednym z zabawniejszych szczegółów całej sprawy była kwestia obecności w deklaracji przekazu o gender. Co prawda nie w kontekście ideologii, ale jednak z wyraźnym wydźwiękiem lewicowym. Polska strona zwróciła również na to uwagę - w dokumencie pojawią się jedynie zapisy dotyczące równości kobiet i mężczyzn.
Najważniejsze, co udało nam się zmiękczyć to polityka socjalna. To tutaj odbyła się największa bitwa dyplomatyczna. Grecy trzymali tę sprawę w szachu do późna w nocy, interweniował tam Sigmar Gabriel, szef MSZ Niemiec. My nie możemy zgodzić się na pewne postulaty (jak minimalna płaca czy kwestia pracowników delegowanych), bo to elementy, który niszczą naszą konkurencyjność. Jeśli wprowadzilibyśmy w Europie minimalną płacę na poziomie szwedzko-niemieckim, od razu, już, to polskie firmy transportowe zwyczajnie by padły, bo nie mają możliwości wejść na rynek
— ocenił nasz rozmówca.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332825-tylko-u-nas-kulisy-rozmow-ws-deklaracji-rzymskiej-polska-walczyla-o-swoje-postulaty-do-konca-grecy-trzymali-sprawe-do-pozna-w-nocy?strona=1