Brytyjczycy nie lubią, nie znoszą, nie tolerują australijskiego magnata medialnego Ruperta Murdocha. I choć wolą negocjować niż wdawać się w bijatyki, i lewica i konserwatyści byli niepocieszeni, kiedy podczas przesłuchania w parlamencie na okoliczność afery hakerskiej w tabloidzie News of the World, tort rzucony przez przeciwnika w Murdocha, o centymetry minął swój cel.
Słowem, od lat Rupert Murdoch jest solą w oku Brytyjczyków. Dlaczego? Twierdzą, że magnat, skupiając w swoim ręku kilka gazet, dysponuje ogromną władzą, która zagraża pluralizmowi mediów, a więc i demokracji. Nie bez powodu nazywają go „producentem premierów”. Z prawie 650 tys. egzemplarzy dziennie Timesa, 800 tys. The Sunday Times, 2.5 mln Suna i do niedawna 3 mln News of the World, był w stanie pomóc wygrać wybory konserwatystom i Johnowi Majorowi, a potem – kiedy zmienił preferencje polityczne – laburzystom i Tony Blairowi. W 2010 roku znowu postawił na torysów, wygrali, a premierem został David Cameron. Wszystko to zostało przypomniane na nadzwyczajnym posiedzeniu w Izbie Gmin, kiedy toczyły się śledztwa przeciw News of the World, a kiedy udowodniono, że przypadki hackerstwa miały miejsce, Murdoch pospiesznie zamknął liczący ponad 160 lat tabloid. Dla nas interesująca może być reakcja w s z y s t k i c h mediów, i tych z lewa i tych z prawa, które w jednym szeregu wystąpiły wtedy w obronie standardów dziennikarskich. Nie dostrzegłam ani jednego tytułu, który broniłby praktyk News of the World! Bo zagrożona była niezależność mediów, zbyt silna koncentracja pism w jednym ręku, w dodatku właściciela cudzoziemca, którego wpływ na kształtowanie się brytyjskiej opinii publicznej i na podejmowanie przez nich decyzji, została uznana za groźna dla suwerenności państwa.
A cóż dopiero, kiedy do właścicieli zagranicznych, tym razem niemieckich należą dziesiątki tygodników, miesięczników i portali internetowych. Ze wspomnę tylko opiniotwórczy tygodnik Newsweek i tabloid Fakt, Przegląd Sportowy i miesięcznik biznesowy Forbes, popularny portal Onet.pl, czasopisma motoryzacyjne, internetowe i sportowe, life stylowe i poradnikowe oraz 20 serwisów komputerowych. Dalej - Twój Styl, Viva!, Przyjaciółka i Uroda, CKN, Cosmopolitan i Esquire, Poradnik domowy, Pani domu i Mamo, to Ja. I jeszcze – Kobieta i Zycie, Pani, Bravo, Motor, Auto Moto, Chwila dla Ciebie, Grazia, Rewia, Show, Tina, Świat Kobiety, Tele Tydzień i Zycie na Gorąco. No i 90% prasy lokalnej. Mające wpływ na wszystkie segmenty życia Polki i Polaka, od światopoglądu i polityki zagranicznej, przez model rodziny, wychowanie dzieci, urządzanie mieszkań oraz hobby. Sytuacja w Wielkiej Brytanii, ale i we Francji, Hiszpanii, we Włoszech, no i naturalnie w Niemczech – nie do pomyślenia! Teraz trzeba uderzyć się w piersi i przyznać, że przespaliśmy całe te 20 lat – od 1994 roku, kiedy do Polski wszedł koncern Axel Springer.
Od czasu do czasu, kiedy niemieckie czy szwajcarskie koncerny uderzą szczególnie mocno w ważne dla nas sprawy, Newsweek walnie wyjątkowo obrzydliwą okładkę, celebryta wywiadowany przez Twój Styl wyrazi się nadzwyczaj głupio o naszych bohaterach narodowych – budzimy się i protestujemy. Ale nie na dość długo, żeby doprowadzić do sformułowania i przeciągnięcia przez obie izby parlamentu nowej ustawy antykoncentracyjnej i repolonizacyjnej. I to był nasz błąd. A teraz załamujemy ręce, kiedy słyszymy słowa dr Barbary Fedyszak - Radziejowskiej, że „kapitał ma nie tylko narodowość, ale i poglądy”, bo ma, albo Barbary Bubuli o „skolonizowaniu przez kapitał niemiecki polskich mediów”, co jest także prawdą.
Tak, instrukcja szefa Ringiel Axel Springer Marka Dekana do polskich dziennikarzy, pracujących w koncernie jest skandalem na europejska skalę. Zwłaszcza w sytuacji ustawicznego przywoływania naszych mediów do porządku już to przez Die Welt już Zuddeutsche Zeitung. Tak, to twardy dowód na brak wolności słowa w koncernie, na łamanie sumień dziennikarskich, na podwójne standardy, na suflowanie polskim czytelnikom niemieckiej, niezgodnej z naszym interesem narodowym narracji. I na temat Unii i Niemiec, Angeli Merkel, Donalda Tuska i polskich władz – że przypomnę choćby okładki Newsweeka, Kaczyński, podpalający polską flagę czy Macierewicz w turbanie taliba. Oczywiście, że media niemieckie mają ambicje sterowania polską opinią publiczną, zgodnie z interesem Niemiec, na jawną ingerencja w suwerenność naszego kraju, naszą politykę wewnętrzną i zagraniczną. Jasne, ta instrukcja to oczywisty dowód na „medialną kolonizację” Polski przez Niemcy – bo jak to inaczej nazwać? Za czasów komuny protestowaliśmy przeciw monopolowi informacji i glajchszaltowaniu opinii publicznej przez KC PZPR - a czym w istocie instrukcja Marka Dekana różni się od tych wydawanych przez ówczesnych szefów propagandy, Jerzego Lukaszewicza czy Wincentego Kraśkę?
Same Niemcy już dawno wprowadzili przepisy antykartelowe i chroniące interes swoich mediów przed ekspansją zagranicznego kapitału. Wielka Brytania i Francja mają je od dawna, a Hiszpania od 1988 – w Polsce takich zapisów nie było i nadal nie ma. Dla zagranicznego kapitału prawdziwe Eldorado! Toteż zaraz po roku 1990 rozpoczęła się ekspansja niemieckiego kapitału na Polskę, lecz także Czechy, Węgry i Bułgarię, gdzie podobnych ustaw także nie było. Skutki widać od dawna, a dziś proces „kolonizacji mediów i umysłów” jest już bardzo zaawansowany. Klasyczna autocenzura, kontrolowanie poglądów polskich dziennikarzy, narzucanie im jedynie słusznego sposobu pisywania o tematyce wewnętrznej i zagranicznej Polski w sposób zgodny z niemiecką, a nie naszą racją stanu. Najwyższy czas na sformułowanie i przeciągnięcie przez parlament ustawy antykartelowej oraz repolonizacyjnej. Ale także szybkie zakończenie wielomiesięcznego dumania nad sposobami płacenia abonamentu. Bo kiedy obywatele płacą abonament, mają jednak pewną kontrolę nad swoimi mediami – jak się im zawartość telewizyjnego programu nie podoba, zmieniają władzę. Dwie ważne sprawy do załatwienia nie cierpiące zwłoki. Inaczej szkoda czasu na biadolenie o „kolonizacji Polski przez niemieckie media”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/332301-instrukcja-ras-czyli-wielki-skandal-przespalismy-cale-te-20-lat-od-kiedy-do-polski-wszedl-axel-springer